Wielki dylemat na Etihad

W futbolu wszystko się może zmienić z dnia na dzień, a najlepszym na to dowodem jest to, że w półfinale Ligi Mistrzów Carlo Ancelotti zmaga się z dylematem, który jeszcze jakiś czas temu wydawał się nie do pomyślenia. Chodzi o to, kto zostanie oddelegowany do krycia Erlinga Haalanda, kto przy wsparciu Davida Alaby postara się powstrzymać Norwega, aby ten ponownie zaprezentował taką wersję jak w ostatni wtorek na Santiago Bernabéu.

Przed pierwszym meczem z Manchesterem City wśród madridismo nie było większej debaty na ten temat. Wszyscy wyrażali jedynie zaniepokojenie związane z tym, że drużyna będzie musiała sobie poradzić bez zawieszonego za żółte kartki Édera Militão. „Każdy ma swoją opinię na ten temat, ale myślę, że jestem na drodze do zostania najlepszym stoperem na świecie. Gdy tu przychodziłem, miałem trudniejsze momenty z racji tego, kto już był w tym składzie, ale teraz radzę sobie naprawdę dobrze”, wyjaśniał przed rewanżowym starciem z Chelsea sam Brazylijczyk. I tak też zaczęli na niego patrzeć madridistas – jak na jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego środkowego obrońcę na świecie.

Los jednak chciał, że w kolejnych meczach Militão zaczął się wykazywać zbytnim optymizmem lub nadmierną pewnością siebie i notował pełne wątpliwości występy, które przypominały te z jego pierwszych miesięcy w klubie. Ligowe spotkania z Gironą i Realem Sociedad były pełne błędów brazylijskiego obrońcy, który mimo wszystko w tych najważniejszych starciach wciąż stawał na wysokości zadania – pucharowy dwumecz z Barceloną i finał Copa del Rey z Osasuną.

W finale na La Cartuja na ławce rezerwowych usiadł natomiast Antonio Rüdiger, który na boisku zameldował się w 69. minucie meczu, niedługo po wyrównującej bramce Osasuny. Ta zmiana doprowadziła do tego, że na lewą stronę obrony przeszedł Alaba, a do środka pola powędrował Eduardo Camavinga. Minutę później Rodrygo ponownie wyprowadził Królewskich na prowadzenie, a sam Rüdiger wygrał swój trzeci oficjalny tytuł w koszulce Realu Madryt tuż przed pojedynkiem z City, który miał być dla niego wielką i ostateczną próbą.

Niemieckiemu stoperowi przypadło w ostatni wtorek najbardziej niewdzięczne zadanie – powstrzymanie Haalanda, który przyjeżdżał na Bernabéu z bagażem 51 bramek w nieco ponad 40 meczach po tym, jak już wcześniej pobił wszystkie rekordy strzeleckie w historii Premier League i będąc jednocześnie najlepszym strzelcem w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Norweski napastnik wzbudzał przed meczem wielki niepokój i strach, ale Rüdiger wykonał swoją misję perfekcyjnie i całkowicie zneutralizował swojego rywala. Oczywiście Haaland zdołał oddać kilka strzałów na bramkę Thibaut Courtois, ale żaden z nich nie miał miejsca w sytuacji, jakiej życzyłby sobie Pep Guardiola.

„Za każdym razem, gdy mam coraz więcej wątpliwości, świadczy to jak najlepiej o samym zespole. Wątpliwości będę miał do ostatniej chwili przed środowym meczem”, tłumaczył Ancelotti, gdy zapytany został o to, czy na „finał” na Etihad Stadium do jedenastki wróci Militão, czy też swoje miejsce utrzyma Rüdiger. Słowa włoskiego szkoleniowca tylko podkręcają debatę, jaka będzie miała miejsce w obozie Los Blancos na przestrzeni najbliższych dni. Dyskusja, która jeszcze niedawno wydawała się nie do pomyślenia, teraz jest rzeczywistością, a Ancelotti ma świadomość tego, że to właśnie ona będzie mieć kluczowy wpływ na przebieg rewanżu z Manchesterem City.