Asensio w zawieszeniu
Marco Asensio może czuć się skołowany po meczu w Lipsku. Z jednej strony zagrał w wyjściowym składzie po raz pierwszy w tym sezonie i zaliczył asystę. Z drugiej jednak trudno powiedzieć, by swoim występem kogokolwiek do siebie przekonał.
Fot. Getty Images
Raczej sprawiedliwe byłoby stwierdzenie, że Balearczyk nie ma szczęścia. Pierwsze spotkanie 26-latka od początku przypadło akurat na najgorsze wejście Realu w potyczkę w tym sezonie. Z przebiegu gry dało się też dość łatwo zauważyć, że oba zespoły mają inne priorytety. Nie zmienia to jednak faktu, że akurat Asensio miał o co grać, a mimo to nie oddał ani jednego strzału, zaliczył tylko 44 podania (36 celnych), nie wygrał żadnego z czterech pojedynków i stracił 13 piłek.
Głównym grzechem Asensio było to, że grał zbyt asekuracyjnie i nie próbował nieszablonowych rozwiązań. Vinícius stracił dwa razy więcej piłek od Marco – 26 – ale stało się tak wyłącznie dlatego, że Brazylijczyk nieustannie napierał na obrońców Lipska. Hiszpan natomiast stawiał na wrzutki ze skrzydła i podpieranie się Lucasem. Nie wszystko w jego grze było jednak negatywne. Po raz kolejny pokazał on bowiem, że – co jak co – ale potrafi pojedynczym zagraniem wpłynąć na wynik.
Gdy wreszcie odważył się ruszyć nieco odważniej, asystował Viníciusowi przy bramce na 1:2. Choć największą zasługę trzeba przypisać Viniemu za nienaganne wykończenie, to jednak w tamtej akcji Asensio zrobił wszystko podręcznikowo. Ponadto, jeśli dorzucimy dwa trafienia z tego sezonu, statystyki mówią, że średnio ma on udział przy golu co 72 minuty.
Ancelotti w swoim stylu przyznał na pomeczowej konferencji, że atakujący zagrał dobrze, zaliczył asystę i wywiązał się ze swoich obowiązków. Włoch w publicznych wypowiedziach nie może jednak przemawiać zbyt emocjonalnie. W niedzielę Królewskich czeka kolejny mecz, a Marco niemal na pewno wyląduje na ławce. Do gry wrócą Benzema i Valverde, a w hierarchii wyżej znajduje się także Rodrygo. Tylko skreśleni Hazard i Mariano oglądają plecy Asensio. Nie należy też zapominać, że cały czas gdzieś w tle toczy się historia związana z niepewną przyszłością piłkarza. Choć on sam podobno wolałby zostać w stolicy Hiszpanii, na ten moment trudno stwierdzić, jak potoczy się rozwój wypadków.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze