Anglia lekceważy Królewskich
Real Madryt w ostatnim czasie notuje bardzo dobrą passę w starciach z angielskimi zespołami – poprzedni sezon to zwycięstwa z Chelsea, Manchesterem City i Liverpoolem w finale, a sezon obecny to ponowne wyeliminowanie The Reds i wygrana w pierwszym meczu z The Blues. Mimo to Anglicy zadziwiają tym, że w dalszym ciągu potrafią lekceważyć Królewskich.
Fot. Getty Images
Anglia nie bierze Realu Madryt na poważnie. Nawet wyeliminowanie pod rząd Chelsea, Manchesteru City i Liverpoolu, a w międzyczasie wygranie jeszcze bezpośredniego finałowego starcia z The Reds nie nauczyło nikogo pokory. Klub ze Stamford Bridge przed środową porażką na Santiago Bernabéu ponownie wykazywał się nadmierną pewnością siebie. Widać to było w słowach zarówno właściciela The Blues, Todda Boehly'ego, który zapowiadał zwycięstwo 3:0, jak i trenera Franka Lamparda, który przyznał po meczu, że jego zawodnicy nie potrafili zrozumieć, jak dobry jest ten Real Madryt.
Amerykanin Boehly jest zapewne bardziej na bieżąco z baseballem i swoimi Los Angeles Dodgers niż z europejskim futbolem i Chelsea, ale już słowa Lamparda bardziej zwracają na siebie uwagę. Spośród piętnastu zawodników Królewskich, którzy wzięli udział w środowym meczu, tylko dwóch rok temu nie przywdziewało jeszcze koszulki Los Blancos, gdy podopieczni Carlo Ancelottiego eliminowali Chelsea w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów – Antonio Rüdiger i Aurélien Tchouaméni.
Niemniej zaskakujące słowa potrafią padać z ust ludzi związanych z innym angielskim klubem. „Wciąż uważam, że to Liverpool jest najlepszą drużyną w Europie. W większości przypadków to teraz ich nazwa byłaby grawerowana na trofeum”, tłumaczył po ubiegłorocznej porażce w Paryżu Michael Owen. Podobnie można odebrać zdziwienie Jürgena Kloppa po ostatnim meczu na Anfield, który był zaskoczony postawą Nacho, czyli pięciokrotnego już zdobywcy Ligi Mistrzów: „Wyszedł i zagrał bardzo dobrze. Alaba jest bardzo dobry, pewny, ale Nacho… Ile on już lat gra w Realu Madryt?”. Ponadto rok temu zarówno Jamie Carragher, jak i Thierry Henry nie mieli wątpliwości co do tego, że to Manchester City awansuje do finału i tym samym pewnie wyeliminuje Królewskich w półfinałach.
I to wszystko mimo faktu, że na przestrzeni wszystkich pucharowych dwumeczów z angielskimi zespołami (nie licząc finałów) Real Madryt ma na koncie aż dwanaście triumfów i tylko sześć porażek. Patrząc z kolei na ostatnie lata i tylko na pojedyncze mecze, przekłada się to na osiem zwycięstw w dziesięciu ostatnich spotkaniach. A teraz przed nami rewanż na Stamford Bridge i możliwe, że później ponownie Manchester City.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze