Najdziwniejszy Klasyk w historii
Pod koniec maja 1982 roku Hiszpania żyła już tylko mającym rozpocząć się za moment mundialem. 13 czerwca na Camp Nou mistrzostwa zainaugurować miało starcie Argentyny z Belgią. Niezauważony przeszedł więc prawdopodobnie najdziwniejszy Klasyk w historii, który rozegrano w Wenezueli.
Fot. MARCA
W Barquisimeto Real i Barcelona po raz pierwszy mieli okazję zmierzyć się poza granicami kraju. – Na ten mecz nie przyjdzie nawet 40 osób – żartował podczas konferencji prasowej Alfredo Di Stéfano. Legendarny napastnik co prawda trochę przesadzał, jednak ogólny sens jego wypowiedzi nie odbiegał od prawdy. Na wyremontowanym na potrzeby Igrzysk Boliwaryjskich stadionie Farid Richa koniec końców zasiadło 7 tysięcy widzów.
Królewscy i Duma Katalonii oraz Inter i Porto zostali zaproszeni przez Wenezuelczyków na towarzyski turniej o Puchar Prezydenta Republiki, którym wówczas był Luis Antonio Herrera Campins. To za jego kadencji kraj przeżył 18 lutego 1983 roku czarny piątek, czyli dzień katastrofalnej dewaluacji wenezuelskiego boliwara.
Real pod wodzą Luisa Molowny'ego przybył do Ameryki Południowej bez pięciu piłkarzy powołanych na mundial. Już w Wenezueli do zespołu dołączył Di Stéfano, który kilka tygodni wcześniej został ogłoszony nowym trenerem. Tym samym Don Alfredo wrócił do miasta, gdzie 25 maja 1963 roku został porwany.
Jedno z pierwszych pytań, jakie zadano Argentyńczykowi, tyczyło się jego rodaka, Diego Maradony. – Z Diego łączy mnie wielka przyjaźń, znam go od jego najmłodszych lat. Mogę z nim jednak rozmawiać o piłce, o jakimś meczu, akcji lub jego biznesach, ale nie o możliwym transferze do Realu Madeyt. Tak naprawdę na ten moment nawet nie wiadomo, do jakiego klubu on należy. Prawa do jego karty zawodniczej w tej chwili roszczą sobie Argentinos i Boca. Jego sprzedaż naturalną koleją rzeczy spotkałaby się więc z wieloma formalnymi problemami. Nie wiem też, czy on tak naprawdę nie jest już praktycznie zaklepany przez Barcelonę. Nie będę zatem wchodził w ten temat – stwierdził. Przenosiny Maradony do stolicy Katalonii oficjalnie potwierdzone zostały 29 maja.
W samym turnieju Real i Barcelona musiały uznać w półfinałach wyższość Interu i Porto. Do Klasyku doszło więc w meczu o trzecie miejsce. Na początku spotkania Del Bosque strzelił gola głową. Rywale byli bliscy wyrównania w ten sam sposób za sprawą Zuvirii, jednak jego uderzenie wylądowało na poprzeczce. W końcówce piłkarz Realu, Fraile, otrzymał też czerwoną kartkę za rzucenie Closa piłką w twarz.
Barcelona miała też po zakończeniu turnieju zakontraktowaną towarzyską potyczkę z reprezentacją Wenezueli. W trakcie starcia z Królewskimi Katalończycy przez megafon dowiedzieli się jednak, że ostatecznie z Vinotinto zmierzy się Inter. Blaugrana zamiast na boisku spędziła więc w Barquisimeto kolejny dzień, kąpiąc się w hotelowym basenie i grając w tenisa. Wcześniej do kraju wrócił Artola, który dowiedział się o śmierci ojca.
Królewscy zawitali do domów szybciej, choć ich lot i tak zaliczył 10 godzin opóźnienia. Było ono spowodowane zgubieniem z radarów miejsca lądowania przez wojskowy samolot, przez co zablokował on niewielkie lotnisko w Barquisimeto.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze