Kroos: Nie sądziłem, że uda nam się wygrać Ligę Mistrzów
Toni Kroos był gościem Jorge Valdano w programie emitowanym przez telewizję Movistar Plus+. Niemiec udzielił obszernego wywiadu dotyczącego swojej kariery i życia osobistego. Prezentujemy poniżej zapis słów pomocnika Królewskich.
Fot. Getty Images
– Czym jest dla mnie Real Madryt? Musimy tu powiedzieć trochę zwłaszcza o Florentino. To on mnie sprowadził i ugościł w bardzo czuły sposób. W ciągu tych ośmiu lat nie przypominam sobie ani jednego problemu z prezesem. Zawsze rozmawialiśmy otwarcie i szczerze. Obaj wiemy, że jesteśmy w stanie powiedzieć sobie w twarz wszystko. W ciągu tych lat otrzymywałem jednak pełne zaufanie także od kolegów i trenerów. Czuję się bardzo uprzywilejowany.
– Piłka trochę się zmieniła. W sezonie 2013/14 grałem przeciwko Realowi w barwach Bayernu. Wtedy główną bronią Królewskich była kontra. Dziś również jest jedną z naszych sił, ale też mamy w szeregach wielu graczy lubiących mieć piłkę przy nodze, którzy nie tylko biegają. Idee zmieniały się czy to za Zidane'a, czy za Ancelottiego. Teraz utrzymujemy się przy futbolówce dłużej niż siedem czy osiem lat temu. Umiemy też jednak wytrzymywać chwile, gdy jej nie mamy.
– Wciąż nie jestem w stanie wytłumaczyć, co wydarzyło się w poprzednim sezonie. To, co dzieje się na Bernabéu, ma wpływ również na rywali. Jedna akcja może wiele zmienić, dodać pewności. Nasza publika potrafi też wpłynąć na poziom wiary przeciwnika. Takie czynniki mają wpływ na wyniki. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego. Uważałem, że o triumf w Lidze Mistrzów będzie bardzo trudno. Gdyby udało nam się dojść do ćwierćfinału czy półfinału, moglibyśmy już mówić, że spisaliśmy się dobrze. Brak transferu Mbappé nie wpłynął na nas negatywnie, ale sądzę, że dodałby nam jakości. Zaczęliśmy tamten sezon, pokazując, że mamy dobrą drużynę, ale nie myślałem, że zdobędziemy 14. Puchar Europy. A przecież w losowaniach zawsze trafialiśmy na najmocniejszych w Europie. Koniec końców sami jednak sobie zasłużyliśmy na takie zakończenie. Pokonaliśmy cztery najlepsze zespoły kontynentu.
– Gdybym musiał wybierać między zachowaniem tytułu mistrza świata a pięcioma Ligami Mistrzów, zostałbym z medalami Champions League. Lubię stałość. Wygranie pięciu Lig Mistrzów w osiem lat to coś wyjątkowego. To akurat nie było trudne pytanie.
– Ważne jest dla mnie życie rodzinne, ponieważ piłka w pewnym momencie znika.
– Widzę siebie jako piłkarza zespołowego, który dodaje jakości drużynie. Sam niczego nie wygram, ale mogę być bardzo pomocny w zwyciężaniu. Mam wiele cech, które pomagają drużynie. Nieraz mecze wygrywa się środkiem pola. Jeśli tam dominujesz, odnosisz sukces. Gram zawsze po to, by pomagać wygrywać, a nie żeby wygrywać. Sam nikt nie wygra meczu. Futbol to zespołowy sport, tak to postrzegam.
– Kiedy wracałem do Bayernu po wypożyczeniu z Leverkusem, najpierw porozmawiałem z Van Gaalem. Powiedział mi, że jest najlepszym trenerem na świecie i muszę ponownie zameldować się w Monachium. Mój szczęśliwy etap rozpoczął się jednak dopiero po przyjściu Heynckesa. To on dostrzegł drzemiący we mnie talent. Talent i pracę. Sprawił, że trenowałem ciężej i przekonywał mnie, iż mogę być pomocny także w defensywie. Miałem wielu bardzo dobrych szkoleniowców, ale jeśli spytasz mnie o najważniejszego, wymienię Heynckesa. On jako pierwszy mi zaufał na sto procent.
– Jeśli jest jakiś mecz, który cały czas mnie boli, to finał Ligi Mistrzów z Chelsea w 2012 roku. To mogła być moja pierwsza Liga Mistrzów i to zdobyta w domu. Cały sezon o tym myśleliśmy. Wszystko zdawało się wskazywać, że się uda, ale koniec końców przegraliśmy.
– Guardiola do ostatniej chwili chciał mojego pozostania. To idealny trener dla mojego stylu gry. Bardzo cieszyłem się grą pod jego wodzą i stałem się dużo lepszym piłkarzem. Musiałem jednak podjąć decyzję, czy podpisywać nowy kontrakt na pięć lat. Klub ułatwił mi właściwy wybór. Nie porozumieliśmy się, ponieważ w przeciwieństwie do działaczy uważałem, że zasługuję na inną pensję. Nie chcieli tyle zapłacić, więc odszedłem.
– Jestem bardzo szczęśliwy z powodu tego, jak przyjęto mnie w Madrycie. Po dwóch treningach Ancelotti powiedział, że zagram w Superpucharze. Już na wstępie otrzymałem zaufanie i pewność.
– Guardiola wpłynął na niemiecki futbol. Bayern grał jego piłkę, a wielu młodych trenerów zaczęło wzorować się na Pepie.
– Czuję się o wiele lepiej po lewej stronie środka pola.
– Po przyjściu Tchouaméniego i odejściu Casemiro trochę się zmieniło. Aurélien nieco częściej od Casemiro opuszcza swój sektor. To czasami zobowiązuje mnie do pokrywania jego pozycji, ale lubię to. Nie czuję, by mnie to jakoś ograniczało. Być może mam tylko nieco więcej zadań w obronie. Mimo to lubię się nieraz cofnąć, by inicjować akcje z głębszych sektorów bez zagrywania długich piłek. Gdybym musiał wybrać 40 kontaktów i gola lub 100 kontaktów, wybiorę 100 kontaktów. Cofam się, by pomagać konstruować akcje już we wczesnej fazie. Od czasu do czasu lubię też podejść wyżej i uderzyć, ale mamy wielu innych ludzi od tego typu zadań.
– Po odejściu Casemiro byłem z początku trochę smutny, ponieważ przypominało mi się, ile razem wygraliśmy. Taki jest jednak futbol. Jedni odchodzą, inni przychodzą. Każdy etap kiedyś się kończy.
– Przeżywanie mundialu będzie nieco inne. Poczuję to zwłaszcza przy pierwszym gwizdku inauguracyjnego spotkania. Grałem dla kadry narodowej przez 12 lat, wygraliśmy mistrzostwo świata. Zawsze lubiłem reprezentować moją ojczyznę, ale po Euro musiałem podjąć jakąś decyzję. Czułem się na siłach, by grać dalej, ale miałem kilka powodów, by zakończyć ten etap. Chciałem przede wszystkim spędzać więcej czasu z rodziną. Poza tym uważam, że są zawodnicy, którzy zasługują na częstsze występy. Nie chciałem też odchodzić w momencie, w którym ktoś zacząłby mi to sugerować. Powiedziałem sobie, że będę grał tak długo, jak będę pewny swojego najwyższego poziomu. Priorytetem jest dla mnie klub. Pomyślałem, że to idealna chwila, by postawić kropkę na końcu reprezentacyjnej kariery. W trakcie przerwy na kadrę mogę odzyskać siły, by móc dawać z siebie maksimum dla Realu Madryt.
– Możesz twierdzić, że gra od lat w tym samym modelu białych butów to przesąd. W zasadzie jedyny. Łatwo to jednak wytłumaczyć. Czuję się po prostu wygodnie, grając od 10 lat w tym samym modelu, a biały to bardzo ładny kolor. U siebie jestem cały w tym samym kolorze. W tym modelu obuwia odnosiłem wiele sukcesów, dlatego też poprosiłem Adidasa, by mieli mnie na uwadze, ponieważ normalnie butów z tego materiału nie można już kupić.
– Mam szczęście, że nie muszę pracować tyle, co mój ojciec. Wychodzę z domu o 9:00 i wracam o 14:00. To prawda, że dużo podróżujemy i nieraz nie ma mnie w domu przez kilka dni i nocy czy nawet tygodni. W normalny dzień udaję się jednak tylko na trening. Moje dzieci mają szczęście, że mogą spędzać z ojcem więcej czasu niż ja. Takie rzeczy zostają w pamięci na lata. Uważam, że mam szczęście, iż nie pracuję tyle, co mój tata i zarabiam też inne pieniądze. On pracował dziennie 9-10 godzin i miał z tego niewiele. Ja natomiast robię jeszcze to, co naprawdę kocham.
– Mój brat, Felix, jest ode mnie rok i dwa miesiące młodszy. Wszystko robiłem razem z nim. Razem graliśmy w piłkę, wspólnie też spędzaliśmy czas w domu. Tak naprawdę on również zrobił solidną karierę, uzbierał 80 meczów w Bundeslidze i 150 na jej zapleczu. Trudno nas porównywać, ponieważ on występował w Werderze. Ludzie jednak lubują się w porównaniach i na tym w pewnym sensie polegał jego pech. Trzy miesiące temu był na trybunach w Paryżu, gdy wygrywaliśmy w Lidze Mistrzów. Prawie płakał. Nie grał w Realu, miał nieco mniej talentu i był być może nieco mniej pracowity niż ja.
– Złość na dziennikarza w Paryżu? To nie było agresywne pytanie. Problem polega na tym, że on chyba chciał koniecznie usłyszeć, że nie zasłużyliśmy na zwycięstwo w chwili, gdy ja przede wszystkim chcę świętować triumf. Przy trzecim pytaniu w końcu się wkurzyłem. Nie chciał zaakceptować, że bronię swojej drużyny po wygranej w Champions League. Nie chodziło o treść pytań, lecz o ich pesymistyczny wydźwięk. Moim zdaniem to nie był moment na takie rozważania. Udzielały nam się także emocje, naturalną koleją rzeczy po takim sukcesie mieliśmy ochotę świętować. Powiedziałem, że przed minutą tarzałem się z Luką ze szczęścia po murawie, a on pyta mnie, dlaczego nie zasłużyliśmy na wygraną.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze