FC Porto - Real Madryt 1 : 2

Od kilku sezonów można zauważyć, że Real gra o wiele lepiej i uzyskuje lepsze wyniki w Lidze Mistrzów niż w Primera Division. W tym sezonie nie jest inaczej, Królewscy jak na razie przegrali tylko raz występując w rezerwowym składzie w meczu o pietruszkę przeciwko Lokomotiwowi Moskwa. Nie dziwią zatem stwierdzenia graczy Realu, którzy zapowiadali, że jadą do Portugalii po zwycięstwo.
Mimo iż zespół wybiegł na boisko bez kilku podstawowych zawodników (Del Bosque zapowiadał, że będzie oszczędzał zespół na finał Copa del Rey) - Raula, Zidane'a, Figo, Makelele, Morientesa, Salgado, Roberto Carlosa i Casillasa zespół od początku przejął inicjatywę na boisku. Efektem tego była bramka zdobyta już w 7 minucie, kiedy to Santiago Solari główkując po dośrodkowaniu Minambresa nie dał żadnych szans Vitorze Baii. Niecały kwadrans później był już 2 : 0 po strzale Ivana Helguery. Niestety Królewscy po objęciu tak szybko prowadzenia zlekceważyli rywali, którzy już dziesięć minut później zdobyli kontaktową bramkę. Cesara pokonał Nuno Capucho. Gol ten dodała skrzydeł gospodarzom, którzy ruszyli do jeszcze bardziej zmasowanych ataków. Najbardziej widoczny był strzelec bramki Capucho, którzy dzielił i rządził na boisku. Na szczęście bardzo dobrze spisywał się w bramce Cesar, który zastępował odpoczywającego Casillasa.
W drugiej połowie ataki Porto trochę osłabły ale wciąż poza nielicznymi kontrami Real nie potrafił zagrozić bramce gości. Szybkie gole na początku mogły zapowiadać dużo bramek w dalszej części spotkania, tak się jednak nie stało i Real wygrał ostatecznie 2 : 1 po golach Solariego i Helguery w pierwszych dwudziestu minutach spotkania.