Rüdiger: Jestem uprzwilejowany, że gram dla Benzemy, Modricia i Kroosa
Antonio Rüdiger udzielił wywiadu dziennikowi MARCA z okazji rozpoczęcia współpracy z firmą Under Armour. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy.
Fot. Getty Images
Zawsze jesteś taki uśmiechnięty?
Poza boiskiem możliwe, że tak. Nie mam powodów, by nie być. Moje motto w życiu to pokora i normalność. To rodzice wpajali mi od małego. Jestem uprzywilejowaną osobą, bo mam dobre życie i dlatego lubię dzielić się ze społecznością wieloma rzeczami, jakie dają mi futbol i inni ludzie. Dorastałem w innym środowisku od tego obecnego, ale prawdziwe bogactwo to inne rzeczy niż pieniądze. Dla mnie najważniejsza jest rodzina.
Wciąż jeździsz do Sierra Leone?
Kiedy mogę, to tak. Mam tam swoją fundację i zawsze próbuję oddawać społeczeństwu wszystko, co otrzymałem. Jestem uprzywilejowaną osobą.
W życiu piłkarza dużo zmienia ramadan?
U mnie nie, jestem przyzwyczajony. Niczego nie piję i nie jem, wypełniam go całkowicie. Nie jest łatwo, ale trenujesz, ćwiczysz także głowę i na końcu ci się udaje. Mentalność to jedna z moich zalet i na końcu wypełnianie ramadanu nie jest dla mnie problemem.
Musiałeś porozmawiać w tej sprawie z Ancelottim lub Pintusem?
Rozmawiam z dietetykiem, to jest najważniejsze. Musisz wiedzieć, co jeść i kiedy pić... Jeśli porozmawiałbym z Pintusem, kazałby mi zacząć biegać, a ja go słucham, więc najlepiej po prostu porozmawiać z dietetykiem [śmiech].
Ile razy dziennie się modlisz?
Teraz pięć. [MARCA dodaje, że sesja zdjęciowa dla Under Armour też została przerwana, by piłkarz mógł zmówić modlitwę]
Jak wygląda twoje życie w Madrycie?
Jest bardzo dobre, naprawdę. Jestem szczęśliwy w Hiszpanii przy ludziach, kulturze, sposobie życia, jaki macie... Ludzie są bardzo mili i przyjaźni. Jeśli chcesz mieć prywatność, to idziesz do restauracji i nie jest to natrętne, ludzie na ciebie nie skaczą... Jest szacunek. Do tego dochodzą klub, koledzy i trenerzy. Wszystko jest perfekcyjny.
Lubisz zwiedzać Madryt czy jak Toni Kroos wolisz zostać cały dzień w domu?
[śmiech] Jestem trochę bardziej otwarty... Lubię spotykać się z ludźmi i uczyć kultury danego kraju. Lubię trochę wyjść z domu i coś zobaczyć. Wydaje mi się, że to też okazanie szacunku dla ludzi i kraju, w którym żyjesz.
Zapewne zauważyłeś, że jesteś tu bardzo lubiany.
Oczywiście. Nie wiem, dlaczego ludzie mieliby mnie nienawidzić. Jestem bardzo pozytywną osobą i to prawda, że czasami możesz grać źle, ale ludzie doceniają, że daję z siebie wszystko na boisku i daję z siebie wszystko dla herbu. Taki jestem zawsze.
Więc możemy kiedyś spotkać się na spacerze na Plaza Mayor lub pod Palacio Real?
Co do stref w centrum, zwiedzałem je w samochodzie. Oczywiście tam, gdzie można to robić. Teraz jednak pogoda robi się lepsza i wybiorę się tam na jakiś spacer. Dla mnie ta pogoda to już lato.
W pogodzie na pewno wiele wygrałeś. Madryt nie ma nic wspólnego z Londynem.
Nie ma tu nawey dyskusji. Od rana widzisz słońce i... Myślę, że dlatego ludzie tutaj są szczęśliwi i zrelaksowani. Uwielbiam to.
Jak ty oceniasz ten sezon?
Musimy iść dalej w La Lidze... ale ona nie jest w naszych rękach. Reszta idzie dobrze. Jesteśmy w finale Pucharu Króla po spektakularnej remontadzie na Camp Nou, a Liga Mistrzów to wielki cel, to jest oczywiste. Gdy jesteś już w ćwierćfinałach...
Jak przeżyłeś mecz na Camp Nou?
Wielkie spotkanie. Wszyscy piłkarze zagrali spektakularnie i pojawił się też ten konkurencyjny gen Realu Madryt z wielkich meczów. Bardzo cieszę się z Kroosa, bo po prawie 10 latach tutaj zawsze mi mówił, że brakuje mu tego Pucharu Króla... Zobaczymy, czy uda się go wygrać w finale.
Czujesz się już dobrze po ostatniej kontuzji?
Tak, wszystko jest dobrze. To był mały problem z kolanem, ale jest już dobrze. Wróciłem do gry bez problemów.
Jaki będzie dwumecz z Chelsea?
Chelsea mocno się zmieniła i naprawdę nie wiem, czego się spodziewać. Nie za bardzo przypomina drużynę, w której grałem ja. Oczekuję jakości, bo to świetni piłkarze, ale nie wiem za bardzo, co jeszcze możemy napotkać. Nie będzie to łatwy mecz, ale jesteśmy Realem Madryt.
Wolałeś innego rywala?
Nie ma to dla mnie znaczenia, a tym bardziej na tym etapie rozgrywek. Wielką historią byłoby rozegranie z nimi finału, ale na boisku dla mnie nie ma emocji i myślę tylko o wygranej. Jesteśmy w ćwierćfinałach i wszystko może się zdarzyć. Najważniejsze, że w Realu Madryt wiemy, jak rozgrywać tego typu spotkania.
Rok temu trafiłeś przeciwko Realowi na Bernabéu. W tym sezonie czas na gola na Stamford Bridge.
Ma to sens, spróbuję zagrać jak najlepiej. To jednak praca Benzemy, Viníciusa i Rodrygo. Moja to bronienie.
W Realu broni się trudniej niż w innych drużynach?
Tak. Trzeba być szczerym, tak właśnie jest. Tutaj nie broni się jak w innych ekipach, więc musisz jasno wiedzieć, co masz robić. Ja znam swoją rolę. I nie mogę się skarżyć. Jak mam skarżyć się, jeśli ten klub odnosi sukcesy rok po roku! Wychodzę na boisku i wykonuję moją pracę.
Dużo nauczyłeś się w tym sezonie?
Musisz się uczyć. A w Realu musisz to robić też bardzo szybko. W życiu musisz dostosowywać się do sytuacji i rozumieć rzeczy. Ja zrozumiałem tu wiele spraw i od tamtej chwili czuję się dużo wygodniej w zespole.
Jesteś czwartym piłkarzem w sezonie pod względem minut.
Na początku mówiono, że za dużo nie gram, ale nawet wtedy grałem dosyć dużo. Już wtedy Ancelottim okazywał mi zaufanie. Ja mogę jedynie dobrze grać i dobrze trenować. Każdego dnia próbuję robić najlepsze rzeczy i robię to również dla Ancelottiego, by spróbować wygrać kolejną Ligę Mistrzów, która byłaby dla niego bardzo ważna.
Jaki jesteś w domu?
Oglądam futbol, ale też nie za dużo. Wolę spędzać czas z żoną i dziećmi, bo tu jest inna presja, wiesz? Tu lepiej trochę odciąć się od futbolu, gdy jesteś w domu i skupić się na innych sprawach. W Realu masz presję nawet wtedy, gdy jedziesz autem do Valdebebas [śmiech]. Mówię to jednak w pozytywnym sensie, bo lubię tego typu presję w życiu. Nie chciałbym żyć bez niej.
Więc już się przekonałeś, że presja w Realu Madryt to nie jest legenda.
To jasne, że tak to tu wygląda, taka jest tu historia. Real Madryt nie jest dla każdego i ja próbuję tu być. Chcę spędzić tu świetny czas.
Którego dnia zrozumiałeś, że Real to nie jest zwykła drużyna i że presja jest na innym poziomie?
Wiesz o tym dobrze, ale naprawdę zrozumiałem to, gdy przegraliśmy z Barceloną w Superpucharze. Nawet trochę wcześniej, po porażce z Villarrealem. W tamtych dniach zobaczyłem, że tu nie ma żartów i nie ma miejsca na porażkę. Podsumuję to tak, że większość meczów wygrywasz i czas się uczysz.
Wyobrażasz sobie, jak znosi to Ancelotti? W Realu kiedy nie wygrywasz...
Nie chciałbym być na jego miejscu, ale dla mnie ten człowiek robi niesamowite rzeczy. Ja mogę okazywać mu jedynie szacunek, nie mogę powiedzieć nic więcej. Ancelotti jest najlepszy. Pochodzi z zupełnie innej generacji od naszej i ciągle trenuje, a do tego w jaki sposób! Niesamowite byłoby powtórzenie tego, co zrobili w Lidze Mistrzów w poprzednim sezonie.
Rozumiem, że chciałbyś, aby został na kolejny sezon.
Tak, na pewno. To decyzja innych osób, ale jeśli na końcu zdecydują, że idziemy dalej z Ancelottim, to idziemy z Ancelottim.
Jaka jest atmosfera na Bernabéu w meczu Ligi Mistrzów?
Całkowicie się zmienia. To coś, do czego jeszcze do końca nie jestem przyzwyczajony. Zadziwia mnie jednak, że dla moich kolegów to normalne. To jak kolejny dzień w biurze. Dla mnie to imponujące. Kibice zmieniają się też na wyjazdach. Na Anfield nie przestawaliśmy ich słyszeć. I posłuchaj, w poprzednim sezonie kiedy grałem tu z Chelsea... Ten stadion wzbudza strach. W drugiej drużynie możesz dostrzec strach.
Znasz już Hymn La Décimy?
Jeszcze nie, ale próbuję się nauczyć. Część z „Madrid, Madrid, Hala Madrid” tak, bo uwielbiają ją moje dzieci.
Twoje dzieci rozumieją, że grasz w Realu Madryt?
Myślę, że najstarsze tak... Kiedy przyjeżdżam do domu z torbami Realu, to on zaczyna śpiewać i krzyczeć „Madrid, Madrid!”. A na stadionie najstarszy 3-latek wariuje przy hymnie.
W tym sezonie rewanże w Lidze Mistrzów będziecie rozgrywać na wyjazdach. Jak bardzo komplikuje wam to sprawę?
W poprzednim sezonie to miało swój wpływ, to jest oczywiste. Jednak uważam, że w głębi nie ma to znaczenia. My musimy iść za naszymi liderami na murawie.
Wszystko widzisz tak optymistycznie?
Słuchaj, spójrz na mecz z Liverpoolem... Nasz najlepszy moment przyszedł, gdy weterani powiedzieli „spokój”. Oni wiedzą, jak to robić. Każdy musi znać swoją rolę i ja dobrze znam swoją rolę. Moja misja to walka, starcia i ułatwianie życia liderom.
Wytłumacz mi to.
Ja walczę i się ścieram. I coś tam mówię... Jasne, że mówię, ale tu nie jesteś liderem tylko na podstawie słów. Popatrz na Karima, on nie mówi najwięcej. Modrić też nie. Kroos nie. Więc kim jestem ja, żeby tu wchodzić i gadać bez przerwy! Jestem uprzwilejowany, że gram dla Benzemy, Modricia i Kroosa. To proste.
Ci zawodnicy wszystko kontrolują?
Tak, tak to wygląda. W meczu z Liverpoolem naprawdę poznałem, czym jest Real Madryt, Liga Mistrzów i remontady. To szaleństwo, nawet wzbudza strach. Kiedy wygrywali 2:0, można było wręcz zobaczyć na ich twarzach strach, coś nie było z nimi w porządku... I my strzeliliśmy na 2:1, 2:2 i bum! Było jasne, że wygramy. W wielkich meczach widać, że oni są inni. Najlepsze, że Vinícius dorasta przy tej mentalności i już robi różnicę.
Macie też wielkiego bramkarza.
Jest też Courtois, oczywiście, którego parady to szaleństwo. Znałem go już z Chelsea i jest najlepszy na świecie, nie ma dyskusji. To bramkarz, który dodaje pewności obrońcom.
Patrzę na bliznę na twoim czole... Nie jest źle.
Miałem szczęście, że nic się nie złamało i nie bolała mnie głowa. Byłem brzydki wcześniej i jestem brzydki teraz, więc nie ma żadnego problemu.
Pamiętasz coś po uderzeniu?
Chciałem grać dalej, bo nie zdawałem sobie sprawy, jak duża jest rana. Widziałem tylko krew i tyle, ale nie chciałem zostawiać zespołu w dziesiątkę. Dlatego naciskałem, by wrócić. Zostawały dwie minuty! Trener powiedział jednak, że mam iść do szatni.
Lubisz takie dni pracy jak ten? Praktycznie całe popołudnie z sesją fotograficzną i wywiadami?
Tak, lubię. Cieszę się tym, jeśli ma to miejsce od czasu do czasu. A tym bardziej teraz w trakcie ramadanu. Po treningu nie musiałem myśleć o jedzeniu czy piciu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze