„Vinícius kontra 616 milionów wydanych przez Chelsea”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat wygranego ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Chelsea oraz fantastycznej formy Viníciusa. Przedstawiamy spostrzeżenia dziennikarza.
Fot. Getty Images
Dwaj ostatni mistrzowie Europy stoczyli w środę bitwę. Była to bitwa dwóch różnych sposobów pojmowania życia i futbolu, a największym zwycięzcą okazał się Vinícius. Niezależnie bowiem od tego, co wydarzy się w przyszłym tygodniu na Stamford Bridge, Brazylijczyk obnażył Chelsea na boisku, na ławce oraz w klubowych gabinetach. To właśnie przez niego Fofana już w 5. minucie obejrzał żółtą kartę. Frank Lampard widział co się dzieje i zdecydował się na zmianę pozycji, aby oszczędzić cierpienia obiecującemu obrońcy, za którego The Blues zapłacili Leicester 81 milionów euro. Vini stał się zabójczą bronią, którą miał powstrzymać Reece James. Jeśli mecz na Bernabéu miał być dla potężnego Anglika testem pod kątem potencjalnego transferu do Realu w celu wzmocnienia defensywy, lepiej o nim zapomnijcie. Test został oblany. W 55. minucie Brazylijczyk w zabójczy wręcz sposób trzy razy zmienił tempo biegu i w jednej akcji dwukrotnie objechał swojego rywala. Z każdym kolejnym hamowaniem i przyspieszeniem James tracił nie tylko metry, ale również prestiż.
W całej Europie nie ma drugiego zawodnika, który byłby tak trudny do upilnowania, jak gracz urodzony w São Gonçalo. Spośród 1917 graczy, którzy wystąpili w ostatnich dwóch edycjach Ligi Mistrzów, Brazylijczyk zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepszych asystentów (10), ma najwięcej wygranych pojedynków (141), najwięcej dryblingów (68), najwięcej kluczowych podań (47), wywalczył najwięcej fauli (43), a do tego jest na trzecim miejscu, sumując bramki oraz asysty (20). Zatrzymanie go bez uciekania się do agresji jest niemożliwe, a przynajmniej takie można odnieść wrażenie.
Można by użyć stwierdzenia, że Real Madryt miał dużo szczęścia, że znalazł takiego cracka jak Vinícius. Ale to byłaby nieprawda. Klub odnalazł go, uwierzył w niego i wiele zainwestował, gdy ten miał jeszcze 16 lat. Real podjął spore ryzyko, podobnie jak w przypadku innych młodych graczy, którzy albo odnieśli sukces (Rodrygo, Valverde), albo i nie (Reinier, Jović). Real umiał zaczekać na jego rozwój, pozostawał stanowczy i był przekonany do swojej strategii zarówno w dobrych, jak i złych momentach. A te złe, w przypadku Viníciusa, były bardzo trudne. Ta cierpliwość, ta wiara w swój plan sportowy to całkowite przeciwieństwo tego, co prezentuje Chelsea. Na przestrzeni jednego sezonu multimiliarder Todd Boehly wydał na 16 transferów 616 milionów euro, a później drużyna przyjeżdża na Santiago Bernabéu i Lampard nie wystawia ani jednego środkowego napastnika. Na szczęście nie wszystko w futbolu osiąga się samymi pieniędzmi oraz pośpiechem. Przynajmniej na razie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze