Advertisement
Menu

Real Madryt w finale Ligi Endesa

Real Madryt najszybciej jak mógł awansował do finału Ligi Endesa. Królewscy trzykrotnie pokonali Baskonię i teraz czekają na rywala.

Foto: Real Madryt w finale Ligi Endesa
Fot. Getty Images

Real Madryt po raz trzeci pokonał Baskonię i jako pierwszy awansował do finału Ligi Endesa. Trzecie spotkanie było najtrudniejsze w tej rywalizacji, ale i tak niemal cały czas na prowadzeniu znajdowali się madrytczycy. Kluczową rolę odegrała dzisiaj wyjściowa piątka, a szczególnie Tavares, który znów został graczem meczu (23 punkty, 12 zbiórek). Przed rozpoczęciem rywalizacji doszło do bardzo miłego gestu wobec Laso. Obie drużyny oraz wszyscy kibice zgromadzeni w Fernando Buesa Arena oklaskiwali na stojąco szkoleniowca Królewskich.

Początek meczu był bardzo dobry w wykonaniu Realu Madryt. Królewscy byli skuteczni z dystansu i zdecydowanie wygrywali rywalizację pod tablicami. Pod tym względem ogromną różnicę stwarzał oczywiście Tavares. Baskonia szybko zaczęła zostawać w tyle. Spahija rotował składem, żeby odmienić sytuację i jedynie rzuty z dystansu trzymały Basków w grze. W końcówce kwarty doszło do groźnie wyglądającego urazu Rudy’ego, ale na szczęście Hiszpan był w stanie kontynuować grę (14:25).

W drugiej kwarcie Real Madryt trochę spuścił z tonu. Ofensywa Królewskich całkowicie oparła się na Tavaresie i Poirier. Ani razu nie udało się trafić z dystansu. Baskonia wykorzystała ten moment słabości i Baldwin poprowadził gospodarzy do walki. Przewaga madrytczyków zmalała z 12 do 3 oczek. Wtedy do akcji wkroczył Tavares i na przerwę Królewscy schodzili z kilkoma punktami więcej na koncie (36:41).

Znów w tej rywalizacji Real Madryt świetnie się spisywał po zmianie stron. Seria 7:0 pozwoliła na odzyskanie bezpieczniejszej przewagi. W zespole Baskonii Baldwin robił wszystko, co mógł, ale po drugiej stronie był Tavares wspierany przez Decka czy Hangę. Jednak to Edy robil różnicę przy zbiórkach, co dawało gościom duży spokój. Bez wygrywania walki o piłki gospodarze nie mieli możliwości, by powalczyć o odrobienie strat (53:66).

Na początku czwartej kwarty Baskonia podjęła ostatnią próbę powrotu do gry. Rozpoczęło się od serii 11:2 dla gospodarzy, ale Chus Mateo zdołał przemówić do zawodników i po krótkiej przerwie wszystko wróciło do normy. Różnica w wyniku znów wróciła na dwucyfrowy poziom. Spotkanie było już praktycznie rozstrzygnięte, ale emocje trochę wzięły górę nad zawodnikami i doszło do kilku niepotrzebnych spięć w ostatnich minutach. Nie zmieniło to końcowego wyniku. Real Madryt zasłużenie awansował do finału.

77 – Baskonia (14+22+17+24): Baldwin (26), Fontecchio (16), Enoch (2), Peters (9), Giedraitis (6), Marinković (0), Wetzell (3), Granger (10), Costello (5).

85 – Real Madryt (25+16+25+19): Causeur (14), Hanga (18), Deck (17), Tavares (23), Yabusele (2), Núñez (0), Randolph (0), Rudy (3), Poirier (8), Taylor (0).

Półfinały (rywalizacja do trzech zwycięstw):
Real Madryt – Baskonia 3:0
• Barcelona – Joventut 1:1

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!