Zwycięski piknik
W meczu 34. kolejki Primera División Real Madryt wygrał na własnym terenie z Getafe 1:0. Zwycięską bramkę dla Królewskich zdobył Marco Asensio.
Fot. Getty Images
Po kilku pierwszych minutach dało się wywnioskować, która drużyna ma o co grać, a która chce jedynie odbębnić ten niechciany, ale bądź co bądź – obowiązek. Z biegiem czasu Getafe dostosowało się jednak do ślamazarnego tempa Realu Madryt, któremu przyświecało motto: „Nie chcem, ale muszem”. Idealną puentą tej pierwszej połowy była zawrotna liczba trzech kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika, jakich dopuścili się podopieczni Carlo Ancelottiego. To najgorszy wynik w ligowym spotkaniu u siebie od 1 grudnia 2012 roku i wygranej ostatecznie 2:0 derbowej rywalizacji z Atlético.
Jeśli ktoś łudził się, że po przerwie będzie się działo więcej, to… miał słuszność. Bo może nie było fajerwerków, które raz po raz nie pozwalały oderwać wzroku od telewizora, laptopa, smartfona czy jeszcze innego urządzenia, ale przynajmniej w końcu pojawiły się konkrety. Zaczęło się podobnie jak w pierwszej odsłonie. Los Azulones spróbowali swoich sił pod polem karnym gospodarzy, oddali dwa strzały (jeden zbity na rzut rożny przez Militão, drugi – autorstwa Mayorala – niecelny) i grzecznie zwrócili Królewskim piłkę.
Wejście na boisko w 61. minucie Viníciusa, Luki Modricia i w pewnym stopniu Mariano również niewątpliwie ożywiło mecz. Po kilku dynamicznych akcjach Marco Asensio znalazł się z futbolówką w swoim ulubionym miejscu, uderzył lewą nogą, a piłka po rykoszecie od Nemanji Maksimovicia wylądowała w bramce. Kibice męczący się przez wcześniejszych 69 minut zostali wreszcie nagrodzeni golem. W kolejnych minutach do siatki trafił jeszcze Viní, choć przez gapiostwo Mariano i zbyt późne podanie bramka Brazylijczyka nie została uznana z powodu spalonego, a Asensio był bliski skompletowania dubletu. Koniec końców rezultat nie uległ już zmianie i Los Blancos zgarnęli trzy punkty w potyczce, w której ostatni gwizdek sędziego był niczym kojący balsam na szczypiące oczy.
Zawodnicy Realu mieli dziś w głowach piłkarzy nie w niebieskich, ale w błękitnych koszulkach. Tych, którzy staną naprzeciwko nich w środowy wieczór w Manchesterze w walce o finał Ligi Mistrzów. Mimo tego niezaprzeczalnego faktu, odnieśli skromne zwycięstwo. Jednakże doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że wszystkich madridistas bardziej niż przebieg, a nawet wynik starcia z Getafe interesuje stan zdrowia Eduardo Camavingi. To jedynie potwierdza, że był to mecz z gatunku tych, o których następnego dnia się po prostu nie pamięta.
Real Madryt – Getafe CF 1:0 (0:0)
1:0 Asensio 70' (asysta: Lucas)
Real Madryt: Courtois; Lucas, Militão, Nacho, Mendy (46' Kroos); Tchouaméni, Camavinga (84' Odriozola), Ceballos (61' Mariano); Valverde (61' Modrić), Asensio i Hazard (61' Vinícius)
Ławka: Łunin, Luis López, Rüdiger, Vallejo
Getafe CF: Soria; Iglesias, Djené, Alderete, Mitrović, Gastón (84' Amavi); Portu (65' Munir), Maksimović, Aleñá (74' Seoane); Mata (65' Angileri), Mayoral (65' Algobia)
Ławka: Casilla, Conde, Duarte, Arambarri, Rivera, Villar, Latasa
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze