Nowa rola Joselu
Miał być zmiennikiem, a najprawdopodobniej będzie jedyną klasyczną „dziewiątką” w kadrze Realu Madryt na sezon 2023/24. Hiszpan będzie musiał szybko odnaleźć się w nowej roli w klubie swoich marzeń.
Fot. Getty Images
Przybycie Joselu Mato do Realu Madryt wydawało się rozwiązywać problem, który nękał linię ataku Los Blancos przez kilka ostatnich sezonów. Samotność Karima Benzemy, który nie miał „uzupełnienia” w ataku, zmusiła Francuza do podwojenia swoich wysiłków i grania praktycznie wszystkiego, żeby osiągnąć zamierzone cele. Intencją klubu było posiadanie podstawowej „dziewiątki” i drugiej, która mogłaby doskonale uzupełniać się z kolegą z drużyny. Jednak niespodziewane odejście Karima zmieniło perspektywę i zobligowało jedynego w tym momencie klasycznego środkowego napastnika w zespole do wyznaczenia sobie nowego celu.
Chociaż jasne jest to, że piłka nożna to nie matematyka, liczby pomagają nam zorientować się, co każdy zawodnik może zaoferować. Liczby, które określają potrzeby każdej drużyny i pokazują realną możliwość zdobycia wszystkich tytułów. Wraz z odejściem Benzemy i Asensio Real stracił łącznie 43 gole i 14 asyst, a to zmusza Carlo Ancelottiego do pilnego poszukiwania rozwiązania, żeby zapobiec „suszy” bramkowej. Joselu i Brahim Díaz przynoszą ze sobą łącznie 24 gole i 8 asyst, czyli liczby, które zapewne jeszcze zostaną poprawione dzięki transferowi Jude’a Bellinghama, zawodnika typu box to box, który cały czas w trakcie meczu szuka miejsca na boisku, oraz jego 14 trafieniom i 7 ostatnim podaniom. Po zsumowaniu wszystkich tych danych Królewskich dzieli pięć goli od wyniku duetu, którego nie ujrzymy już w białych barwach na Santiago Bernabéu. Różnica polega jednak na tym, że aby osiągnąć tę liczbę (38 bramek), trzeba było dodać do siebie gole trzech, a nie dwóch piłkarzy.
Mimo że numer „9” pozostaje wolny, hiszpański napastnik jest jedynym graczem w kadrze pierwszego zespołu, który może odgrywać tę rolę. Inną bliską tej pozycji opcją byłby Rodrygo, który lepiej czuję się jako „dziesiątka” albo jako skrzydłowy, ale już dostawał swoje minuty w tym miejscu na boisku. Ubiegły sezon w wykonaniu brazylijskiego skrzydłowego (19 goli i 11 asyst) miał fundamentalne znaczenie w walce o wszystkie tytuły i pozwolił na chwile odpoczynku Benzemie, który nie osiągnął swojego najwyższego poziomu w drugiej części rozgrywek. W obliczu zaistniałej sytuacji, Joselu będzie musiał odnaleźć się w nowej roli, żeby załagodzić potencjalną ofensywną zapaść.
Wypożyczony z Espanyolu napastnik, który w barwach Papużek zdobył 17 bramek i zanotował 4 asysty w minionej kampanii, trafił do Madrytu, żeby „zabrać” minuty pierwszej strzelbie drużyny i zapisać przy swoim nazwisku taką liczbę goli, która pomogłaby w osiągnięciu celów drużynowych. Joselu miał być luksusowym zmiennikiem w talii Ancelottiego, zdolnym do wejścia na murawę, kiedy rywale skupiają swoje działania defensywne we własnym polu karnym, w celu stoczenia batalii z obrońcami w szesnastce i jej okolicach. Jego obecność pozwoli rozrywać obronę drużyny przeciwnej dośrodkowaniami z bocznych stref z zamiarem odnalezienia w polu karnym 33-latka, który dysponuje mocnym, ale i wysublimowanym uderzeniem głową. Do takiej taktyki profil Joselu pasuje jak ulał.
Sytuacja Kyliana Mbappé zmieniła potrzeby klubu, który teraz ze spokojem patrzy na rynek transferowy i wkroczyłby na niego tylko wtedy, gdyby nadarzyła się wyjątkowa okazja. Priorytetem nie jest już sprowadzenie „dziewiątki”, bo na horyzoncie znajduje się podpisanie kontraktu z francuskim crackiem w przyszłym roku. Vlahović, Osimhen i Harry Kane widzieli biały pociąg przejeżdżający z prędkością, która nie pozwoliła im do niego wsiąść na czas. Jedynym, który skorzystał na tej burzy, był Joselu, który będzie musiał zmierzyć się z misją, która zawsze prześladuje podstawowego napastnika Królewskich. Rosły snajper stanie przed wyzwaniem pobicia swojego osobistego rekordu strzeleckiego, żeby wypełnić obietnice złożone w przeszłości przez napastników, którzy zasilali szeregi madryckiej ekipy, i nawiązać do czasów Adebayora, Chicharito czy nawet Ruuda van Nistelrooya.
W Castilli w sezonie 2011/12 Joselu strzelił 27 goli i awansował do Segunda División, czym zapracował sobie na odejście do Hoffenheim. Nie da się ukryć, że nie miało to miejsca w futbolu na najwyższym poziomie, ale tamten rezultat nigdy nie zostanie mu zapomniany, a jego nowa rola jest najlepszym papierkiem lakmusowym, żeby dowiedzieć się, czy jest w stanie zrealizować wymagający cel w jeszcze bardziej wymagającym środowisku. Poza tym, najczęściej powtarzane pytanie wśród madridistas zdradza ich intencje – co by było, gdybyśmy pozwolili Joselu pracować? Skoro był w stanie zdobyć 17 bramek w Espanyolu, drużynie, która ostatecznie spadła z ligi i w której nie miał zbyt wielu okazji bramkowych, to dlaczego nie miałby być w stanie przewodzić wewnętrznej klasyfikacji strzelców Realu Madryt? Rozwiązanie przyjdzie z czasem i zaufaniem pokładanym w piłkarzu, który obecnie jest sam w ataku Los Blancos.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze