Advertisement
Menu
/ elmundo.es

Architekt nowego Realu Madryt

Były futsalista, bliski przyjaciel Ronaldo Nazario, komentator telewizyjny… I doskonały skaut. W Realu Madryt stawiał pieczęć na transferach Viníciusa, Rodrygo, Valverde czy Camavingi. Madryckie El Mundo przedstawia historię odkrywcy młodych graczy, którzy rozkochali w sobie Santiago Bernabéu.

Foto: Architekt nowego Realu Madryt
Fot. własne

Kiedy w maju rozległ się ostatni gwizdek finału Ligi Mistrzów między Liverpoolem a Realem Madryt i zawodnicy Królewskich zaczęli świętować La Decimocuartę, jedna osoba na trybunach Stade de France uśmiechała się szczególnie mocno. Kamery skupiały się na boisku i tańcach Carlo Ancelottiego z graczami oraz na loży honorowej, gdzie gratulacje odbierał prezes Florentino Pérez. Kilka metrów od niego poza fleszami jedna osoba zaczęła odbierać praktycznie podobne SMS-y o treści: „Dziękujemy, Juni”.

Rodziny młodych gwiazd, które odbierały medale i trofeum na murawie Stade France, wiedziały, że wielką część zasług w tym, że ich synowie, partnerzy, mężowie czy kuzyni odbierali te nagrody, leżała w pracy tego człowieka. Juniego Calafata, który jest twórcą tego „nowego” Realu Madryt.

José Antonio Calafat de Souza w grudniu skończy 50 lat. Urodził się w Madrycie, wychował w São Paulo i grał z legendarnym Paulo Roberto w Redislogar w futsalowej División de Honor. Działo się to na początku lat 90. i jego występy w halach na południu Madrytu zaczęły otwierać mu kolejne drzwi. Juni postanowił zakończyć karierę i wejść w biznes poprzez nawiązanie relacji z brazylijskimi sportowcami ze stolicy Hiszpanii. To wprowadziło go do futbolu i tak zaczęła się jego historia.

Po transferze Ronaldo Nazario do Realu Madryt w 2002 roku to Calafat został jednym z jego najbardziej zaufanych osób w stolicy. Wtedy też Hiszpan rozpoczął współpracę z Digital Plus, gdzie komentował mecze piłkarskie w Ameryce Południowej. Jego doświadczenie i znajomość piłki za oceanem oraz kontakty z agentami i ekspertami doprowadziły go w 2013 roku do Realu Madryt, który uczynił go osobą odpowiedzialną za rynek w Ameryce Południowej. To była kluczowa decyzja Królewskich, którzy mieli coraz większe problemy w tamtej strefie przez kluby-państwa oferujące zawyżone kwoty transferowe i pensje.

Calafat, który poleciał do Brazylii, by przekonać Neymara i jego najbliższych do przejścia do Realu Madryt, ale spotkał się z odmową z powodu zbyt dużych prowizji jakie zagwarantowano otoczeniu gracza, został szybko prawą ręką dyrektora generalnego José Ángela Sáncheza i podstawowym filarem nowej strategii transferowej prezesa Florentino Pérez, który nakazał skupowanie talentów przed ich wybuchem. Plan zakładał wygrywanie wyścigów o takich piłkarzy zanim w ogóle się one rozpoczną. W wielu przypadkach wydawało się to misją niemożliwą.

W 2013 roku Real Madryt zapłacił São Paulo 6 milionów euro za Casemiro. Wiadomo, jak skończyła się ta historia. Już rok później Calafat zaczął dostawać raporty na temat 13-letniego brazylijskiego napastnika. Na pewno jego imię brzmi znajomo: Rodrygo Goes. Cudowne dziecko szkółki Santosu miało tego samego agenta co Willian José, który wtedy wylądował w Castilli. Jego reprezentant Nick Arcuri był wielkim sprzymierzeńcem Los Blancos przez 5 kolejnych lat, w czasie których realizowano strategię domknięcia transferu Rodrygo. Co 6 miesięcy sam Arcuri wysyłał raport na temat postępów nastolatka Calafatowi, który jednocześnie pracował z agentem nad przekonaniem rodziny atakującego, by udali się do Madrytu, gdy piłkarz skończy 18 lat. Tak się właśnie stało. Santos otrzymał za niego 45 milionów euro, które wtedy określano jako przesadzoną kwotę. Dzisiaj, gdy wartość rynkowa Rodrygo podskoczyła przynajmniej do 70 milionów euro, wydaje się to błahostką.

Przypadek Goesa to perfekcyjne odzwierciedlenie strategii Realu Madryt i pracy Calafata w ostatniej dekadzie. Taki sam modus operandi stosowano wobec: Fede Valverde, którego pozyskano w 2015 roku, gdy miał 17 lat w zamian za 5 milionów euro zapłaconych Peñarolowi; Viníciusa, który wylądował w Madrycie latem 2018 roku, gdy ledwo skończył 18 lat, płacąc za niego 45 milionów euro; Camavingi kupionego w 2021 roku ze Stade de Rennais za 30 milionów euro; czy teraz Tchouaméniego, którego pozyskano za 80 milionów euro. Wszyscy byli bardzo młodzi i wszyscy są podstawowymi elementami składu obecnego mistrza Hiszpanii i Europy. I wszyscy, co jest ważne dla stabilności finansowej Realu Madryt w starciu z klubami-państwami, zwiększali w tych latach znacząco swoją wartość rynkową.

Real Madryt to jedyna drużyna obok Manchesteru City, która ma trzech piłkarzy w pierwszej 15 najwyżej wycenianych graczy przez Transfermakrt. Są to Vinícius (120 milionów euro, trzecie miejsce) oraz Tchouaméni i Valverde (po 80 milionów euro, 12. miejsce). Rodrygo zaliczył największy wzrost wartości tego lata do 70 milionów euro, a poza nimi po 60 milionów warci są Militão i Courtois, a Camavinga 55 milionów euro. Te liczby pozwalając Królewskim posiadać najbardziej wartościową kadrę w Hiszpanii i szóstą na świecie, przy czym Los Blancos wydają się bezkonkurencyjni pod względem zestawienia młodych talentów.

To jest właśnie efekt pracy Calafata, który w 2017 roku otrzymał awans na szefa ds. futbolu międzynarodowego. To on odpowiadał także za transfery takich graczy, jak Ødegaard, Reinier, Kubo, Brahim czy Łunin. Poza tym był ważną częścią zespołów, które przekonywały do przeprowadzek uznane gwiazdy, jak Hazard, Alaba czy Rüdiger. Ci, którzy znają architekta młodego kręgosłupa Królewskich, mówią, że „choruje na futbol”, ale jest też osobą „bardzo prywatną”.

W każdym tygodniu osobiście analizuje ponad 100 filmików z zawodnikami i planuje swoje podróże w celu zapoznania się z tymi najbardziej interesującymi. Wykonuje klasyczne obowiązki skauta, chociaż dzisiaj ma do tego pod sobą cały zespół. Ronaldo Nazario jest chrzestnym jednego z jego dzieci, a w Madrycie można spotkać go na grze w padla lub futsal z byłymi gwiazdami Królewskich na czele z Roberto Carlosem. Jego krąg znajomych jest bardzo wąski i nigdy nie zgadza się na wywiady, bo jak mówią ci go znający, „nie lubi opowiadać o swoim życiu”.

W CV ma też oczywiście błędy, chociaż jest ich niewiele. Największy to zapewne Lucas Silva, za którego w 2014 roku zapłacono 14 milionów euro i który okazał się wielką porażką. Poza tym Calafat przegrał praktycznie na samej mecie wyścig o Gabriela Jesusa w 2016 roku, gdy ten grał w Palmeiras i ostatecznie wybrał Manchester City. Trudno jednak mieć do niego pretensje, gdy odniósł tyle innych sukcesów.

Kluczowa do tego, że młode gwiazdy wybierają Real, ma być bliskość Calafata z rodzinami piłkarzy i zaufanie, jakie wzbudza. To na tej podstawie gracze i ich otoczenia stawiają na Królewskich. „Dodaje rodzinie dużej pewności siebie, a to na końcu bywa najważniejsze”, opowiada jedna osób z rodziny młodego piłkarza pierwszej drużyny Realu Madryt.

To Calafat osobiście latał do Brazylii po Viníciusa, Rodrygo czy Reiniera, do Japonii po Kubo, do Urugwaju po Valverde, do Monako po Tchouaméniego czy do Rennes po Camavingę. Nie odpuścił żadnej podróży. „Spokojnie może wysyłać jakiegoś pracownika, ale nie, musi lecieć osobiście. Poznaje wtedy rodzinę i otoczenie piłkarza, rozmawia z jego najbliższymi... To tworzy w tym wszystkim różnicę. Nie tylko to domyka, ale pozostaje bardzo blisko tych piłkarzy i ich bliskich”, zdradzają ludzie, którzy brali udział we wspomnianych operacjach.

Jego najbliższy wielki cel jest już zdefiniowany: to 19-letni Jude Bellingham z Borussii Dortmund. Anglik będzie gwiazdą kolejnego letniego okienka, a jego cena przekroczy 100 milionów euro. Królewscy na czele z Calafatem pracują nad tą operacją od kilku lat. Inne nazwiska do zapamiętania to 18-letni Matheus Nascimento z Botafogo i 16-letni Endrick Felipe z Palmeiras, do którego wzdycha większość europejskich gigantów.

Endrick, MVP ostatniego mundialu U-17, ma tę samą agencję co Viníciusa, a Real Madryt, chociaż rywalizacja o napastnika będzie potężna, ma wielkie nadzieje wobec relacji i doświadczenia Calafata. Brazylijczyk może być liderem kolejnej ery Realu Madryt. Na razie obecna drużyna już wygrywa dzięki Juniemu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!