„Rodrygo i Vini to przyszli kandydaci do Złotej Piłki”
Guilherme Dalla Déa to znany brazylijski łowca talentów. W prowadzonych przez niego reprezentacjach młodzieżowych miał okazję pracować między innymi z Viníciusem i Rodrygo. Dziś 51-latek sprawuje zaś funkcję szkoleniowca drużyny U-17 Corinthians. Zapraszamy do lektury wywiadu, jaki przeprowadziła z nim MARCA.
Fot. własne
Kiedy po raz pierwszy widział pan w akcji Viníciusa i co wtedy o nim pomyślał?
To był styczeń 2015 roku. Trenowałem wtedy młodzików São Paulo i mierzyliśmy się z Flamengo. Zauważyłem jego indywidualną jakość i cechy szczególne zwłaszcza dla brazylijskich piłkarzy: improwizację, drybling, wchodzenie w pojedynki indywidualne. W marcu tego samego roku przejąłem kadrę U-15. Miałem wtedy okazję współpracować już bezpośrednio z nim.
Wiele musiał poprawić?
Potrzebował drobnych korekt, normalna sprawa w tym wieku. Pokazałem mu kilka rzeczy, które natychmiast załapał.
A jak było z Militão?
Pracowałem z nim w 2012 roku w drużynie U-14 São Paulo. Zawsze miał duży talent i agresywne nastawienie zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Największą uwagę zwracała jednak umiejętność kreacji od tyłu. W tym wieku miał do tego rzadko spotykany dar. Już wtedy miał to coś, co cechuje zwłaszcza hiszpański futbol i styl Realu Madryt.
Zna pan także Rodrygo.
Obserwowałem jego rozwój od 2015 roku. Już wtedy grywał w starszych kategoriach wiekowych Santosu. Po raz pierwszy powołałem go w 2016 roku. Wyróżniał się w grze jeden na jeden, emocjonalną inteligencją i analizą wolnych przestrzeni. W młodzieżowych reprezentacjach błyszczał intuicją i nieszablonowymi zagraniami czy dryblingami.
W czym mu pan pomógł?
Od początku miałem wrażenie, że jest trochę zamknięty w sobie. Dlatego też porozmawiałem z jego ojcem. Powiedziałem mu, że jego synowi potrzeba większej radości w trakcie gry. Dziś tę radość widzę. Choć nie ma pewnego miejsca w wyjściowym składzie Realu, zawsze pojawia się na murawie z jasnym celem wpłynięcia na losy potyczki.
Całkiem niezłą gromadkę miał pan pod opieką.
Jestem z tego bardzo dumny, to moje największe zwycięstwo. Zaczynałem pracować z nimi, gdy mieli po 15 lat. Teraz grają w pierwszej reprezentacji i zdobyli przed chwilą Ligę Mistrzów.
Gdzie znajduje się sufit Viniego i Rodrygo?
I jeden, i drugi są dla mnie przyszłymi kandydatami do Złotej Piłki. Vinícius jest krok przed Rodrygo, ponieważ gra w Realu dłużej i częściej. Rodrygo także pokazał jednak, że umie decydować o losach meczu.
Vini zdobył z panem nawet tytuł.
Był najlepszym strzelcem Brazylii U-15 i U-17. Ma świetne uderzenie ze średniego i dalszego dystansu. Przewiduje też ruchy bramkarzy. Po przeprowadzce do Hiszpanii potrzebował czasu na adaptację, trafił do Europy w bardzo młodym wieku. Kluczem była cierpliwość. Ważnym impulsem była dla niego praca z Zidane'em. Zizou często wystawiał go bliżej środka boiska, gdzie krycie jest ciaśniejsze. Lepiej mógł zrozumieć specyfikę poruszania się blisko bramki. Dziś gra Viniego jest bardziej otwarta, ma o wiele większą łatwość w podejmowaniu właściwych decyzji.
Rodrygo w minionym sezonie potwierdził swój potencjał. Jak pan oceni jego rozwój?
W Brazylii grywał na obu flankach, choć częściej jednak po lewej stronie. Łatwiej było mu zejść wtedy do środka na strzał. Rodrygo jest bardzo inteligentny, przez co zmiana pozycji nie stanowiła dla niego problemu. Zmodyfikował nieco swoją charakterystykę: więcej strzela, częściej pokazuje się w polu karnym. Mocno zwróciłem na to uwagę. Jest perfekcyjnie przystosowany do występów na prawej i lewej stronie, a nawet jako cofnięty napastnik, co widzieliśmy w starciu z City.
Na ile ważna była u Militão głowa, a na ile umiejętności? Z początku otrzymywał w Realu bardzo mało szans.
W piłce często czekasz na swoją szansę. On dostał swoją i ją wykorzystał. W każdym poprzednim klubie był graczem wyjściowej jedenastki. Tak samo w młodzieżowych reprezentacjach. Był dojrzały i nie dał się stłamsić. Wyczekiwał okazji i się doczekał. Dziś ma pierwszy plac w Realu i najprawdopodobniej także w kadrze Brazylii.
Widzi w nim pan następcę Sergio Ramosa?
Może być tego bliski, jednak jak na razie dalej musi tworzyć historię Realu Madryt. Swoją dotychczasową pozycję budował ciężką pracą, zaangażowaniem i poświęceniem.
Czy cała trójka jeszcze jako nastolatkowie mówiła o triumfie w Lidze Mistrzów?
Zawsze marzyli o grze w Europie i, przede wszystkim, o możliwości występu w finale Champions League. Każdy dzieciak wyobraża sobie, że gra w finale. Bardzo wiernie odzwierciedlają oni brazylijską piłkę: marzyli, a następnie to marzenie spełnili.
Co pan czuł, gdy Real zdobył 14. Puchar Europy?
Wielką satysfakcję. Vinícius strzelił niezwykle ważnego gola w historii Realu Madryt. To dla mnie wielka nagroda, że mogłem wpłynąć na jego proces rozwoju. Mogliśmy w jakiś sposób pokazać mu, że ma potencjał na to, by stać się tym, kim jest dziś. Ma za sobą fantastyczny rok zwieńczony zwycięską bramką w finale Ligi Mistrzów. Vini spełnił swe dziecięce marzenie.
Vini, Rodrygo i Militão marzyli z pewnością także o mistrzostwie świata.
Tite na pewno będzie ich miał na uwadze. Jeśli któryś z nich nie pojedzie na turniej, to z pewnością załapie się na któryś z kolejnych. Są młodzi i w teorii mogą wygrać dwa lub trzy mistrzostwa. Są na to gotowi. Mam nadzieję, że będą grali tyle, ile byśmy chcieli.
Pozostaje pan w kontakcie z którymś z Brazylijczyków w Realu?
Czasami tylko kontaktujemy się poprzez Instagrama. Najczęściej z Vinim. Jestem dumny z samego faktu, że mogę o nich mówić i że pod moim okiem zaliczyli tak ważny etap w rozwoju.
Jaki jest pana sekret jako trenera o 31-letnim doświadczeniu w szkoleniu młodzieży?
Brazylia to wylęgarnia wielkich sportowców, graczy o niebywałym talencie, śmiałości i kreatywności. Dziś piłka to już nie tylko napastnicy. Mamy jednak także wspaniałych pomocników, bocznych obrońców i, przede wszystkim, obrońców. Nawet nasi bramkarze byli wybierani najlepszymi na dwóch ostatnich mundialach U-17.
Co dla Realu Madryt oznacza tak zauważalny brazylijski rys?
Real Madryt jest krok przed innymi, jeśli chodzi o pozyskiwanie Brazylijczyków. Miałem przyjemność pracować w młodzieżowych reprezentacjach z Paulo Xavierem, który dziś zajmuje się wyszukiwaniem talentów dla Realu Madryt. To niesamowity profesjonalista i wybitny znawca brazylijskich perełek. Uważam, że Królewscy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, jeśli chodzi o transfery z Brazylii.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze