Real Madryt - Reggina Calcio 1:0
Ostatni mecz na austriackiej ziemi oznaczał dla Realu koniec pierwszej...
Ostatni mecz na austriackiej ziemi oznaczał dla Realu koniec pierwszej części okresu przygotowawczego. Zwieńczeniem ciężkich treningów w Irdning miał być mecz z włoska Regginą, która również przebywała na zgrupowaniu w Austrii. Jak się szybko okazało, głównym bohaterem dzisiejszego meczu była pogoda, która przeszkadzała graczom w przeprowadzeniu składnych akcji, a tym słabiej wyszkolonym technicznie uniemożliwiała należyte prowadzenie piłki. Ale do rzeczy...
Być może właśnie fatalna pogoda i zalane boisko spodowały, że Real nabrał chęci do gry, bowiem od początku starał się narzucać własny styl gry i tempo. Królewscy dominowali, a Regginę stać było tylko na parę, nieudanych zresztą, kontrataków. Oto nadeszła jednak 15. min. spotkania. Piękną akcją popisali się Guti i Raúl. Ten pierwszy wysunął futbolówkę prosto pod nogi drugiego, a kapitan spokojnie po ziemi umieścił piłkę w siatce rywala. Pierwsze trafienie Raula w meczach przedsezonowych i 1:0 dla Królewskich! Wydawało się, że gol ożywi spotkanie, lecz nic podobnego. Po zyskaniu jednobramkowej przewagi Real, co prawda nie cofnął się, lecz nie atakował już z takim zaangażowaniem. W pierwszej połowie wyróżniał się szczególnie Cassano, który był wszędzie. Starał się atakować, zawiązywać akcje, ale także bronił dostępu do bramki. W 25. min. świetną okazję do zdobycia bramki miał Guti, jednak piłka po jego strzale trafiła w... rękę włoskiego obrońcy. Sędzia jednak tego nie zauważył i nie wskazał na "wapno". Już wtedy Real absolutnie przejął kontrolę nad spotkaniem, dominował pod każdym względem, a Reggina miała niebagatelne problemy, by wydostać się z własnej połowy. Obok dobrze grającego Antonio wyróżniał się także Raúl, któremu nie można było odmówić waleczności i ambicji. Wynik do przerwy się jednak nie zmienił, a Królewscy schodzili na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Warto nadmienić, iż przy relacjonowaniu 1. części spotkania ani słowem nie wspomniałem o Ruudzie van Nistelrooyu, debiutującym w barwach Realu. Nie wspomniałem, bo i nie było o czym wspominać. Bezbarwny występ Holendra, parę zagrań do kolegów, lecz ani jednego strzału na bramkę - tak można podsumować debiut Van the Mana w barwach Realu.
Na drugą połowę Królewscy wyszli w całkiem odmienionym składzie. Na bramce stanął Diego López, formację obrony utworzyli Cicinho, Helguera, Pavón i Roberto Carlos, w pomocy grali Beckham, De la Red, Emerson, Baptista i Robinho, a na szpicy zagrał osamotniony Javier Portillo. W 52. min. Reggina miała jedną z najlepszych sytuacji w meczu na strzelenie bramki. León z dziecinną łatwością minął Ivana Helguerę i oddał strzał na bramkę, lecz Diego López był tam, gdzie być powinien i uratował, nie po raz ostatni, Blancos przed stratą gola. Wraz z biegiem czasu, Reggina niespodziewanie stopniowo zyskiwała przewagę, poczynając sobie coraz śmielej. Włosi przeprowadzali kolejne ataki, a Real wcale nie miał zamiaru się odgryzać. Druga połowa toczona była w znacznie wolniejszym tempie, aniżeli pierwsza. Więcej było rwanej gry, więcej fauli i nieczystych zagrań, a częściej atakowała Reggina. W 80. min. po raz kolejny świetną okazję do strzelania miał bardzo aktywny León. Popędził z piłką dobrych kilkadziesiąt metrów, w polu karnym ograł Roberto Carlosa, a jego strzał zatrzymał się dopiero na słupku Lopeza! Jakież szczęście Realu... Niektórzy piłkarze nie radzili sobie z grą w piłkę wodną i ograniczali się jedynie do fauli, konsekwencją czego było parę żółtych kartoników. Za drugą połowę z szeregów Królewskich można wyróżnić jedynie Diego Lopeza, który ratował nas przed utratą goli i Emersona, który znakomicie pracował w środku pola. Rozegrał naprawdę dobry mecz, parę razy popisywał się sztuczkami technicznymi. Zdaje się, że będziemy mieli z niego sporo pożytku. I tak końca dobiegła 2. połowa, toczona w znacznie wolniejszym i senniejszym tempie, niż pierwsza.
Reasumując, za Realem Madryt ostatnie spotkanie w Austrii. Królewscy wygrali, co prawda niewysoko, lecz można pochwalić ich za grę w tak trudnych warunkach. Wyróżnić można sylwetki Antonio Cassano, który był dziś bardzo waleczny, nieustępliwy i aktywny, Raula, strzelca gola na wagę zwycięstwa, i Emersona, świetnego w odbiorze piłki. Bezbarwny występ zaliczył inny debiutant, Ruud van Nistelrooy, który nie wyróżnił się praktycznie niczym. Mecz z Regginą był dla niektórych zawodników z pewnością ostatnim występem w barwach Blancos. W pierwszej połowie kontuzji doznał Guti. Jak się potem okazało, drugi kapitan Realu złamał palec prawej ręki, miejmy nadzieję, że nie będziemy zmuszony do długiej pauzy. Już niedługo dowiemy się, kto opuści szeregi Madrytu. Niestety, głównym bohaterem meczu okazała się pogoda, której deszcz pozostawił po sobie głębokie kałuże, uniemożliwiające zawodnikom należyte prowadzenie piłki. Real zakończył już okres przygotowawczy w Austrii. Teraz czeka ich mecz w Stanach Zjednoczonych, gdzie do drużyny dołączą Ronaldo i odpoczywający Cannavaro. Wtedy dopiero przekonamy się, jaka jest prawdziwa siła rażenia Realu Madryt ad. 2006/2007.
1 Real Madryt: Casillas (Diego López 46´) - Salgado (Cicinho 46´), Woodgate (Pavón 46´), Sergio Ramos (Helguera 46´), Raúl Bravo (Roberto Carlos 46´) - Pablo García (De la Red 46´), Gravesen (Emerson 46´), Guti (Beckham 46´) - Raúl (Robinho 46´), Cassano (Baptista 46´) i Van Nistelrooy (Portillo 46´)
0 Reggina Calcio: Pelizzoli (Campagnolo 46´) - De Rosa (Giosa 55´), Modesto (Barilla 71´), Aronica (Carobbio 55´), Bianchi - Amerini (Cannarsa 55´), Tebesco (Missiroli 68´), Esteves (Lanzaro 46´), Mesto - Amoroso (León 46´) i Lucarelli (Biondini 46´)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze