Bernabéu postawił się Franco, aby stworzyć Puchar Europy
Franco nie chciał, by w 1954 roku prezes Realu Madryt udał się w podróż do Paryża, by stworzyć Puchar Europy. Dyktator uważał, że zaszkodzi to wizerunkowi Hiszpanii, ale pozwolił mu jechać, bo wiedział, że knuje coś ważnego.
Fot. twitter.com
Kolejne bujdy generowane przez barcelonismo wywołują oburzenie w stolicy Hiszpanii. Jednym z największych kłamstw w historii hiszpańskiego futbolu jest twierdzenie, że Real Madryt wygrywał dzięki Franco, podczas gdy rzeczywistość jest taka, że caudillo i Santiago Bernabéu nigdy nie potrafili znaleźć wspólnego języka, opowiada Tomás González-Martín z El Debate. Los Blancos nie zdobyli ani jednego mistrzostwa podczas pierwszych piętnastu lat panowania dyktatora. Królewscy sięgnęli po tytuł dopiero w 1954 roku, gdy do drużyny dołączyli tacy piłkarze jak Paco Gento i Alfredo Di Stéfano.
Fałszywe twierdzenia głoszone przez barcelonismo są próbą zakłamywania historii oraz tworzenia podziału na „dobrych” i „złych”. Po pierwsze dlatego, że Franco nie lubił piłki nożnej i nigdy nie wykazywał zainteresowania tym popularnym sportem. A po drugie dlatego, że caudillo postrzegał futbol jako tanią rozrywkę, polegającą na przebieżkach kilku panów w krótkich spodenkach i kolorowych koszulkach.
Jego zaszłości z Bernabéu były jednak dobrze znane i z biegiem lat coraz bardziej narastały. Do szczególnie napiętych wydarzeń doszło wiosną 1954 roku, gdy prezes Realu Madryt oznajmił Franco, że leci do Paryża, aby stworzyć Puchar Europy. Don Santiago ostrzegł go, bo wiedział, że to ważna sytuacja wpływająca na krajowy i międzynarodowy futbol. Bernabéu zadzwonił do Pałacu Królewskiego El Pardo i powiedział, że został zaproszony do Francji, aby budować nowe rozgrywki europejskie. Dyktator odpowiedział mu, że nie chce, aby wybierał się do stolicy Francji i brał w tym udział, ponieważ zaszkodzi to lidze hiszpańskiej i wizerunkowi kraju. Prezes Królewskich nie zamierzał go jednak słuchać.
Wbrew wszystkiemu i wszystkim Santiago Bernabéu i Raimundo Saporta udali się samolotem Iberii do Paryża. Przed odlotem prezes raz jeszcze zadzwonił do El Pardo i powiedział, że wybiera się do Francji i jeśli Franco nie chce, aby to robił, to niech spróbuje go zatrzymać na lotnisku Barajas. Caudillo tego nie zrobił. Nie wiedział do końca, co knują Bernabéu i Saporta, ale zdawał sobie sprawę, że to coś ważnego, bo prezes Realu Madryt nie wyściubiał nosa poza Hiszpanię po błahe rzeczy.
I tak też się stało. W 1954 roku Santiago Bernabéu, Raimundo Saporta (wiceprezes Realu i wiceprezes Hiszpańskiej Federacji Koszykówki), Jacques Goddet (dyrektor L'Equipe i Tour de France) i Gabriel Hanot (pomysłodawca Złotej Piłki i dziennikarz L'Equipe oraz France Football) spotkali się w Paryżu, stworzyli podwaliny Pucharu Europy, rozgrywek, które miały rozpocząć się we wrześniu 1955 roku i od razu stać się najważniejszym turniejem na świecie. Trudności były jednak ogromne. W Europie nie było wizji zjednoczonego kontynentu, nacjonalizmy były krótkowzroczne, podobnie jak kluby, które sceptycznie podchodziły do tego pomysłu.
Krótkowzroczność Barcelony
Barcelona była największym wykładnikiem lekkomyślności tak wielu krajów i tak wielu drużyn. Odłóżmy na bok pogląd, że Duma Katalonii była bardziej europejska, bo to kłamstwo. Była pierwszym klubem, który otrzymał zaproszenie do gry w Pucharze Europy i odmówił, bo nie widział przyszłości dla tego projektu. Podobnie postąpiły angielskie drużyny. Gdyby wtedy Barça zgodziła się na wzięcie udziału w turnieju, Real Madryt nie grałby w nim po raz pierwszy. To Barcelona dała Królewskim wolną rękę w tworzeniu swojej legendy.
Bernabéu, którego zawsze cechowała dalekowzroczność i otwartość na nowe pomysły, nie miał wątpliwości, że Puchar Europy to przyszłość. Najpierw zbudował nowy stadion z obligacji, a później kupił Di Stéfano, aby zapełnić ten obiekt i stworzyć wielką drużynę. A gra w Pucharze Europy byłaby najlepszą okazją do utrwalenia budowy zespołu pełnego gwiazd.
Trzeba to powiedzieć. Ówcześni katalońscy dziennikarze wiedzą, że Barcelona zawiodła w swojej wizji przyszłości i ustąpiła miejsca Realowi Madryt. Santiago Bernabéu miał odwagę postawić się głowie państwa, zignorować ją i polecieć do Paryża, by zapisać się w historii jako pionier, który przyczynił się do utworzenia Pucharu Europy, co podkreślali później wszyscy współorganizatorzy. Bez wsparcia i postawy Bernabéu stworzenie Pucharu Europy byłoby niemożliwe.
Franco nie kazał aresztować go na Barajas. Pozwolił wizjonerowi pójść własną drogą. I miał rację. Real Madryt dzięki Pucharowi Europy zapoczątkował swoją wielką historię, wygrywając pięć pierwszych edycji turnieju. Pokonanie „Realu Di Stéfano” stało się ogólnoeuropejskim celem. Wszystko dzięki buntowniczej odwadze Bernabéu. Gdyby ugiął się przed opozycją Franco, kiedy rozpoczęłyby się rozgrywki Pucharu Europy i czy dziś istniałaby Liga Mistrzów?
Barcelona bardzo się pomyliła i długo żałowała, że tak się stało. A głowa państwa była wdzięczna, choć nigdy nie przyznała tego publicznie, że Bernabéu jej nie posłuchał, bo Real Madryt dzięki sukcesom w rozgrywkach kontynentalnych dał Hiszpanii nowy wizerunek w świecie, co caudillo próbował później wykorzystywać do własnych celów.
Więcej o historiach z tamtych lat można przeczytać w artykule Real Madryt i Franco: historia wielkiego kłamstwa.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze