Mój Karim Benzema
Zinédine Zidane skomentował zdobycie Złotej Piłki przez Karima Benzemę. Poniżej przedstawiamy pełne tłumaczenie tekstu L’Équipe, który jest w pełni słowami i odczuciami byłego piłkarza, dyrektora i trenera oraz wiecznej legendy Realu Madryt.
Fot. Getty Images
Jestem dla Karima praktycznie starszym bratem. Tak lubimy siebie nazywać: młodszy brat i starszy brat. Mamy mniej więcej podobne pochodzenie: on jest z Lyonu, ja z Marsylii, ale poza tym obaj dorastaliśmy na osiedlach komunalnych i nic nie było dla nas łatwe od samego początku. Byliśmy po prostu młodymi ludźmi z przedmieść, którzy mieli marzenie o zostaniu profesjonalnymi piłkarzami i osiągnęliśmy to ciężką pracą. Naprawdę mamy wiele wspólnych rzeczy, zaczynając od początków: nasze rodziny pochodzą z pobliskich wiosek w małej Kabylii w Algierii. Wiele razy o tym rozmawialiśmy.
Nie jesteśmy dokładnie z tej samej generacji, ale praktycznie wszystko nas łączy i pewnie dlatego nasze stosunki są tak mocne. Poznałem go zanim zostałem jego trenerem, kiedy byłem dyrektorem Realu Madryt w okresie, gdy zespół prowadził José Mourinho. Jako że rozmawialiśmy w tym samym języku, zbliżyliśmy się i zaczęliśmy mieć dużo rozmów.
Gdy był dzieckiem, jego absolutnym idolem był brazylijski Ronaldo. Naprawdę chciał być jak on, ale z tego co wiem, ja również byłem zawodnikiem, którego obserwował i który go inspirował. Od razu odnalazłem siebie w piłkarzu, jakim jest: mamy świetne umiejętności techniczne, ale zawsze wiedzieliśmy, że musimy pracować. Jak ja w mojej karierze, on też zawsze zostawał na boisku po treningu, szczególnie aby rozwijać się w grze przed bramką. Każdego dnia przyjeżdża 45 minut przed treningiem i wychodzi godzinę po jego zakończeniu. Nigdy nie chce przegapić żadnych zajęć, zawsze chce stawać się lepszy.
Kiedy zostałem jego trenerem (już w sezonie 2013/14 jako asystent Carlo Ancelottiego), fantastycznie było móc przebywać z nim na boisku, dzielić te dodatkowe momenty jeden na jednego na treningu. To właśnie kocham w byciu trenerem. Doradzałem mu, ale już wtedy radził sobie bardzo dobrze. To były małe sprawy czy szczegóły, jak zachowania na pierwszym czy drugim słupku. Zachęcałem go, by nie zatrzymywał się w biegu. Mówiłem mu: „Kiedy ruszasz na pierwszy słupek, rób to z chęcią, nie przerywaj biegu”. Zawsze imponowało mi też jego przyjęcie piłki, ma niesamowitą finezję.
To przyjęcia są tym, co pozwala rozpoczynać akcje i on ma szalone przyjęcia. Nigdy się nie myli, nawet w grze klatką piersiową. Jego ruchy przy posiadaniu piłki są nadzwyczajne. To coś pięknego, gdy oglądasz to 3 metry od niego. Czasami myśleliśmy o tym, że chcielibyśmy razem zagrać. Sprawiłbym, że strzelałby dużo goli. Tak, naprawdę [śmiech]. Nie doszło do tego, ale nadrobiliśmy to poprzez bycie trenerem i zawodnikiem. Karim był bardziej niż ważny w mojej karierze trenera. To typ zawodnika jak Toni Kroos czy Luka Modrić. Kiedy jesteś trenerem, jesteś szczęśliwy, że masz ich u siebie [śmiech]. Nie tracą żadnej piłki przez godzinę treningu ani przez cały mecz. W każdym momencie są zdolni zrobić różnicę. Karim może nie być najlepszy przez 10-15 minut, ale w jednym momencie może strzelić, zaliczyć asystę lub zanotować niesamowite zagranie.
Jego historia w Realu Madryt jest inna od mojej. Ja podpisałem tam umowę jako 29-latek. Byłem uznanym zawodnikiem, byłem mistrzem świata... On przyszedł tam w bardzo młodym wieku. Jednak nawet kiedy miał problemy i ludzie myśleli, że rzuci ręcznik, mówił sobie: „Chcę tu wygrywać i będę najlepszy”. Udało mu się. Pomimo krytyki i presji w tak ogromnym klubie jak Real Madryt, nigdy się nie zniechęcił. Jest bardzo mocny. To w nim uwielbiam: nigdy się nie poddał, dał ludziom gadać i dzisiaj to jego historia oraz statystyki mówią za niego.
Został legendą tego klubu, osiągnął w nim niesamowite rzeczy i będzie wspominany przez ludzi przez długi czas. Cieszę się z niego, bo zasługuje na to, co zdobył. Zawsze wierzył w siebie, nawet kiedy niektórzy mówili: „Ach, tak, ale Karim nie strzela wystarczająco dużo goli jak na numer 9”. I to nie było sprawiedliwe, bo kiedy on nie strzela czy nie asystuje, to ciągle gra dla reszty. Dla mnie to jest równie ważne. Karim to zawodnik drużynowy, który kocha i czuje tę grę. On czyni innych lepszymi. Ja to uwielbiam! Byłem taki jak on, gdy grałem, chociaż strzelałem mniej goli, o czym nawet nie trzeba mówić [śmiech].
Dzisiaj jest kompletnym liderem, jest stały przez cały czas, nie da się mu niczego zarzucić i nikt o nic go nie obwinia. Wszyscy mówią, że odejście Cristiano zmieniło dla niego wszystko w Realu Madryt, ale ja tak nie uważam. On był świetny, gdy grał z Cristiano: strzelał gole i asystował Cristiano. Sądzę, że po prostu się rozwinął i nabrał trochę więcej pewności siebie. Został ojcem, spełnił się w życiu osobistym i to też widać na murawie. On emanuje tą pewnością siebie: Karim to lider, który za wiele nie mówi, co też nas łączy, ale zawsze wypowiada odpowiednie słowa. Kiedy wypowiada się o futbolu, to wie, o czym mówi. Nasze rozmowy o grze zawsze były bardzo interesujące. Mamy taki sam pomysł na futbol. Dla nas to jest gra, to piłka. Ta skóra musi wypowiadać się sama [śmiech].
Przez te 3-4 lata Karim był dominującym piłkarzem na każdym poziomie i miał niezwykłą regularność. W poprzednim sezonie jego drużyna była nadzwyczajna i on bardziej niż nadzwyczajny. Najbardziej w takich zawodnikach jak Karim imponuje mi ich zdolność do zachowania spokoju w meczach, które są ważne. Im dalej w rozgrywkach, tym są spokojniejsi. Gdy jesteś trenerem, posiadanie takich zawodników jest cenne. W poprzednim sezonie pod tym względem był niesamowity. Strzelał często w końcówkach meczów, w ostatnich minutach, ale to nie ma nic wspólnego ze szczęściem. To jest symbol wielkich zawodników. 1/8 finału, 1/4 finału, 1/2 finału... Pokazał, że sam może przezwyciężyć wszystko.
Mam w pamięci praktycznie jego wszystkie gole z poprzedniego sezonu Ligi Mistrzów. Te głową z Chelsea, na przykład... Jego główka po dośrodkowaniu Viníciusa przeciwko takiemu bramkarzowi jak Édouard Mendy, który potrafi naprawdę wysoko wyskoczyć, to było coś. Naprawdę trudno coś takiego zrobić. Karim z natury jest świetny w grze głową. Jego timing jest zawsze dobry. Ja byłem katastrofą w grze głową. Tak, strzeliłem moje dwa gole dla Francji w finale mundialu, ale to były moje jedyne gole głową [śmiech]. Kiedy byłem jego trenerem, Karim strzelał gole z każdej pozycji i każdą częścią ciała: głową, lewą nogą, prawą, wolejem. On potrafi wszystko. Zawsze imponuje mi oglądanie takich strzelców, którzy trafiają non stop. Ja tyle nie strzelałem [śmiech].
Kiedy byłem jego trenerem, powiedziałem Karimowi, że pewnego dnia wygra Złotą Piłkę. Nigdy nie miał na jej punkcie obsesji, ale powtarzałem mu, że jeśli się nie podda, to ją zdobędzie. W pełni zasługuje na tę Złotą Piłkę i to zwycięstwo naprawdę mnie dotyka. Jestem naprawdę szczęśliwy z jego powodu. Tak, to prawda, że po 24 latach od mojej Złotej Piłki nie mógłbym wymarzyć sobie lepszego następcy. Nas, Francuzów z tym trofeum, jest bardzo niewielu: Raymond Kopa, Michel Platini, Jean-Pierre Papin i teraz Karim, który domyka ten krąg. Wiem, co musi czuć. Ja nie zapomniałem niczego z mojego wieczoru Złotej Piłki i tamtych momentów z najbliższymi. To było cudowne doświadczenie. Karim ma teraz specjalne miejsce w historii francuskiego futbolu.
Grał tylko w trzech drużynach: Olympique'u Lyon, Realu Madryt i reprezentacji. Był naprawdę wierny. Wiem, że ta długa absencja w kadrze mocno go naruszyła, bo naprawdę chciał wrócić. Jednocześnie pozostawał spokojny i mówił sobie: będę dalej pracować i mam nadzieję, że któregoś dnia znowu założę tę koszulkę Podkreślę, nie poddał się i w końcu to się wydarzyło. Było wokół niego wiele kontrowersji. Może niektóre były zasłużone, ale wszyscy popełniamy błędy. Nie chcę rozmawiać o jego życiu osobistym. On zawsze chciał pokazywać, że na murawie nie mamy za co go atakować i tam świetnie odpowiadał na krytykę.
Czy to najlepszy napastnik w historii francuskiego futbolu? Nie lubię stwierdzać, że ktoś „jest najlepszy”. Każdy ma swojego ulubionego zawodnika. Ktoś powie Jean-Pierre Papin ze swoimi wyjątkowymi golami, inni opowiedzą o Michelu Platinim... Dla mnie to Karim, tak, bo z nim pracowałem i wiem, ile jest wart. W każdym razie, zasługuje, by być wysoko. Życzę mu, aby grał dalej przez długi czas, by ruszył po kolejne rekordy i by błyszczał na boisku z Realem Madryt i reprezentacją Francji. On jest zdolny, by wejść jeszcze wyżej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze