Nikt tak jak ta drużyna nie wie, jak czekać na swój moment
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat wysoko wygranego przez Real Madryt Klasyku w rewanżowym półfinale Pucharu Króla. Przedstawiamy spostrzeżenia dziennikarza.
Fot. Getty Images
Trzeba umieć czekać na swój moment, być cierpliwym, wierzyć w swoje siły i być przygotowanym na to, żeby nie przegapić swojej szansy. Bo prędzej czy później ta szansa zawsze się pojawi. Ale musi cię ona złapać w trakcie pracy i w perfekcyjnej formie. To formuła, która sprawdza się zarówno w życiu codziennym, jak i w piłce nożnej. Formuła, którą Real Madryt wysublimował, podnosząc ją do kategorii sztuki. Może o tym zaświadczyć Paris Saint-Germain. Albo Chelsea. Albo Manchester City. Albo Liverpool.
A od wczoraj może to potwierdzić również 94 902 kibiców Barcelony, którzy patrzyli, jak ich drużyna zaczyna od zdominowania niezdecydowanego i niezorganizowanego na początku Realu, który jednak po 46 szarych minutach nagle poczuł zapach krwi, naostrzył zęby i bezlitośnie rozszarpał Azulgranę, która po popisowych akcjach Modricia, Benzemy i spółki skończyła w ruinie. Po trzech Klasykach, które pozostawiły ich z urażoną dumą, Los Blancos w zdecydowany i niepodważalny sposób uderzyli pięścią w stół na Camp Nou.
Ta wiara we własne siły, której jest pod dostatkiem w tej generacji, która jak gdyby nigdy nic kolekcjonuje kolejne tytuły Ligi Mistrzów, często bywa mylona z obojętnością. A to powoduje chwilową frustrację kibiców, którzy nie rozumieją postawy piłkarzy, kiedy ci nie wkładają nogi lub kiedy nie wychodzą z determinacją na przeciwnika. Nie ufajcie im. A przede wszystkim – nie zapominajcie o tym. To właśnie wtedy, gdy sprawy mają się najgorzej, są najbardziej wiarygodni. Ponieważ nie mają wątpliwości, ich puls nie drży. Młodzi, jak Vinícius, Rodrygo, Valverde czy Camavinga, który wczoraj dał recital, cały czas grając na nienaturalnej dla siebie pozycji lewego obrońcy, ale do której też ma predyspozycje, bo jest chłopakiem, który ma ich mnóstwo, chłoną tę życiową lekcję. Francuz będzie pomocnikiem, który naznaczy epokę. W swoim czasie.
Jeśli gol na 0:1 w doliczonym czasie gry wyrządził ekipie Xaviego wiele szkód, to bramka na 0:2 trzy minuty po powrocie z szatni zabiła ją. Benzema aktywował tryb Złotej Piłki, Modrić i Kroos zrealizowali scenariusz wielkich nocy, a Barça runęła z hukiem, bezsilna w próbach zatrzymania Realu, który wykorzystując przestrzeń, zmierzał już w kierunku finału oraz swojego Świętego Graala: kolejnej Ligi Mistrzów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze