Poliderowane

Od wielu tygodni wiadomo było, czego powinniśmy spodziewać się w Vallecas. Zespół Andoniego Iraoli gra agresywnie, wysoko, potrafi stworzyć problemy każdemu. Reakcja Realu Madryt na taką grę była wręcz skandaliczna. Bo jej nie było. Rezultat 2:2 po pierwszej połowie był dość szczęśliwy właśnie dla Królewskich, którzy tuż po wyjściu na prowadzenie nie byli w stanie przez kilka minut utrzymać tego wyniku.

Wyżywanie się na pojedynczych postaciach może nie ma większego sensu, ale dziś naprawdę zawiedli niemal wszyscy: Courtois, Carvajal, Mendy, Modrić, Valverde, Vinícius, Rodrygo… Trener też reagował późno, a sędzia miał wyraźnie fatalny dzień. Rayo wybiegało zwycięstwo, wygryzło je sobie, choć trzeba powiedzieć wprost, że przy uczciwym sędziowaniu już pierwszej połowy nie kończyłoby w jedenastu.

Real Madryt przegrał zasłużenie, ponieważ potraktował ten mecz inaczej niż gospodarze. Środek pola bez Kroosa wyglądał fatalnie, a Modrić zaliczył jeden z najgorszych meczów w białej koszulce. Królewscy oddali 2 celne strzały i strzelili 2 gole. 

W ten sposób nie można rywalizować. Dziś rywalizował jeden zespół. I wygrał.

Rayo Vallecano – Real Madryt 3:2 (2:2)
1:0 Comesaña 5' (asysta: Fran García)
1:1 Modrić 37' (rzut karny)
1:2 Militão 41' (asysta: Asensio)
2:2 Álvaro García 44' (asysta: Isi)
3:2 Trejo 68' (rzut karny)

Rayo: Dimitriewski; Balliu, Lejeune, Catena, Fran García; Comesaña (79' Ciss), Valentín, Trejo (71' Unai López); Isi (88' Chavarría), Álvaro García (88' Salvi), Camello (88' Falcao).
Real Madryt: Courtois; Carvajal (85' Lucas), Militão, Alaba, Mendy (85' Nacho); Tchouaméni (69' Camavinga), Modrić (79' Mariano), Valverde; Vinícius, Asensio, Rodrygo.