Rodrygo na szóstkę
Rodrygo wreszcie rozegrał pełne spotkanie ze swobodą w ofensywie, grając również za plecami napastnika. Takie ustawienie to z pewnością poważna opcja dla Carlo Ancelottiego na nadchodzący Klasyk.
Fot. Getty Images
Jeśli Benzema jest „dziewiątką z duszą dziesiątki”, to Rodrygo jest „skrzydłowym z duszą dziesiątki”. Wczoraj był jednak takim piłkarzem z krwi i kości. Mecz rozpoczął właśnie na pozycji dziesiątki, za plecami Benzemy, ale cały czas był w ruchu i wymieniał się z zawodnikiem grającym na prawym skrzydle, czyli Marco Asensio, co wprowadzało dodatkowe zamieszanie w szeregach Realu Valladolid. Rodrygo czuł się bardzo dobrze na murawie i rachunek za jego dyspozycję zapłacili właśnie Pucelanos. Od poprzedniego roku Brazylijczyk delikatnie wspomina, że to właśnie tam czuje się najbardziej komfortowo i wczorajszy mecz jedynie to potwierdza.
Pacheta i jego podopieczni nie mogli sobie poradzić z tym ustawieniem. Tym bardziej, gdy to Asensio schodził do środka, a Rodrygo poruszał się w tym prawym korytarzu, jak to miało miejsce przy pierwszym trafieniu. Od tego momentu wszystko szło nie po myśli Blanquivioletas, a Vinícius i Rodrygo prezentowali Benzemie kolejne piłki, by podnieść jego poziom pewności siebie. Rola młodszego z Brazylijczyków jako cofniętego napastnika w ustawieniu 4-2-3-1 to coś, czego mimo wszystko zbyt często nie oglądaliśmy za kadencji Ancelottiego. Jak wskazują hiszpańskie media, może to być próba odpowiedzi na ostatnie zabiegi taktyczne Xaviego przed środowym, naprawdę kluczowym Klasykiem. „Gdy Rodrygo grał szerzej, więcej swobody miał Asensio. Rodrygo czasem jest groźniejszy w środku, a czasem na skrzydle. Jest w bardzo dobrej formie i być może zagra w El Clásico”, mówił po meczu Carletto.
Choć to Vinícius zazwyczaj był zawodnikiem Królewskich, na którym spoczywała odpowiedzialność za rozrywanie szyków defensywnych rywala, Rodrygo również wykazuje do tego spory talent. Pokazało to chociażby jego niedawne wejście w ligowym Klasyku, gdy na Camp Nou to on w dużej mierze sprawił, że Królewscy potrafili stworzyć kilka groźnych akcji. Na zgrupowaniu reprezentacji Brazylii założył pod nieobecność Neymara koszulkę z numerem 10. To duża rzecz, szczególnie, jeśli mówimy właśnie o tej reprezentacji. Nieco tego drygu przywiózł ze sobą z powrotem do Madrytu. We wczorajszym spotkaniu był zawodnikiem, który zanotował najwięcej udanych dryblingów. Choć mecz zakończył z workiem lodu na kolanie, będzie w stu procentach gotowy, by na Camp Nou również być groźnym. Tak jak powiedział Ancelotti, i w środku, i na skrzydle.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze