Przywilej z haczykami
Bycie piłkarzem Realu Madryt jest niezaprzeczalnym przywilejem niezależnie od statusu i liczby rozgrywanych minut. Możliwość zapisania sobie w CV pobytu w takim klubie jest osiągnięciem pozostającym w zasięgu bardzo niewielu. Z reportażu Marki dowiemy się, jak swoje etapy w stolicy Hiszpanii widzieli gracze pełniący w minionych latach funkcję trzeciego bramkarza.
Grupa bramkarska w sierpniu po zdobyciu Superpucharu Europy. Od lewej: Luis López, trener Luis Llopis, Thibaut Courtois i Andrij Łunin. (fot. Getty Images)
Piękny wpis do życiorysu to jedna sprawa. Inną kwestią jest to, że rola trzeciego bramkarza ma także swoje oczywiste haczyki. Z jednej strony jesteś bardzo blisko szczytu, z drugiej natomiast w praktyce wciąż masz do niego bardzo daleko. Cieszysz się doświadczeniem, dzielisz szatnię z gwiazdami, przeżywasz z nimi sukcesy, ale – no właśnie – nie grasz. I niemalże na pewno grać nie będziesz. Dość powiedzieć, że niektórzy trzeci bramkarze opuszczają klub nawet bez oficjalnego debiutu.
– Nie powiedziałbym, że przeżywasz mylącą sytuację z racji na to, że nie grasz ani w pierwszym zespole, ani regularnie w rezerwach. Po prostu trzeba mieć zdolność przystosowania się do konkretnej sytuacji i być świadomym swojej roli w pierwszym i drugim zespole – tłumaczy Toni Fuidias, były trzeci bramkarz Realu Madryt, a obecnie golkiper Girony.
– Trzeba patrzeć na pozytywy. Byłem bardzo młody, ale uczyłem się, że zawsze trzeba trenować na sto procent, nawet jeśli wiesz, że nie będziesz grał. Piłkarz musi akceptować swoją rolę i rozumieć okoliczności. Dzięki temu dojrzewasz oraz stajesz się lepszym zawodnikiem i człowiekiem – zaznacza Diego Altube.
– Dobre strony są oczywiste. W końcu jesteś w najlepszym klubie świata i otaczają cię najlepsi piłkarze globu. To marzenie większości osób poświęcających się temu sportowi. Są też minusy, ponieważ brak ci aktywności, u mnie to były dwa sezony. Bramkarz mocno to odczuwa, gdy trafia do innego zespołu. Trudniej o zaufanie – zauważa Rubén Yáñez, dziś bramkarz Málagi.
Rolę trzeciego bramkarza Realu Madryt można postrzegać jako przywilej, ale też fach wymagający poświęcenia skrawka aktywnej kariery. Oprócz wyżej wymienionych przez Valdebebas przewinęło się w ostatnich latach jeszcze co najmniej kilku graczy pełniących podobną funkcję.
Luis López(2021-teraz)
Po współdzieleniu w zeszłym sezonie funkcji trzeciego bramkarza z Fuidiasem Real postawił na model oparty o jednego gracza. Postawiono ostatecznie na Luisa Lópeza, podczas gdy Fuidias udał się do Girony. Z wyjątkiem jednego meczu, gdy zagrał dla Castilli, pozostawał cały czas w dynamice pierwszego zespołu. Jak na razie wciąż nie zadebiutował. Epizodycznie w kadrze Królewskich znajdowali się w tym sezonie także Diego Piñeiro i Lucas Cañizares.
Toni Fuidias (2021-2022)
W sezonie 2021/22 Real nie miał stałego trzeciego bramkarza. Odpowiedzialnością dzielili się Luis López i Toni Fudias. Obaj trenowali z pierwszą drużyną w zależności od tego, jakie plany miał w tym czasie Raúl. Luis rozegrał 14 meczów dla Castilli, Toni zaś 23. Pod nieobecność Courtois czy Łunina Fuidias od czasu do czasu był nawet rezerwowym golkiperem. Mimo to nie zdołał zadebiutować.
– Najpozytywniejszym aspektem są doświadczenia, jakie zbierasz. W czasie, w którym byłem członkiem drużyny, wygrywaliśmy Superpuchar Hiszpanii, mistrzostwo kraju i Champions League. Mam pełno ciekawostek, które zachowam już na zawsze, zwłaszcza dotyczących Ligi Mistrzów. To było coś wyjątkowego i niepowtarzalnego – wspomina Fuidias.
Diego Altube (2019-2021)
Kolejny na liście trzecich bramkarzy. Rolę tę odgrywał przez dwa sezony, pozostając opcją rezerwową dla Courtois i Areoli, a później Courtois i Łunina. Rzadko kiedy schodził do Castilli – łącznie zaliczył w rezerwach we wspomnianym okresie 14 spotkań. Pierwsze epizody jako trzeci golkiper zaliczał już wcześniej za Solariego, jednak dopiero po odejściu Luki i Keylora oraz wypożyczeniu Łunina zaczął piastować to stanowisko „oficjalnie”. Debiutu się nie doczekał.
– Real Madryt to najlepsza wystawa dla każdego zawodnika. Ten klub otwiera ci wielki wachlarz możliwości. Dlatego też trzeba się cieszyć czasem, jaki ma się okazję tam spędzić i maksymalnie wykorzystywać go w celu rozwoju zawodowego i osobistego – twierdzi Altube, dziś występujący w barwach Albacete.
Kiko Casilla (2018-2019)
W sezonie 2018/19 zespół przejął Julen Lopetegui. Luca Zidane został zesłany z powrotem do Castilli. Po transferze Courtois i w obliczu pozostania Keylora rolę trzeciego bramkarza odgrywał Kiko. Po zimowym odejściu Casilli do Leeds swój dawny status odzyskał częściowo Luca.
Luca Zidane (2017-2018)
Funkcję przejął po Rubénie Yáñezie. Zidane tym samym miał do dyspozycji Keylora, Casillę i swojego syna. Luca zadebiutował w ostatniej kolejce ligowej z Villarrealem. W tym samym sezonie przelotny epizod jako trzeci bramkarz zaliczył też Moha Ramos, będący wówczas formalnie zawodnikiem Juvenilu A. W kolejnym roku Lukę oddelegowano do Castilli. Mimo to w sezonie 2018/19 ojciec po swoim powrocie do klubu także dał mu szansę – spędził między słupkami całe spotkanie wyjazdowe z Huescą.
Rubén Yáñez (2015-2017)
Trzeci golkiper w sezonach 2015/16 i 2016/17 po Keylorze i Casilli. Warto w jego przypadku zaznaczyć, że rola trzeciego bramkarza była jego jedyną, ponieważ ani razu w tym czasie nie zagrał dla Castilli. Oficjalny debiut odhaczył w 2016 roku w Pucharze Króla z Culturalem, gdy na kwadrans przed końcem zastąpił w rewanżu Casillę.
– Zostaję z doświadczeniem dzielenia szatni z najlepszymi i byciem członkiem zespołu, który wygrał wszystko. Mogłem wznieść najważniejsze trofea w europejskiej piłce. Jeszcze cenniejszy był widok mojej rodziny, która była ze mnie dumna – ocenia Yáñez.
Fernando Pacheco (2014-2015)
Fernando znajdował się za plecami Casillasa i Keylora Navasa. Był to rok, w którym Iker odzyskał niepodważalne miejsce w wyjściowym składzie, by po sezonie ostatecznie odejść z klubu swojego życia. Pacheco mimo tak mocnej konkurencji mimo wszystko rozegrał jeden mecz dla pierwszego zespołu. Przyszło mu wystąpić na Bernabéu z Cornellą w Pucharze Króla. W 2015 roku podpisał kontrakt z Deportivo Alavés.
Jesús Fernández (2012-2014)
Był trzecim bramkarzem w sezonach 2012/13 i 2013/14. Przed nim w kolejce do gry znajdowali się najpierw Adán i Casillas, a następnie Casillas i Diego López. Przez dwa lata był naocznym świadkiem bardzo napiętej sytuacji wśród golkiperów. W sezonie 2012/13 doszło bowiem do pamiętnych tarć na linii Casillas – Mourinho, czego efektem był powrót Diego Lópeza. Adán i Jesús Fernández siłą rzeczy znaleźli się na dalszym planie. Nie zmienia to faktu, że Fernández zdołał zadebiutować w ostatnim meczu ligowym z Osasuną. W tym samym roku wystąpił też w kilku spotkaniach Castilli.
Jesús z bliska obserwował też dalszy ciąg historii, już za Ancelottiego, gdy Casillas i López zażarcie walczyli o miejsce między słupkami. Włoch ostatecznie dał mecze w Lidze Mistrzów Ikerowi, w lidze natomiast grywał Diego. Fernández natomiast przez cały sezon nie zaliczył ani minuty. W 2014 roku odszedł do Levante.
Tomás Mejías (2011-2012)
Jego historia jest ciekawa o tyle, że zaliczył w sezonie 2010/11 ligowy debiut w bluzie Realu Madryt, nie będąc nawet formalnie trzecim bramkarzem. Pod nieobecność Casillasa i Dudka w pierwszym składzie w meczu 36. kolejki z Getafe od początku zagrał Adán. Na sześć minut przed końcem Mourinho postanowił zmienić Antonio i dał szansę Mejíasowi, który tym samym zaliczył swój jedyny w karierze mecz w La Lidze. W tym samym sezonie Tomás zaliczył 19 spotkań dla Castilli, z którą wywalczył awans do Segundy. W meczowej kadrze Królewskich znalazł się zaledwie dwukrotnie. Przed sezonem ustąpił funkcji Jesúsowi Fernándezowi, z którym dzielił się grą w rezerwach na zapleczu hiszpańskiej ekstraklasy.
Antonio Adán (2009-2011)
Adán bywał trzecim bramkarzem już w sezonie 2009/10, gdy w klubie przebywali Casillas i Dudek. Antonio tylko cztery razy znalazł się jednak na liście powołanych i nie zdołał zadebiutować. W kolejnym roku umocnił się jako trzeci bramkarz i w pewnym momencie otrzymał od Mourinho wielki kredyt zaufania. Został powołany 29 razy i rozegrał pięć meczów – trzy w lidze, jeden w Lidze Mistrzów i jeden w Pucharze Króla. W sezonie 2011/12 zaliczył awans na drugiego golkipera, zaraz po Casillasie. Taki stan rzeczy utrzymywał się do końca sezonu 2012/13. Następnie odszedł co Cagliari.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze