Modrić: Nigdy nie miałem problemu z rywalizacją
Luka Modrić w trzeciej części rozmowy ze Sportske Novosti opowiada o przedłużeniu umowy z Realem Madryt i rywalizacji z młodszymi kolegami. Przedstawiamy tłumaczenie opublikowanej rozmowy.
Fot. Getty Images
Pierwszą część wywiadu z Chorwatem można znaleźć w tym artykule.
Drugą część wywiadu z Chorwatem można znaleźć w tym artykule.
Od jakiegoś czasu media i trener Ancelotti publicznie prosili o przedłużenie twojej umowy. Ty do znudzenia odpowiadałeś, że dogadacie się w tej sprawie w minutę i będzie, co ma być.
Tak było i tak myślałem o każdej opcji: zostaniu lub odejściu. Mogę powiedzieć, że mam perfekcyjną relację z Realem Madryt. Ten klub dał mi wszystko, co jest najlepsze w życiu piłkarza. Dał mi szansę na spełnianie marzeń, wygrywanie trofeów, celebrowanie wszystkiego z milionami fanów na świecie i cieszenie się grą z największymi zawodnikami. Real to perfekcyjna organizacyjna maszyna, ale największą siłą zawsze są ludzie. Ci pracujący w klubie, w Valdebebas, normalni pracownicy, fizjoterapeuci... Wszyscy, którzy zapewniają ci magiczne życie, w którym musisz tylko myśleć o tym, jak grać najlepiej. Cóż, gdyby klub powiedział mi „Dzięki, Luka, za wszystko, to czas na nową erę”, to odpowiedziałbym im tak samo. Po wszystkim, co przeżyłem z Realem, reszta jest bonusem do mojego poczucia spełnienia i wdzięczności.
Ale lepiej czujesz się z przedłużoną umową. Kiedy zrozumiałeś, że do tego dojdzie?
Pod koniec sezonu prezes Florentino Pérez dał mi znać, że przedłużymy współpracę. Ale nie, nie martwiłem się. Przeciwnie, jak mówię, cieszyłem się tym dzień po dniu, mecz po meczu i nie miałem żadnego długoterminowego stresu. Wyszło wspaniale pod każdym względem.
Wydaje się oczywiste, że Pérez ceni cię prawie tak samo, jak swojego ulubieńca Benzemę. Co powiedział ci przy podpisywaniu umowy?
Powtarzał, że jest szczęśliwy z mojego powodu. Mamy bardzo dobre stosunki, także z dyrektorem José Ángelem Sánchezem. Jesteśmy razem od tak dawna, że to wystarczy, by pokazać, że dobrze się ze sobą czujemy. Pérez to zabawna osoba. Przychodzi do piłkarzy przed meczami i po nich, wspiera wszystkich, ale też wywołuje uśmiechy swoimi żartami. Ostatnio podszedł do mnie i rzucił z uśmiechem: „Dlaczego czasami sobie nie staniesz po tym swoim świetnym podaniu i nie nacieszysz się tym, co zrobiłeś?”.
Podanie fałszem stało się twoim znakiem rozpoznawczym.
Od kiedy zacząłem grać jako dziecko, to zagranie zewnętrzną częścią stopy przychodziło spontanicznie. Nie, nie trenowałem tego. Myślę, że nie da się tego wytrenować. To przychodzi naturalnie. To moje ulubione zagranie przy kilku innych, bo wychodzi mi często szybciej niż zagranie wewnętrzną częścią. Do tego podania musisz przygotować piłkę i ciało, a wtedy tracisz duże części sekundy, gdy taki czas to dzisiaj duży luksus...
Jak podchodzisz do tego, że za pół roku wrócimy do tej samej historii, czyli spekulacji o nowym kontrakcie?
Ach, pół roku minie bardzo szybko, bo już zaczyna się nowy sezon, mamy mecze Ligi Narodów, La Ligę, Ligę Mistrzów i potem mundial. Co się wydarzy? Kto to wie, nikt niczego nie może zagwarantować. Ja wiem, że będę szedł do przodu dzień po dniu, mecz po meczu i bez stresowania się czymkolwiek poza odpowiednią postawą.
Czy zaskakuje ciebie samego to, jak sobie teraz radzisz?
Szczerze mówiąc, nie. Pracowałem nad sobą od 7-8 lat w ramach specjalnego programu. Ok, pewnie genetyka wpływa na moją moc, a taka budowa ciała jak moja z niskim środkiem ciężkości pozwala lepiej znosić obciążenia. Jednak pracuję przy tym ciężko w klubie i mam dodatkowy program z profesorem Vlatko Vučeticiem. Czuję się naprawdę lekki i mocny, a gdyby tak nie było, nie byłbym w stanie robić tego, co robię.
Czy w ogóle jest coś, co odczuwasz bardziej przy upływie lat?
Ach, powiedzmy, że regeneracja nie jest już tak szybka, jak była wcześniej. Kiedy rozgrywamy najbardziej intensywną część sezonu z meczami w rytmie sobota - wtorek - sobota, to faktycznie przydałby mi się ten jeden dzień więcej między meczami. Również kiedy nie mam dobrego snu, na przykład przed spotkaniem wyjazdowym w hotelu, to następnego dnia czuję, że brakuje mi świeżości. A kiedy byłem młodszy, to... [śmiech]
Przy podziwie dla twoich osiągnięć nie możemy zdusić dziennikarskiej logiki. Więc jak długo zamierzasz podważać wszelkie prawa natury?
Nie mam nowej odpowiedzi. Przeżywam w mojej karierze lata, w których nie wiesz, co wydarzy się jutro, a co dopiero za rok. Jestem bardzo szczęśliwy w Realu Madryt. Czuję, że klub mnie szanuje i mi ufa. Trener we mnie wierzy. Mam więc wszystkie warunki do robienia tego, co jest odpowiednie w moim wieku, czyli cieszenia się każdą chwilą kariery. To jest naturalne i w takim kierunku podążam, to jest moje podejście.
Czy przeszkadza ci, że co jakiś czas, a ostatnio coraz częściej, ogłasza się pojawienie nowego następcy Luki Modricia? Dotyczy to przychodzących graczy do Realu i także potencjalnych transferów.
Absolutnie nie. Myślę, że to dobra sprawa, bo rywalizacja tylko zachęca cię do lepszej gry. W moim przypadku też to widać, bo na przykład poprawiłem swoje statystyki. W tym sezonie strzeliłem 7 goli i zaliczyłem 14 asyst w Realu i w reprezentacji. Gram wyżej, bo fizycznie czuję się świetnie. Nigdy nie miałem problemu z rywalizacją. Media potrzebują tworzenia takich tematów, interesujących historii i czegoś nowego, ale mnie to nie dotyka.
Najnowszym nabytkiem z serii następców jest Tchouaméni. Zmierzyłeś się z nim w reprezentacji. Wrażenia?
Nie miałem tak naprawdę szansy, by oglądać go wcześniej, ale teraz zobaczyłem, jaki to zawodnik. Jest niesamowicie mocny fizycznie, ale jest też dobry z piłką. Gra spokojnie. Wniesie do nas dużo nowej energii i czekam na wspólną grę z nim.
Wydaje się, że tak wielu wytrzymałych i fizycznych piłkarzy dookoła ciebie wspiera twój styl gry. Wygląda to, jakbyś dostawał ochroniarzy jako kreator gry. Czy futbol staje się właśnie elektryczną bitwą strongmanów?
Ech, kierunek, w jakim zmierza futbolu, powinien być przeanalizowany głębiej. Ja widzę, że obrano kierunek fizycznej dominacji. Nie chciałbym tego za bardzo, bo wtedy futbol straci główne cechy ze swojej atrakcyjności, czyli samą grę i technikę. Inteligencja zawsze jest kluczowa dla gry. Najważniejsze to zawsze wiedzieć, co chce się grać, a jeśli dokładasz do tego potencjał fizyczny, tym lepiej. Dzisiaj piłkarz wnoszący dominację fizyczną jest bardzo ceniony, ale jeśli futbol straci moc myślenia i moc ogrywania rywala, nie będzie już grą, jaką znamy. Przestanie być interesujący.
Czy w tym roku Real w starciach z drużynami stawiającymi na ten symboliczny elektryczny futbol pokazał w najlepszy sposób, jak techniczno-taktyczna siła i inteligencja są ciągle kluczowe dla gry?
Zgadzam się. W tych czasach często mówi się, że tercet Casemiro - Kroos - Modrić przeminął, ale jak widzisz, ciągle możemy sobie poradzić z naprawdę bardzo mocnymi rywalami. Oczywiście z innymi kolegami tworzymy zgraną ekipę, w której każdy dokłada swoje zalety i pokrywa wady innych.
Pokonaliście w tym sezonie trzy najlepsze drużyny z najbardziej fizycznej ligi na świecie, gdzie gra się z najwyższym rytmem. Co to mówi o La Lidze?
Po pierwsze, to potwierdza, że La Liga pomimo odejścia takich wielkich piłkarzy, jak Ronaldo, Messi, Varane, Ramos, Bale i inni, ciągle jest konkurencyjna na topowym poziomie. Niektórzy odchodzą, inni przychodzą, a La Liga tworzy wysoką jakość. Real Madryt, Atlético Madryt, Villarreal, Barcelona czy Sevilla potwierdzały to w tym sezonie. Hiszpania to futbolowa siła, co potwierdza też reprezentacja prowadzona przez Luisa Enrique, która zagrała w tym sezonie w finale Ligi Narodów. Wszystko właśnie dlatego, że tam optymalnie łączy się techniczno-taktyczny futbol z fizycznością i odpowiednim rytmem gry. Dlatego hiszpańskie kluby stale są w europejskiej czołówce.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze