Florentino: Nigdy nie będzie stadionu Bernabéu-Pérez
Florentino Pérez udzielił wywiadu Tuttosport po odebraniu nagrody Golden Boy Best President. Przedstawiamy tłumaczenie tej rozmowy.
Fot. Getty Images
Prezesie, wydaje się, że tą nagrodą doceniamy całą historię Realu Madryt, ale trzeba przyznać, że ten ostatni sezon był nadzwyczajnie wyjątkowy.
To fakt, że ta nagroda honoruje historię Realu Madryt bardziej niż mnie. Dla mnie to powód do dumy, że wręczacie mi tak prestiżowe wyróżnienie. Szczerze, to był magiczny sezon, który zapamiętamy na zawsze jako jeden z najlepszych w naszej historii, bo wygraliśmy praktycznie wszystko. Przede wszystkim, w spektakularny sposób wygraliśmy Ligę Mistrzów, pokonując kolejno PSG, Chelsea, City i Liverpool. Mieliśmy magiczne wieczory na Bernabéu, w trakcie których wydawało się, że tracimy awans, ale nagle dochodziło do prawdziwego cudu, jakim jest to połączenie kibiców z zawodników. Dochodziło do tego w sytuacjach na takiej granicy, jak ta z City, gdy musieliśmy odrobić dwa gole i zostawały nam minuty, ale potrafiliśmy odwrócić ten mecz. To część DNA Realu Madryt, Real Madryt nigdy się nie poddaje.
Komu dedykuje pan tę nagrodę?
Wszystkim madridistas, a jest nas wielu na świecie. Mamy 100 milionów kibiców na wszystkich kontynentach, a 500 milionów osób śledzi nas na portalach społecznościowych. To światowy klub i wszyscy kibice na świecie nas znają, nawet jeśli chodzi o jeden wielki mecz. Magią futbolu jest to, że możesz poczuć emocje nawet w związku z jednym meczem.
Jesteśmy w sali trofeów. Czy pana jeszcze emocjonuje przyjmowanie nagród?
Zaczynamy każdy sezon, jak gdybyśmy niczego nie wygrali w poprzednim. Ta nagroda to pierwsze trofeum w tym sezonie i umieszczamy je w gablocie z nadzieją, że nasi fani też są z niego zadowoleni. Ciągle każde trofeum jest dla mnie jak pierwsze.
Z czego jest pan najbardziej dumny w Realu Madryt?
Jestem dumny, że jestem prezesem największej instytucji sportowej na świecie. To jednocześnie wielka odpowiedzialność, bo muszę stawać na wysokości całej tej sytuacji i historii. Nie mogę zdradzić kibiców, którzy zawsze chcą wygrać, ale chcę też robić to przy naszych wartościach, którymi są poświęcanie się, szacunek dla rywala oraz również solidarność. Mamy własną fundację, która działa na wszystkich kontynentach i otworzyliśmy dzięki niej już 400 szkół. Połączenie z naszymi kibicami to coś trudnego do wytłumaczenia, ale przeżywamy to razem na całym świecie i to połączenie jest dla nas dodatkową wartością.
Jaki był najtrudniejszy moment w poprzednim sezonie?
Wszystkie! Wszystkie mecze na Bernabéu to magiczne wieczory, gdzie celebrujemy połączenie kibiców z piłkarzami, jakie trudno wytłumaczyć. Jednak w naszym DNA jest walka do końca. Być może najtrudniejszy był rewanż z Manchesterem City, w którym w 89. minucie potrzebowaliśmy dwóch goli. Doprowadziliśmy do remisu i gdy ogłoszono, że doliczono 6 minut, kibice uznali, że mamy awans, a jeszcze tak nie było. Prawda jest taka, że warto przeżyć taki wieczór na Bernabéu i zapraszam was na takie spotkanie, bo jak mówi Carletto: piłkarze Realu to nie tylko zawodnicy z wielką jakością, ale także madridistas. To połączenie jakości i madridismo pozwala nam przeżywać te magiczne wieczory. Trudno to tłumaczyć, ale widzieliśmy to we wszystkich spotkaniach Ligi Mistrzów.
Karim Benzema został naszym Golden Playerem. Jaki jest jego sekret?
Sekret Benzemy jest taki, że to najlepszy piłkarz na świecie. Pamiętam, jak pozyskiwaliśmy go z Lyonu w 2009 roku. Pojechałem do jego domu, bo to było dziecko, miał 20 lat. Był połączeniem klasy Zidane'a i wybuchowości Ronaldo Nazario. Z upływem lat oczywiście się poprawił i od dwóch sezonów zasługiwał na Złotą Piłkę. Ja zapamiętam ten transfer poprzez wyjazd do jego domu, chociaż już wtedy był drogim zawodnikiem. Teraz błyszczy swoją pełną wartością.
Jednym zdaniem proszę powiedzieć nam, kim jest dla pana Carlo Ancelotti.
To na pewno najlepszy trener dla Realu Madryt, bo zna nas od wielu lat. Zna nasze wartości i wie, jak przekazywać je piłkarzom. To czyni z niego perfekcyjnego trenera. Trudno znaleźć lepszego trenera niż Ancelotti.
Tę nagrodę zdobywa pan dzięki głosom takich legend, jak Van der Sar, Chapuisat, Nedvěd, Matthaus, Toni, Verón, Szewczenko, Stoiczkow, Eto'o, Butragueño, Costacurta czy Rui Costa, którzy są w naszej galerii sław. Jakie to uczucie być docenianym przez innych mistrzów?
Niektórzy z nich grali w epokach, gdy ja nie byłem prezesem, inni grali już po moim wejściu do futbolu. Powiedzmy, że chciałbym, aby wszyscy mogli zagrać w moim Realu Madryt. To niesamowita satysfakcja, że na mnie głosowali, bo to legendy w historii futbolu i ich wybory wypełniają mnie dumą.
Stworzył pan znowu jedną z najsilniejszych drużyn na świecie. Jaki jest sekret stworzenia dobrego zespołu? Poza pieniędzmi, oczywiście.
Real to klub, do którego wszyscy chcą dołączyć. Nigdy nie ma trudności, by przekonać kogoś do zaakceptowania oferty Realu Madryt. Mamy wielką historię, świetną organizację, zawsze dobrą strategię, dobre pensje. Na końcu wszyscy wielcy mistrzowie chcą grać w Realu Madryt.
Większą satysfakcję daje panu sprowadzenie Galáctico czy raczej wyciągnięcie jakiegoś młodego talentu?
Satysfakcja jest taka sama, bo pierwsi to wielcy mistrzowie, a drudzy mogą nimi zostać. Podajmy przykład Camavingi, który przyszedł tu w wieku 18 lat, rozwija się i ma przed sobą całe życie. Za to Zidane przyszedł już jako mistrz i podarował nam Ligę Mistrzów w Glasgow po swoim golazo. Real zawsze musi być mieszanką obu tych kategorii: mistrzów i młodych talentów. Teraz rozwijamy bardzo młodych ludzi, bo coraz trudniej jest kupować mistrzów, gdyż ich drużyny nie chcą ich sprzedawać. Mamy więc dzisiaj w zespole Viníciusa, Rodrygo, Valverde, Militão, Camavingę czy Tchouaméniego. Trudno, by wszyscy młodzi grali w pierwszym składzie, ale pięknie jest oglądać ich obok Modricia, Kroosa i tych mistrzów. Dodając do tego atmosferę, jaką tworzą na boisku, czyni nas to praktycznie niepokonanymi.
Prezesie, jak patrzy pan na przyszłość europejskiego futbolu?
To pytanie, na które odpowiedź może zająć sporo czasu. Jednak spróbuję uprościć założenia. W ostatnich 20 latach przyszła nowa generacja i świat się zmienił. Wszystko w naszych życiach się zmieniło, więc futbol nie ma wyjścia i musi się dostosować. Futbol to jedyny prawdziwie światowy i globalny sport. Nie możemy pozwolić, by inne dyscypliny będące lepiej zorganizowane i nakierowane na zmianę oraz nowoczesność wykorzystały to wszystko, by odebrać piłce nożnej jej uprzywilejowaną sytuację. Pracuję podobnie jak moi poprzednicy, by dostosować się do czasów, w jakich żyję. Nie możemy pozwolić, by młodzi coraz mniej kochali futbol, bo nasze mecze są coraz mniej atrakcyjne. Nie możemy na to pozwolić. Musimy wszyscy razem dokonać refleksji i podarować młodym, którzy reprezentują przyszłość, to, czego od nas oczekują. Nad tym pracujemy i będę walczyć z całych moich sił, by futbol nie stracił tej uprzywilejowanej pozycji oraz by pozostał królewskim sportem na wszystkich kontynentach.
Santiago Bernabéu, które jest przebudowywane w spektakularny sposób, któregoś dnia zyska pańskie nazwisko? Będzie istnieć kiedyś Bernabéu-Pérez?
Nigdy! Stadion będzie nazywać się Santiago Bernabéu przez całe swoje życie. To on to wszystko stworzył, a my kontynuujemy jego pracę. To on w 1947 roku wpadł na pomysł stworzenia tego stadionu. Wtedy to był bardzo ambitny projekt. To on pierwszy wysłał drużynę do Stanów Zjednoczonych, kiedy wydawało się to szaleństwem. Jemu zawdzięczamy wszystko, czym dzisiaj jesteśmy. Do tego dzisiaj nazwa stadionu to marka. Być może młodzi nie wiedzą, kim był Santiago Bernabéu, ale mówią: widzimy się na Bernabéu. Jeśli chcą, mogą zadedykować mi ośrodek, ale stadion to zawsze będzie Santiago Bernabéu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze