Tebas: Florentino Superligą szkodzi Realowi Madryt
Javier Tebas udzielił wywiadu magazynowi Influencers. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi prezesa La Ligi z tej rozmowy.
Fot. Getty Images
– Problem, jaki ma prezes Realu Madryt, Florentino Pérez, jest taki, że jeśli La Liga będzie silniejsza i kluby będą mogły być solidniejsze finansowo oraz mieć lepszych zawodników czy lepszą infrastrukturę, to jego projekt Superligi będzie coraz mniej atrakcyjny. To, co robi Florentino Pérez z projektem Superligi, szkodzi Realowi Madryt. Tworzy rozłam z resztą kibiców w Hiszpanii, który wcześniej nie istniał.
– Kadencja do 2024 roku? Chcę dalej pracować dla La Ligi i rozwijać Projekt Impuls, który napędzany jest środkami od CVC, bo kluby wybrały mnie na prezesa z powodu takich projektów. Ten z CVC pozwala nam wykonać teraz inwestycje, które byłyby możliwe dopiero za 15-20 lat. One pozwolą klubom na modernizację i cyfryzację.
– Wszystkie kluby doskonale znają nasze zasady kontroli finansowej. Jedynie Barcelona twierdzi, że ich nie zna, ale też dobrze wie, jak wygląda ta kontra od długiego czas i dobrze też wie, że przepisy wypełniał także Bartomeu. Chodzi jednak o to, że w ich sytuacji lepiej zrzucić winę na Tebasa, kiedy to nawet nie ja zarządzam kontrolą finansową. To nie jest coś, czym zajmuję się na co dzień. Mamy od tego departament z 14-15 osobami, którym zarządza dyrektor ds. korporacyjnych.
– City i PSG? W czerwcu ponownie złożyliśmy w UEFA skargę na PSG, do której dochodzi ta z kwietnia na City. Naszym zdaniem te kluby w sposób ciągły nie wypełniają przepisów Finansowego Fair Play. My będziemy pracować nad tym, by przepisy były wypełniane.
– Moje początki w 2013 roku? Gdy wchodziłem do hiszpańskiego futbolu, on tworzył się na nowo. Myślałem, że nam nie wyjdzie, bo dochodziło do oszustw, a sytuacja finansowa klubów była bardzo trudna. Nie mieliśmy wtedy ani kontroli finansowej, ani kolektywnej sprzedaży praw telewizyjnych. Widziałem, że to wszystko dąży do katharsis. Powiedziałem klubom, że nie mogę dalej z nimi pracować, jeśli czegoś nie zmienimy. Nie mogliśmy zalegać państwu w temacie podatków na kwotę 750 milionów euro, ZUS-owi na 80 milionów euro i co sezon powiększać niewypłacane pensje o 80 milionów euro. Kluby zdecydowały, że chcą radykalnej zmiany i ja musiałem ją przeprowadzić. W ten sposób zostałem prezesem La Ligi. Skupiłem się na kontroli finansowej, walce z oszustwami i sprzedaży praw. Udało się w każdym względzie.
– Teraz nie mamy żadnych problemów z wypłacaniem pensji, bo od początku sezonu dobrze wiemy, ile każdy klub może wydać na zawodników. Jeśli ktoś chce zatrudnić kogoś z wysoką pensją, być może musi przebudować swój budżet płacowy. Na starcie każdego sezonu dobrze wiemy, ile kto może wydać, chociaż to cały czas się zmienia przez różne przychody czy sprzedaże graczy.
– Prawa telewizyjne? Mamy tu dwa aspekty. W 2013 roku kluby indywidualnie sprzedały prawa za w sumie 830 milionów euro. Teraz sprzedajemy je za około 2 miliardy euro. Drugi aspekt to jednak sprawy techniczne i technologia. Dzisiaj zupełnie inaczej pokazujemy mecze piłkarskie. Zmienił się też sposób pokazywania rozrywki. Wcześniej nie istniały takie platformy, jak Netflix, HBO, Disney czy Amazon Prime. Dzisiaj w Hiszpanii mają w sumie 13 milionów użytkowników, a niektórzy mają konta na 2-3 platformach. To sprawiło, że musimy pracować, by dostosować się do technologii i społeczeństwa. Widzimy, że przed nami ciągle wiele pracy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze