Jović znów w ogniu krytyki
Luka Jović bardzo szybko przyćmił swój obiecujący debiut w koszulce Fiorentiny. Serb znalazł się teraz w ogniu krytyki, po tym jak zmarnował rzut karny w ostatnim meczu z Juventusem.
Fot. Getty Images
Luka Jović wybrał Fiorentinę, aby to właśnie tam spróbować nadać inny kierunek swojej dalszej karierze, po tym jak na przestrzeni ostatnich lat nie potrafił się odnaleźć w Realu Madryt. I chociaż w swoim oficjalnym debiucie w meczu z Cremonese zdobył bramkę, która mogła napawać optymizmem w kontekście najbliższej przyszłości, to od tamtej pory serbski napastnik ponownie szedł tylko w dół. Jeszcze kilka tygodni temu Włosi zadawali sobie pytanie, dlaczego Królewscy nie potrafili wykorzystać potencjału 24-letniego atakującego, a teraz zaczynają się zastanawiać, czy przypadkiem Fiorentina nie zanotowała wpadki transferowej.
W ostatnim meczu z Juventusem Jović zmarnował rzut karny, a jego drużyna ostatecznie zremisowała 1:1 – to samo w sobie rozpoczęło lawinę krytyki, jaka we włoskich mediach zaczęła spływać na zawodnika. „Decydujący, ale pod kątem negatywnym. Karnego można zmarnować, ale inne kwestie nie mają wytłumaczenia – całkowicie poza grą zespołu, w ogóle nie stwarza zagrożenia. Prawda jest taka, że nie jest dobrze”, opisuje ostatni występ Serba La Gazzetta dello Sport. Jednocześnie Jović nie może narzekać na brak szans – w samym obecnym sezonie zgromadził już 350 minut w siedmiu meczach, a cały poprzedni sezon w Realu Madryt zakończył z 589 minutami na koncie.
„Im szybciej wyjdzie z piwnicy, tym lepiej. Chował się przez 30 minut, by następnie zmarnować rzut karny, który był najlepszą okazją Fiorentiny na bramkę na 2:1. Jego postawa jest zastanawiająca. Swój pierwszy kontakt z piłką zanotował w 21. minucie. Jeśli to nie jest rekord, to na pewno niewiele do niego brakuje”, dodaje Corriere dello Sport. Jović już na starcie swojej przygody na Półwyspie Apenińskim był krytykowany za to, że kuleje w kwestii przygotowania pod względem fizycznym. Wówczas zakładano jednak, że to stan przejściowy i wraz z upływem kolejnych tygodni sytuacja będzie się poprawiać. Na nieszczęście Fiorentiny na razie nic na to nie wskazuje.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze