Asensio „dwunastym” zawodnikiem
Marco Asensio w bieżącym sezonie strzelił już 11 goli. Do wyrównania najlepszego wyniku w swojej karierze brakuje mu tylko jednego trafienia. A to wszystko w obliczu wciąż niepewnej przyszłości atakującego Królewskich.
Fot. Getty Images
Szósty zawodnik w klubach NBA ma ogromne znaczenie. To jedna z tych kwestii, które na koniec każdego sezonu określają siłę drużyny i sposób, w jaki jest ona zarządzana. Dotyczy gracza, który, nie będąc częścią pierwszego garnituru, jest w stanie w trakcie rozgrywek dodać od siebie tyle, że jego gra oraz wykręcane przez niego liczby robią wrażenie. I to nie tylko w tych najbardziej namacalnych aspektach, ale również w tych, których nie widać gołym okiem.
Podobnie wygląda sytuacja Marco Asensio pod koniec bieżącej kampanii. Hiszpan od dawna wie, że nie może liczyć na miejsce w pierwszej jedenastce na najważniejsze mecze. Kiedy te starcia nadchodzą, skład Ancelottiego jest bardzo oczywisty, a jego najważniejszymi elementami w ataku są Valverde, Rodrygo, Benzema i Vinícius.
Sęk w tym, że Asensio był w stanie dobrze przystosować się do takiej roli i swoją postawą na boisku podnieść mocne argumenty dotyczące przedłużenia wygasającego kontraktu. Wydaje się, że jego zamysłem jest wykorzystanie swojego statusu do maksimum, by pokazać, że zasługuje na nową umowę. Tym sposobem daje do zrozumienia, że może być fundamentalnym piłkarzem, nie będąc jednocześnie zawodnikiem pierwszego składu.
Z 11 bramkami na wszystkich frontach (8 w La Lidze i trzy w Lidze Mistrzów) Asensio jest piątym najlepszym strzelcem Realu Madryt w tym sezonie. Ma tylko jednego gola mniej od Fede i dwa mniej od Rodrygo. Natomiast różnica w liczbie zgromadzonych minut wynosi między nimi ponad 1500. W spotkaniu z Celtą Marco znów był bohaterem. To on strzelił gola na 1:0 i to on zanotował asystę przy drugiej bramce Militão.
Przyszłość 27-latka na Santiago Bernabéu stoi pod znakiem zapytania i oczekuje na rozstrzygnięcie, które już niebawem nastąpi. On sam natomiast tydzień w tydzień pokazuje, ile może dać drużynie. A to już nie jest byle co. Przyszły trafienia, przyszła gra na wysokim poziomie i przede wszystkim przyszła wyraźna zmiana w podejściu do tematu. Sam klub zadaje sobie jedno pytanie. Czy jest ktoś, kto może i przyjść i zaoferować takie liczby oraz jakość, wiedząc, że nie będzie pierwszym wyborem?
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze