Jeden z najgorszych transferów w historii

Real Madryt doszedł do porozumienia z Fiorentiną w sprawie transferu Luki Jovicia. Napastnik podpisał już umowę z nowym klubem. Odejście Serba należy rozumieć jedynie z punktu widzenia fiskalnego, który reguluje włoski rząd i który sprawia, że umowa jest ciekawa dla wszystkich stron. Tylko w ten sposób można zrozumieć, dlaczego Los Blancos zgodzili się nie pobierać żadnych opłat teraz i zabezpieczyć 50% przyszłej sprzedaży w ciągu najbliższych dwóch lat. W zamian Fiorentina przejmuje pensję zawodnika, który miał ważny kontrakt z Królewskimi do 2025 roku.

W normalnych okolicznościach Real Madryt najprawdopodobniej byłby zmuszony do zapłacenia części wysokiej pensji zawodnika, nawet jeśli otrzymałby wynagrodzenie za transfer. Dla Królewskich każda wypłata gaży dla Serba podczas pobytu we Włoszech byłaby opodatkowana na poziomie 45,5%, ale dla Fiorentiny, przy obowiązującym włoskim prawie Beckhama, przejęcie całej pensji napastnika byłoby opodatkowane na poziomie 24%, czyli razem z podatkiem włoski klub zapłaciłby 6,5 miliona euro, bowiem jego wynagrodzenie wynosi 5 milionów euro netto. Los Blancos ze swojej strony pozbywają się obowiązku płacenia Joviciowi pensji przez kolejne trzy lata.

Odejście Jovicia sprawia, że przychodzi czas na podsumowanie jego transferu do Realu Madryt. Jeśli napastnik nie dokona kiedyś triumfalnego powrotu, bez wątpienia dołączy do listy najgorszych transferów w historii pod względem kosztów i korzyści. Na razie 63 miliony, które Real Madryt zapłacił Eintrachtowi, czynią go ósmym najdroższym transferem w historii klubu. Wystarczy napisać, że Los Blancos nigdy wcześniej nie zapłacił tyle za „dziewiątkę”. Drugi najdroższy był Ronaldo Nazario, wytransferowany z Interu za 45 milionów, a trzeci Benzema za 35 milionów zapłaconych Lyonowi. Między wydajnością Francuza i Brazylijczyka a Serba istnieje przepaść.

Jović opuszcza Real Madryt z trzema bramkami na koncie w 51 występach i półrocznym wypożyczeniu do Eintrachtu. W pierwszej dziesiątce najdroższych transferów Serb wyprzedza Kakę (67 miliony) i Hazarda (115 milionów) w stosunku kosztów do wydajności. Zawodnik Milanu, który podpisał kontrakt w tym samym sezonie co Benzema i Cristiano, w 120 meczach zdobył 29 bramek i zaliczył 39 asyst. To prawda, że nigdy nie był tym Kaką, który olśniewał w Mediolanie, ale problemy fizyczne były jego największym wrogiem, podobnie jak duża konkurencja.

Coś podobnego dzieje się z Hazardem, który nie jest tym graczem, którym był w Chelsea, ale największą zmorą Belga pozostają kontuzje i jego kostka. W każdym razie i choć jego koszt jest wyższy niż Kaki i Jovicia, będąc najdroższym transferem w historii klubu, ma na koncie sześć bramek w 66 meczach. W przeciwieństwie do Jovicia jest przekonany, że w nadchodzącym roku może poprawić swój rekord po przejściu operacji i usunięciu płytki z kostki, która sprawiała mu tyle problemów w stolicy Hiszpanii.

Jović ze swojej strony nie miał poważnych problemów z kontuzjami w Realu Madryt, a wszystko wskazuje na kłopot z adaptacją i psychiką. Serb, który przybył z bagażem 40 bramek w 93 meczach w Bundeslidze, został pożarty przez ciężar herbu i Bernabéu. Jego ojciec powiedział kilka dni temu, że ta transakcja udowodni, kto miał rację. Czy będzie to jego syn? Czy Zidane, potem Ancelotti i klub, który też już w niego nie wierzył?