Do trzech razy sztuka
W trzecim i zarazem ostatnim meczu trwającej pretemporady w Stanach Zjednoczonych Real Madryt wygrał z Juventusem 2:0 po golach Karima Benzemy z rzutu karnego i Marco Asensio.
Fot. Getty Images
Zaczęło się od mocnego uderzenia. Piłka wpadła do bramki Juve już po nieco ponad dziesięciu sekundach gry. Niestety, Karim Benzema po podaniu z prawej strony od Fede Valverde znajdował się na pozycji spalonej i gol słusznie nie został uznany. Ta akcja była jednak zwiastunem dobrej, a niekiedy nawet dość fantazyjnej gry Los Blancos. Juventus spróbował swoich sił w odważniejszym ataku mniej więcej po dziesięciu minutach meczu przy niemałej pomocy brazylijskich zadymiarzy z Madrytu, a konkretnie Casemiro i Militão. Po faulu tego pierwszego Leonardo Bonucci trafił z rzutu wolnego niemal idealnie w spojenie bramki.
Real nie chciał pozostać dłużny rywalowi i postanowił niezwłocznie przejść do konkretów. W 17. minucie po niedokładnym rozegraniu akcji i stracie dobrze wspominanego w stolicy Hiszpanii Ángela Di Maríi, piłkę przejął Vinícius, w charakterystycznym dla siebie stylu wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Danilo, czyli kolejnego byłego madridistę. Z wykorzystaniem okazji z jedenastu metrów najmniejszych problemów nie miał niezawodny Benzema, który bardzo mocnym i precyzyjnym uderzeniem w lewy róg bramki pokonał Mattię Perina. Strata gola podziałała pobudzająco na turyńczyków, ale nie byli oni w stanie przełożyć tego na żadną zdobycz bramkową.
To spotkanie raczej (a nawet raczej na pewno) nie wyróżniało się porażającą intensywnością, ale mimo tego i tak zdecydowanie żwawiej prezentowali się Królewscy. Było to widoczne już w pierwszej połowie, ale szczególnie w drugiej można było momentami głębiej zastanowić się nad tym, czy aby na pewno jest to mecz dwóch zespołów – towarzyski, bo towarzyski, ale jednak – czy może jednak jedynie trening jednego z nich. Podopieczni Carlo Ancelottiego grali na ogromnym luzie i w fazie kreacji wyglądali o niebo lepiej od Starej Damy.
Taka postawa zaowocowała bramką na 2:0. Na linii pola karnego poczarował Eden Hazard, a na lewej stronie odnalazł się Jesús Vallejo, który perfekcyjnie dograł futbolówkę na piąty metr do wbiegającego Marco Asensio. W tym miejscu należy nadmienić, że była to tylko jedna z wielu sytuacji, jakie Los Merengues wypracowali sobie w drugich 45 minutach. Kilka razy refleksem musiał popisywać się Perin, kilka razy zabrakło nieco dokładności. Przewaga mistrzów Hiszpanii była jednak aż nadto widoczna i nikt nie powinien mieć wątpliwości, że wygrała drużyna lepsza.
Dziś Królewscy naprawdę mogli się podobać. Pomimo wiadomych i już bardzo szeroko skomentowanych problemów polskich kibiców z dostępem do pierwszej połowy w otwartej telewizji, warto było wstać bardzo wcześnie czy też zarwać noc, żeby zobaczyć swoich ulubieńców w akcji. Na pewno pozostajemy z dobrymi i pozytywnymi odczuciami przez starciem o Superpuchar Europy z Eintrachtem Frankfurt. W Vegas była porażka, w San Francisco remis, a w Pasadenie wreszcie zwycięstwo. Benzema i spółka znakomicie żegnają się ze Stanami Zjednoczonymi i z Kalifornią. Po prostu do trzech razy sztuka.
Real Madryt – Juventus FC 2:0 (1:0)
1:0 Benzema 19' (rzut karny)
2:0 Asensio 69' (asysta: Vallejo)
Real Madryt: Courtois; Carvajal (63' Nacho), Militão (46' Rüdiger), Alaba (64' Vallejo), Mendy (64' Lucas); Casemiro (64' Camavinga), Kroos (64' Ceballos), Modrić (64' Tchouaméni), Valverde (64' Asensio); Vinícius (64' Hazard), Benzema (64' Rodrygo)
Juventus FC: Perin (70' Pinsoglio); Danilo, Bonucci (64' Gatti), Bremer, Sandro (70' Pellegrini); Fagioli (64' Rovella), Zakaria, Locatelli (76' Cudrig); Di María (46' Cuadrado), Kean (76' De Graca), Vlahović (64' Aké)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze