Zbyt wiele czynników może nie pozwolić na transfer napastnika
Królewscy mają na razie inne priorytety i nie myślą poważnie o kupnie nowego napastnika, ponieważ nie zgadza im się zbyt wiele czynników. Od skupienia się na transferze Bellinghama, przez brak odpowiedniego profilu, po wspomnienie o nieudanym transferze Jovicia.
Fot. realmadrid.com
Brak bramek Realu Madryt w ostatnich meczach po raz kolejny rozpalił madridismo. Ledwie jeden gol w ostatnich trzech spotkaniach. Te liczby sprawiły, że kibice domagają się rozwiązania w postaci nowego środkowego napastnika, który zastąpiłby lub towarzyszyłby teraz Benzemie, gdy Francuz nie dowozi już takich liczb, jak w ubiegłym sezonie. Carlo Ancelotti dołączył do tego apelu już latem, ale zarząd go nie posłuchał.
Od kilku miesięcy niektórzy dyrektorzy myślą jednak o wzmocnieniu tej pozycji. Jak informowało w listopadzie Relevo, szukają oni napastnika o specyficznych warunkach, który w miarę możliwości będzie mógł zaadaptować się na więcej niż jednej pozycji. Są dwa główne problemy: nie mogą znaleźć odpowiedniego profilu, a cena tych, którzy im się podobają, jest bardzo wysoka.
Większość wysiłków skupia się na sprowadzeniu Jude'a Bellinghama. Angielski pomocnik jest uważany za cel numer jeden i maszyny od jakiegoś czasu pracują nad tym, by spróbować go pozyskać. Jest to jednak drogi ruch, który będzie kosztował grubo ponad 100 milionów euro, a plany Realu Madryt nie zakładają dwóch wielkich transferów najbliższego lata.
To znaczy, że sprowadzenie Anglika pozostawiłoby niewielki margines na kupno napastnika z wysokiej półki, chyba że wcześniej doszłoby do sprzedaży innych graczy. Dlatego jedynym rozwiązaniem, jakie pozostało, byłoby zwrócenie się w stronę rynku wolnych agentów, z którego tak często korzystali w ostatnich latach, lub walka o dobrą okazję (zawodnicy z drużyn, które sprzedają taniej lub gracze, którym kończy się kontrakt w 2024 roku). W grę wchodzi tylko to lub postawienie na wypożyczenie, ale to formuła, która poza pojedynczymi przypadkami praktycznie nie jest stosowana w Madrycie.
Cień Luki Jovicia
Cień nieudanego transferu Serba wciąż wisi nad Valdebebas. Jović, który przyszedł z Eintrachtu jako zmiennik i następca Benzemy, kosztował aż 63 miliony euro. Był to wielki wydatek na napastnika, który nigdy się nie zaadaptował i który odszedł tylnymi drzwiami trzy lata później, nie przynosząc Realowi Madryt żadnych zysków. Królewscy nie chcą teraz dopuścić do podobnej sytuacji.
Oprócz tych wad istnieją również wątpliwości dotyczące Benzemy, którego kontrakt automatycznie przedłużył się do 2024 roku po zdobyciu Złotej Piłki, ale jego pozostanie w drużynie nie zostało jeszcze potwierdzone. Napastnik odbiera sygnały z Arabii Saudyjskiej i choć panuje przekonanie, że wypełni pozostały rok swojego kontraktu, to dopóki sam zawodnik go nie ratyfikuje, nie wyklucza się żadnego scenariusza. „Pozostanie w Madrycie? Cieszę się każdym kolejnym dniem”, brzmiała jego ostatnia odpowiedź, gdy zapytano go o ten temat.
Przed nami kolejne miesiące plotek. Na razie Álvaro Rodríguez jest jedynym wzmocnieniem w ataku. Jest już w dynamice pierwszej drużyny, wyprzedzając nawet Mariano w rotacji. Nie ma jednak żadnych poważnych ruchów w celu włączenia kolejnego napastnika. Koniec sezonu wyznaczy drogę, jaką podąży rynek, ale priorytetem nie jest w tej chwili kupno napastnika.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze