Oficjalnie: Atlético skarży się na sędziowanie pod Real Madryt
Atlético Madryt twierdzi, że przegrało pucharowe starcie z Realem Madryt przez sędziego. „Im więcej na to patrzymy, tym bardziej nie możemy zrozumieć, jak tak klarowna akcja na żółtą kartkę nie została ukarana upomnieniem. Zostawało 20 minut, wygrywaliśmy 0:1 i oni zostaliby w dziesiątkę. To decydująca akcja, która ustawiła mecz”, taką opinię działaczy Rojiblancos zacytowała w trakcie dnia MARCA. Wieczorem oficjalny komentarz wydał dyrektor generalny i współwłaściciel klubu. Przedstawiamy jego wypowiedzi oraz opis sytuacji, o jaką chodzi sąsiadom Królewskich.
Fot. La1
– Mam maksymalny szacunek dla kolektywu sędziowskiego i jestem przekonany, że ich zamiary są zawsze najlepsze, ale każdy, kto obserwuje to z zewnątrz, może zobaczyć, że od dekad dzieje się praktycznie to samo. Niestety to już nikogo nie zaskakuje, to już nie jest wielka wiadomość. To coś bardzo ewidentnego i wystarczy tylko przypomnieć historię – komentuje Miguel Ángel Gil, dyrektor generalny i współwłaściciel Atlético Madryt.
– Real to klub z bardzo silnym otoczeniem, z wieloma interesami w swoim otoczeniu. Tworzą tak wielką presją, że to normalne, iż wpływa to na ludzi, którzy muszą podejmować decyzje. Oni są świadomi, co czeka ich, jeśli zaszkodzą im poprzez jakiś błąd, a nawet jakąś prawidłową decyzję. Typowa jest kampania przeciwko temu, kto ich zdaniem im szkodzi.
– Taki jest system i jako Atlético nie możemy go sami zmienić. Musimy rywalizować w stopniu, w jakim to możliwe i dalej pracować, by mieć silniejszy oraz sprawiedliwszy sektor dla wszystkich klubów. Ten stadion i kolor tej koszulki nie powinny wpływać w momencie podejmowania sprawiedliwych decyzji. Nasi piłkarze wczoraj na boisku cierpieli z powodu całej tej presji i to oburza mnie jak każdego kibica, niezależnie od drużyny, który oczekuje, że będzie jedna miara dla wszystkich.
– Druga żółta kartka w tym meczu była oczywista, niewątpliwa, dokładna i przepisowa. Jednak przy 0:1 w 71. minucie w walce o awans do półfinałów Pucharu Króla na swoim stadionie zostawienie Realu Madryt w 10 to wielkie słowa.
– Przyzwyczailiśmy się do tego systemu. Czytamy o tym stronami w prasie, słuchamy godzinami w radiu i telewizji w dniach przed derbami o tym, że trzeba chronić określonego piłkarza z jednej konkretnej drużyny. Szczerze, uważam, że tego wieczora nie ochroniono na przykład Griezmanna czy Moraty, których nękano kopniakami, ale taki jest system.
– Ja praktycznie nigdy się nie wypowiadam, bo szybko oskarża się ciebie o zgrywanie ofiary, ale kto naprawdę zna DNA Atlético Madryt, wie, że nie lubi tworzyć wymówek. By nikt nie miał wątpliwości: odpowiedzialni za to, gdzie jest drużyna, jesteśmy my; za to, że nie przeszliśmy fazy grupowej Ligi Mistrzów i że tracimy 7 punktów do trzeciego miejsca w La Lidze. I do nas należy wykorzystanie 20 meczów La Ligi, by domknąć sezon na jak najwyższym miejscu. Bez wymówek, ale ze świadomością, w jaki sposób działa system – zakończył lider Rojiblancos.
* * *
Lament sąsiadów Królewskich dotyczy sytuacji, w której nie pokazano czerwonej kartki graczowi Realu. Miało to miejsce w drugiej połowie. W 69. minucie sędzia Soto Grado pokazał żółtą kartkę Daniemu Ceballosowi za przerwanie kontry rywali po wcześniejszym pokazaniu przywileju korzyści za przynajmniej jeden faul innego gracza Los Blancos. Już po nieco dwóch minutach Ceballos ponownie sfaulował rywala, tym razem na granicy pola karnego, kiedy próbował zgarnąć piłkę wybijaną z szesnastki. Jego przewinienie widać na powyższym zrzucie z ekranu umieszczonym jako główne zdjęcie tego artykułu.
Soto Grado zdecydował się tylko na podyktowanie rzutu wolnego i nie wyciągnął drugiego kartonika dla Ceballosa, który oznaczałby wyrzucenie go z boiska przy 20 pozostających minutach meczu i prowadzeniu Rojiblancos 1:0. Komentatorzy hiszpańskiej telewizji zgodzili się, że była to walka o piłkę i Hiszpan nie musiał zostać za to upomniany. Z taką interpretacją zdarzenia zgodził się również ekspert sędziowski Chiringuito, wskazując, że gracz Realu odwracał się do piłki i nie użył przesadnej siły ani nie wykonał nierozważnego ataku. Przy tym dodał, że nie byłoby skandalu, gdyby Ceballos z boiska wyleciał, jeśli sędzia uznałby, że przerwał obiecujący atak przeciwników.
Po meczu z sędzią o tej sytuacji jeszcze na murawie rozmawiał Diego Simeone, a w pomeczowych wywiadach skarżyli się na to również piłkarze Rojiblancos, jak Jan Oblak czy Rodrigo De Paul.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze