„Widzimy straty Barçy i Realu Madryt, to droga donikąd”
Koszykarskie sekcje Realu Madryt i Barcelony generują duże straty. To nie wszystkim się podoba, dlatego pojawiają się głosy niezadowolenia.
Fot. Getty Images
Euroliga 2022/23 rozpoczęła się w poprzednim tygodniu. To czwarty sezon z 18 drużynami i siódmy w formacie każdy z każdym w sezonie zasadniczym. Osiem najlepszych drużyn zagra w play-offach do trzech wygranych meczów i zwycięskie cztery wezmą udział w Final Four. Kolejny raz Real Madryt i Barcelona znajdują się w gronie wielkich faworytów obok Efesu, Olimpii Mediolan czy Fenerbahçe.
Wymienione drużyny mają ze sobą coś wspólnego – wielkie budżety. Inne kluby zostają w tyle lub starają się gonić. Maccabi Tel Awiw na obecny sezon dysponuje budżetem w wysokości 25,7 miliona euro (39% więcej niż rok wcześniej, kiedy po siedmiu latach nieobecności awansowali do play-offów). Nie zawsze takie pieniądze wiążą się z dużymi zyskami. Real Madryt w poprzednim sezonie zanotował stratę w wysokości 31 milionów euro (102 miliony w ostatnich czterech latach), a Barcelona – 30 milionów (115).
Ten problem jednak jest rozwiązywany dzięki sekcjom piłkarskim. Barça na nowy sezon dysponuje budżetem w wysokości 37 milionów euro i była w stanie przeprowadzić transfery takich zawodników jak Tomáš Satoranský, Nikola Kalinić czy Jan Veselý. Real Madryt nie został w tyle, sprowadzając między innymi Chacho, Džanana Musę czy Mario Hezonję.
Taki stan rzeczy zaczyna denerwować inne kluby, które nie są w stanie na dłuższą metę nawiązać rywalizacji z bogatszymi przeciwnikami. Paulius Motiejūnas, dyrektor generalny Žalgirisu, wypowiedział się w tym temacie. Jego zespół na obecny sezon ma budżet w wysokości 11,3 miliona euro. W poprzednim sezonie Litwini zanotowali 0,5 miliona euro straty, wygrywając zaledwie 8 z 28 meczów.
„Widzimy straty generowane przez Barcelonę i Real Madryt i to jest droga donikąd. Musimy myśleć o tym, jak zredukować wydatki. W ten sposób skończymy, robiąc sobie krzywdę i podnosząc ceny. Możliwości zdecydowanie wzrosły i coraz trudniej jest awansować do play-offów”, stwierdził. „Widzieliśmy też budżet Maccabi. Ceny znacznie wzrosły z kilku powodów. Przede wszystkim niewielu zawodników wróciło ze Stanów Zjednoczonych z powodu pandemii. Przez to rynek zawodników doświadczonych w grze w Eurolidze zmalał i podniosły się ceny”, dodał.
W podobnym tonie wypowiadał się Ostoja Mijailović, prezes Partizana Belgrad. „Nasze przychody są trzykrotnie mniejsze niż innych. Kibice nie wiedzą, jak działa klubowa koszykówka. Koszykówka jest pięknym sportem, ale mało dochodowym. Kiedy patrzysz na piłkę nożną i Ligę Mistrzów, to masz tam 10 milionów euro premii. Piłkarskie kluby mają znacznie więcej możliwości na zarabianie pieniędzy”, tłumaczył.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze