Advertisement
Menu
/ marca.com

Srna: Chciałbym, by ktoś z FIFA przyjechał na Ukrainę i pożył wśród syren i bomb

Legendarny obrońca Szachtara Donieck, a obecnie dyrektor sportowy Górników, Darijo Srna, udzielił wywiadu dziennikarzom Marki. Chorwat szczerze odpowiedział o sytuacji klubu nie tylko w trakcie wojny, lecz także o czasach jeszcze sprzed jej wybuchu. Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami 40-latka.

Foto: Srna: Chciałbym, by ktoś z FIFA przyjechał na Ukrainę i pożył wśród syren i bomb
Fot. Getty Images

– W 1991 roku przeżyłem wojnę w Chorwacji, w 2014 w Doniecku, teraz zaś obejmującą całą Ukrainę. Początek po agresji Rosji był straszny. Przebywaliśmy z drużyną w Kijowie i staraliśmy się wszystko zorganizować, zwłaszcza w przypadku zagranicznych piłkarzy. Jedni wyjeżdżali samochodami, inni pociągami.

– W 2014 roku musieliśmy opuścić Donieck, nasz dom, nasz stadion, nasze miasteczko sportowe. Nasi fani są rozproszeni po całym świecie. Przeprowadziliśmy się do Kijowa i kiedy wreszcie się zaadaptowaliśmy, wybuchła kolejna wojna. Trudno wytłumaczyć to, jak nasze życie przebiega od tamtej chwili aż do teraz.

– Jesteśmy drużyną bez stałego adresu, to boli najbardziej. Graliśmy we Lwowie, w Odessie, Charkowie, teraz w Lidze Mistrzów występować będziemy w Warszawie. Kiedy córka do mnie dzwoni, jednego dnia jestem w Kijowie, następnego w Londynie. Czasami budzę się i nie wiem, gdzie jestem.

– W sobotę graliśmy z Metalistem i rozbrzmiały alarmy, informujące o możliwym ataku. Musieliśmy wrócić do szatni i wznowiliśmy grę po 15 minutach. Trzeba było zmieniać hotele, autokary, trenujemy z syrenami, podróżujemy z syrenami. Tak prezentuje się nasza codzienność i musimy to jakoś zaakceptować. Powinniśmy dawać przykład, podobnie jak daje nam go wojsko. Gramy dla naszych fanów i całej Ukrainy.

– Przed wyjazdem mieliśmy trening, następnie spędziliśmy 7-8 godzin w autokarze, aż dotarliśmy do Polski, ponieważ loty z Ukrainy są wstrzymane. Dopiero z Warszawy polecieliśmy do Madrytu. Mamy trudne życie, ale żaden z naszych zawodników nigdy nie skarżył się, że mu ciężko czy że jest zmęczony.

– UEFA zrobiła wszystko, by pomóc nam i całej ukraińskiej piłce. FIFA jednak nas zniszczyła. Nie otoczyli nas ochroną w żadnym momencie. Gdyby to Real, Sevilla, Barcelona czy Bayern byli w naszej sytuacji, jestem pewien, że pomogliby im bardzo szybko. My też jesteśmy zespołem, który w ostatnich 20 latach wiele dał europejskiej piłce. Chciałbym, by ktoś z FIFA przyjechał na Ukrainę, pobył z nami oraz innymi drużynami i poczuł, jak żyje się wśród syren i bomb.

– Mieliśmy w kadrze 14 zagranicznych piłkarzy, których wartość rynkowa szacowana jest w przedziale 150-200 milionów euro. Pozwolono im odejść na wypożyczenia bez zamrażania ich kontraktów. Solomon i Tetê mieli umowy obowiązujące przez półtora roku. Poszli do Fulham i Lyonu. Kiedy wrócą zostanie im pół roku kontraktu, po czym staną się wolnymi zawodnikami. To nie do zaakceptowania.

– Wszyscy mówili, że nam pomogą, zarzekano się, że nikt nie chce od nas piłkarzy za darmo. Są jednak kluby, które wykorzystały sytuację. Trudno. Życie jest długie i jest niczym bumerang. Pewne rzeczy po czasie do ciebie wracają.

– Wraz z odejściem Brazylijczyków być może straciliśmy nieco tożsamości, ale Mudryk jest lepszy niż wszyscy Brazylijczycy, jacy się u nas przewinęli. Z zagranicznych graczy na pozostanie zdecydował się jedynie Traoré. Rozmawiałem z jego matką. Powiedziała mu, by został w tych trudnych chwilach z Szachtarem. Zasługują na mój pełen podziw i szacunek.

– Nikt nie sądził, że wrócimy do gry. Nie było wiadomo, jak potoczą się losy ukraińskich klubów. Straciliśmy 14 piłkarzy, zostało jedynie 2-3 zawodników wyjściowej jedenastki w porównaniu do początku zeszłego sezonu. Stworzyliśmy jednak dobrą drużynę, bardzo młodą i ambitną. W wygranym 6:1 meczu z Metalistem po raz pierwszy od 20 lat wystawiliśmy od początku samych Ukraińców, z czego 90% wychowało się w naszej szkółce.

– Nasz prezes jest przykładem dla innych. Miał w Doniecku swoje interesy, potem zaś ucierpiał wskutek ataku na Mariupol. Stracił finansowo więcej niż ktokolwiek z nas. Szachtar jest jednak jego pasją, jego życiem i rodziną. Płaci pensje na czas, codziennie do nas dzwoni. Jestem dumny, że mogę pracować z nim od ponad 25 lat.

– Kiedy okazało się, że wchodzimy bezpośrednio do fazy grupowej, wielu sądziło, że nie uszczkniemy nawet punktu. Powtarzano, że to już nie ten sam Szachtar. Odeszło 14 piłkarzy i sztab szkoleniowy, ale i tak jesteśmy w Lidze Mistrzów i mamy jak na razie cztery punkty. Awans do fazy pucharowej byłby niesamowity. Wiemy jednak, że zadanie jest trudne. Mamy charakter i odwagę. Nikogo się nie boimy.

– Real jest faworytem, ale chcemy pokazać nasz futbol. Nie mamy nic do stracenia. Liczę, że uda nam się wrócić do Doniecka. Cały czas wierzymy. Będziemy o to walczyć. W końcu wygramy.

– Modrić to mój przyjaciel. Nie wiem, czy zagra, ale na pewno spotkamy się w Madrycie. Jego nieobecność w składzie sportowo byłaby dla nas dobrą wiadomością. Chciałbym jednak, by nasi zawodnicy mieli okazję z nim rywalizować. Jest najlepszy na świecie. Moglibyśmy się od niego wiele nauczyć.

– Pięć czy sześć lat temu podczas kolacji powiedziałem Luce, że jest niczym wino. To fenomen, przykład dla wszystkich. To gracz jedyny w swoim rodzaju. Chorwacja jest bez niego innym zespołem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!