Wszystkiego najlepszego, Carletto!
Dziś Carlo Ancelotti kończy 63 lata. Z tej okazji życzymy trenerowi wszystkiego najlepszego i dalszych sukcesów!
Fot. własne
Gdy Carlo Ancelotti wracał po kilku latach do Realu Madryt, wśród madridismo panowały różne nastroje. Włoch był rzecz jasna kojarzony wyjątkowo pozytywne, ale w tamtym momencie trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy to właśnie on może znów okazać się lekiem na całe zło. Po roku jesteśmy już mądrzejsi. Z perspektywy czasu osobom, które w niego nie wierzyły, powinno być głupio. Carletto okazał się bowiem najlepszym możliwym człowiekiem na stanowisku szkoleniowca.
O trzech triumfach Królewskich w Lidze Mistrzów powiedziano już w zasadzie wszystko. Po latach będziemy mieli jednak psi obowiązek pamiętać także o tym, kto prowadził Real Madryt na szczyt przed i po tym złotym okresie. Ancelotti najpierw po ponad dekadzie oczekiwania popchnął zespół do zdobycia wymarzonego 10. Pucharu Europy. Przed paroma tygodniami przywrócił natomiast Los Blancos na należne miejsce, choć chwilami wydawało się to graniczyć z cudem. Przed Włochem postawiono przed sezonem szalenie trudne zadanie. Przejmował on zespół w fazie przebudowy, która zresztą wciąż trwa, i w zasadzie tymi samymi nazwiskami miał ugrać więcej niż poprzednik. Priorytetem było odzyskanie mistrzostwa, w Champions League z kolei mieliśmy po prostu zajść jak najdalej. Efekt? Dziś możemy cieszyć się z dubletu.
W trakcie sezonu często mogliśmy naczytać się różnych rzeczy o dobrym wujku, który nie lubi rotować. Dobry wujek, który nie lubi rotować, nie dawał się jednak wyprowadzić z równowagi na choćby sekundę. Wiedział, gdzie się znajduje i jak specyficzna jest otoczka wokół Realu Madryt. Zamiast odpowiadać na marudzenie dziennikarzy, wolał podnieść brew, zaśmiać się i swym naturalnym darem złą energię przeistaczać w dobrą. Prostota, wyjątkowa intuicja i zbierane przez długie lata doświadczenie doprowadziły Ancelottiego do triumfu w każdej z pięciu najsilniejszych lig Europy oraz czterech pucharów Champions League. Żaden z trenerów nie może pochwalić się podobnym wyczynem. Można się jedynie zastanawiać, jakim cudem ktoś taki miał prawo trafić swego czasu do – z całym szacunkiem – Evertonu.
Pod swym dobrodusznym i niezwykle sympatycznym charakterem Carlo Ancelotti kryje trenerski geniusz. Geniusz, do którego udowadniania nie potrzeba mu taktycznych wynurzeń i gadek o przesuwaniu na każdej konferencji prasowej. Wstarczyli syn i Antonio Pintus. Najskuteczniejsza droga do sukcesu, to ta, przy której niczego sobie sami nie komplikujemy. Zamiast dowodzić kwadratury koła Ancelotti woli po prostu zjeść coś dobrego. I chwała mu za to.
Nawet Mojżesz nie wszedł do Ziemi Obiecanej. Ancelottiemu udało się to dwukrotnie. A my bezczelnie prosimy, by dokonał tego raz jeszcze.
Drogi Carletto, życzymy ci wszystkiego najlepszego! W twoim wieku chcielibyśmy być tak radośni i spełnieni w życiu, jak ty!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze