Niezrozumiany Mariano
Mariano przez pięć lat niemalże nie grał. Stale jednak odrzucał kolejne propozycje, by spełnić swe marzenie o triumfowaniu w białej koszulce. Nie wszyscy byli w stanie zrozumieć jego decyzje. Jego najbliższe otoczenie jest zdania, że ludzie, którzy krytykowali napastnika, są w błędzie.
Fot. Getty Images
W Valdebebas nikt nie powie na Mariano złego słowa. Był uważany za dobrego człowieka, który – wbrew temu, co się często powtarzało – nie zadowalał się byciem rezerwowym, a mecze traktował jako swój priorytetowy obowiązek.
5 kwietnia 2023 roku, Camp Nou, rewanż półfinałowego starcia Pucharu Króla. Real Madryt miażdży Barcelonę 4:0. Klub na portalach społecznościowych gratuluje Ancelottiemu i piłkarzom triumfu po najwyższym wyjazdowym zwycięstwie z odwiecznym rywalem od 60 lat. Na zamieszczonym filmiku trener ogłasza dzień wolny. Część piłkarzy wyskakuje w euforii do góry, a wśród nich znajduje się Mariano. Napastnik wyściskuje się z Luisem Lópezem, trzecim bramkarzem i świętuje ten fakt niczym trafienie w Champions League.
Tamta chwila pokazuje Mariano w pełnej krasie. Szczęśliwy chłopak, który cieszy się pobytem w Realu Madryt, choć przez pięć lat sportowo niemalże nie zaistniał. Odmawiał wypożyczeń i udawał, że nie słyszy krytyki ze strony fanów. Gol na 2:0 w Klasyku na Bernabéu w 2020 roku na chwilę przed zawieszeniem rozgrywek był tak naprawdę jego jedynym momentem chwały od czasu powrotu z Lyonu.
W ciągu pięciu sezonów Mariano zebrał 70 meczów, w których tylko 16 razy zagrał od początku. Łącznie ma w dorobku 1985 minut i siedem goli. Eufemistycznie rzecz ujmując, są to bardzo słabe liczby. Przed przenosinami do Francji Díaz był w stanie pięciokrotnie wpisać się na listę strzelców w ciągu 302 minut. W Lyonie w ciągu roku zdobył 21 bramek i zaliczył 6 asyst w 41 spotkaniach. Co więc tak naprawdę wydarzyło się w minionych pięciu latach? – Nie dostałem tylu minut, ile bym chciał, ale zawsze starałem się włożyć całą swoją duszę w każdy kontakt z piłką. Robiłem wszystko dla drużyny. Spełniłem swoje marzenie i się nie poddałem. 10-letni Mariano byłby bardzo dumny z tego dzisiejszego – mówi w swoim pożegnalnym filmiku.
Jednocześnie też zawodnik przyznaje, że nie zawsze podejmował słuszne decyzje i że jeszcze wytłumaczy pewne sprawy, ale nie teraz, gdy szuka nowego klubu. Dziennikarze ABC postanowili jednak nieco powęszyć. – To nie Mariano był w błędzie. W błędzie byli kibice, którzy go krytykowali, a także media – tłumaczy jedna z osób należących do najbliższego otoczenia gracza. – Sam pobyt w Realu Madryt jest bardziej produktywny niż gra w jakiejkolwiek innej drużynie – twierdzi natomiast klubowe źródło. – Piłkarze wiedzą, że Real Madryt sprzedaje najlepiej. Poza napełnieniem kieszeni napełniasz też gablotę z trofeami. Dokądkolwiek się uda, nie będzie tak szczęśliwy – mówi z kolei jeden z byłych pracowników klubu, który współpracował z Mariano w zespołach młodzieżowych.
Wielu może pomyśleć, że Mariano przez cały ten czas żył w bańce. Zarobił 25 milionów euro netto w pięć lat. Na Instagramie obserwują go 3 miliony osób, prawie 4 miliony na Facebooku i 300 tysięcy na Twitterze. Odchodzi z klubu z 13 trofeami. Nawet takie legendy, jak Juanito, Rial, Puskás czy Hugo Sánchez nie odniosły z zespołem tylu triumfów. – Mariano jest prawdziwym madridistą. Zawsze wiedział, że w hierarchii jest ktoś przed nim, ale on potraktował to jako wyzwanie. Niektórzy wychowankowie stawiani przed wyborem między Realem i grą gdzie indziej, wybierają Real Madryt. Dla wielu może się to wydawać złą decyzją, jednak Mariano tak tego nie widział. Kiedy odchodzisz z Realu i udajesz się gdzie indziej, zdajesz sobie sprawę, że różnica jest olbrzymia – tłumaczy Diego Muriarte, trener napastnika w Realu Madryt C w latach 2012-2014.
„To nie była łatwa droga. Najpierw La Fábrica, potem marzenie z pierwszą drużyną, doświadczenie w Lyonie i powrót. Mogłem się poddać, ale nie to wpoił mi ojciec. „Nigdy się nie podawaj, walcz o twoje marzenia, niemożliwe nie istnieje”. Walcz, nawet jeśli w meczu twojego życia wejdziesz w 91. minucie. Nigdy nie wiesz, kiedy przyjdzie twoja nagroda”, możemy przeczytać w pożegnalnym wpisie piłkarza. Jego nagrodą była możliwość trenowania i gry (choć rzadkiej) w towarzystwie piłkarzy, którzy przejdą do historii Realu Madryt. Od najmłodszych lat musiał walczyć o skład z Raúlem De Tomásem, który też nie był pierwszym lepszym graczem szkółki.
Mariano lubi futbol, ale też nie ogląda 50 meczów. Cieszy się swoją pracą, ale nie ma na jej punkcie obsesji. Brak gry nie zniechęca go, stara się do tego podchodzić racjonalnie i iść dalej przed siebie. W Valdebebas Díaz cieszył się opinią spokojnego człowieka, dobrego kolegi o przyjaznym charakterze. Nie widać było po nim złości, kierował się wyłącznie poczuciem dumy. Nie poddawał się łatwo, o ile w ogóle kiedykolwiek się poddał. Pozostawał optymistą pewnym swych możliwości. Co i rusz powtarzał, że gdy odejdzie, rozwali system.
Mariano nie należał do rezerwowych, którzy cierpią z powodu przesiadywania na ławce. Nie dołował go brak gry. Rozumiał, że mecze to jego priorytetowy obowiązek, ale też nie są wszystkim w jego zawodzie. Brak gry nie jest zależny wyłącznie od zawodnika, lecz także od treningów i nastawienia. – Istnieją rzeczy trudne do wytłumaczenia kibicom. Trzeba być w Realu Madryt, by zrozumieć, co dla Mariano znaczył ten klub. Fani często ograniczają wszystko do dnia meczowego, ale by zespół funkcjonował należycie, potrzeba 25 piłkarzy. Siłą rzeczy nie każdy będzie grał. Trzeba tworzyć grupę i zdrową atmosferę w codziennym pożyciu. Zespół potrzebuje graczy od wszystkiego – kontynuuje swój wywód Muriarte. W podobnym tonie po ostatnim meczu sezonu wypowiedział się sam Carlo Ancelotti. – Mariano był poważny i profesjonalny do ostatniego dnia. Mam pełen szacunek wobec jego nastawienia każdego dnia – powiedział Włoch.
A co dalej? W klubie zaprzeczają, by piłkarz prosił o nowy kontrakt. Mariano analizuje rynek i na ten moment wiele wskazuje na to, że szybciej znajdzie klub za granicą. Na jego sytuację wpływa nie tylko rzadka gra, lecz także częste kontuzje. – To typ zawodnika, który czując, że nie jest gotowy na 100%, woli nie grać niż ryzykować. Mariano jest bardzo silny fizycznie, szybko wniesie jakość tam, dokąd się uda – zapewnia Muriarte. Gdziekolwiek jednak trafi, nie będzie już tak szczęśliwy, jak w Realu Madryt. Nawet jeśli mało kto jest to w stanie zrozumieć.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze