Ancelotti: Nie mogę grać wysokim pressingiem, jeśli mam grubego piłkarza
Carlo Ancelotti pojawił się dzisiaj na konferencji prasowej w trakcie Dnia Medialnego UEFA przed finałem Ligi Mistrzów. Przedstawiamy zapis tego spotkania trenera Realu Madryt z dziennikarzami w Valdebebas.
Fot. RealMadridTV
[RMTV] Jak czuje się drużyna? Jak podchodzą piłkarze do tego meczu z Liverpoolem? Jak przeżywacie te dni przed tym spotkaniem?
Drużyna czuje się dobrze. Od wczoraj wszyscy zaczęliśmy razem pracować. Mamy mały problem z Marcelo, który wróci w najbliższych dniach. Z Alabą jest jednak dobrze. Cała kadra jest w dobrej dyspozycji fizycznej, czuje wielką nadzieję. Przygotowujemy ten mecz z maksymalnym spokojem. Skupiamy się na tym, co musimy i chcemy zrobić. Nadzieja jest wielka, motywacja jest wielka. Zagramy w najważniejszym meczu w światowym futbolu i damy z siebie wszystko. Musimy też powiedzieć, że ta ekipa i ten klub doszedł do piątego finału w ciągu 8 lat. Dzisiaj mamy rocznicę Lizbony. Ta drużyna wiele osiągnęła. Wszyscy madridistas są dumni z tej ekipy i tego klubu. My w środku także. To wielka ekscytacja. Cieszymy się. Dzisiaj odczucie to radość i skupienie na dobrym przygotowaniu. Teraz drużyna czuje się spokojna, jest radosna, atmosfera jest dobra. Jasne, że im bliżej meczu, tym więcej innych odczuć i zmartwień. To jednak normalne. Dzisiaj czujemy ekscytację z możliwości gry w kolejnym finale.
[COPE] Dobrze pan wie, ile kosztuje dojście do finału Ligi Mistrzów. Media skupiały się jednak w ostatnich dniach na Mbappé i jego decyzji. Jak czuje się w tym względzie szatnia? Czy to może być dodatkowa motywacja, że mówiono tyle o Mbappé, a tak mało o finale?
Mam nadzieję, że dla nas jest dosyć klarowne, o czym musimy myśleć. Nigdy nie rozmawialiśmy o zawodnikach z innych ekip i klubów. Wszystkich szanujemy, szanujemy wszystkie decyzje, jakie podejmują. Mamy pełny szacunek dla klubów. Musimy wykonywać naszą pracę, a teraz jest klarowne, ewidentne i bardzo proste to, nad czym musimy myśleć, czyli przygotować się dobrze do finału.
[SER] Real Madryt wygrał mistrzostwo bez Mbappé i awansował do finału Ligi Mistrzów. Pokazał, że ma wielką kadrę. Ja chcę zapytać pana. Jaki jest najgorszy moment przed finałem? Wyjazd na stadion? Odprawa? Pan mówi, że sprawa komplikuje się przed meczem.
Dla mnie osobiście najtrudniejszy moment to czas przed spotkaniem, te 3-4 godziny przed rozpoczęciem, w trakcie których czuję się trochę źle fizycznie. Muszę powiedzieć, że w tym sezonie to kosztowało mnie trochę więcej. Zwiększa się potliwość, rytm bicia serca… Tak, to prawda. Masz złe myśli… Wszystko staje, gdy zaczyna się mecz. Skupiam się wtedy na spotkaniu. Te 3 godziny przed meczem, gdy jestem sam, mam takie samopoczucie. Nie ma leków ani tabletek, które mogę wziąć [śmiech]. Muszę wytrzymać.
[Onda Cero] Guardiola wznowił znaną debatę, mówiąc, że trudniej wygrać Premier League czy ligę niż Ligę Mistrzów. Pan wygrywał mistrzostwa w pięciu największych ligach. Liga to 38 kolejek, Liga Mistrzów maksymalnie 13. Czy Ligę Mistrzów jest trudniej wygrać niż La Ligę?
Wygrywanie jest trudne. Liga i Liga Mistrzów to różne rozgrywki. W Lidze Mistrzów nie możesz się potknąć, a w lidze masz czas, żeby naprawić porażkę. W Lidze Mistrzów szczególnie w dwumeczach nie możesz zawieść. Myślę, że obie rozgrywki są trudne do wygrania, ale są inne i mają inne cechy.
[La Sexta] Powiedział pan, że Real doszedł do 5 finałów w ciągu 8 lat. To klub swoich socios, klub historyczny. Nie uważa pan, że jest mu trudniej teraz, gdy pojawiły się kluby mające niekontrolowane pieniądze i które rywalizują w innej lidze? To wszystko ma większą wartość?
W każdym roku rywalizacja szczególnie w Europie rośnie. Jest wiele ekip, które mają jasny cel wygrania Ligi Mistrzów. W tym względzie gra w finale to już sukces przy całej tej rywalizacji na zewnątrz. Fakt, że Real Madryt zagra w piątym finale przez ostatnich 8 lat, to moim zdaniem wielki sukces. Obyśmy mogli wygrać kolejny finał.
[TNT Sports Brasil] Powiedział pan, że ma w głowie jedenastkę. Widzieliśmy, jak decydujące były ostatnie wejścia Rodrygo z ławki. Czy możemy mieć nadzieję, że Rodrygo zagra w tym meczu od początku?
Rodrygo może zagrać od początku i jak mówisz, robił różnicę także z ławki. Ty wystawiłabyś go od początku czy wprowadziła?
Od początku.
Od początku, a więc nie ma żadnego sensu to, co powiedziałaś, że robił różnicę po wejściu [śmiech sali]. [uśmiech] Rodrygo mnie nie martwi, bo doskonale wiem, co może zrobić przez cały mecz. To jasne, że ten mecz nie jest dla jedenastki. To mecz dla wielu zawodników więcej. Jeśli doszliśmy do finału, to dlatego, że ci, którzy weszli, nawet na 3-4 minuty, byli na miejscu, by pomóc ekipie. W tym względzie jestem bardzo spokojny. Jedenastka to jeden z najmniejszych problemów. Naprawdę nie mamy na razie wielu problemów.
[Cuatro] Nie wiem, czy pan pamięta, ale widzieliśmy, że przed finałem w Lizbonie zebraliście się z piłkarzami i opowiadaliście sobie historie z przeszłości, dobrze się bawiąc. Czy to była strategia? Ma pan jakąś taką strategię na ten finał? Jakie twarze zobaczyłbym teraz w szatni u zawodników?
Hmm… Szatnia czuje się dobrze. Wielu z tych zawodników zagra w piątym finale. Jeśli mam oceniać to osobiście, dla mnie to drugi finał w tych 8 latach. Teraz więc pójdę do szatni i poproszę, żeby wytłumaczyli mi, jak przygotować finał [śmiech sali]. Nie muszę niczego pokazywać tym graczom. Czas przed tym meczem będzie tak sam jak zawsze: ze spokojem, nadzieją, przyjdzie trochę zmartwienia, ale ten zespół jest przyzwyczajony bardziej niż inni do rozgrywania tego meczu.
[Radio MARCA] To dla pana bardzo wyjątkowy sezon. Miesiąc temu został pan pierwszym trenerem z mistrzostwami pięciu wielkich lig i może pan zostać teraz pierwszym trenerem z czterema Ligami Mistrzów. Powoduje to u pana zawrót głowy?
Nie. Jeśli wygram Ligę Mistrzów, będę pierwszym trenerem z czterema Ligami Mistrzów. To byłby dla mnie wielki sukces, ale doskonale wiem, że w finale może zdarzyć się wszystko. Nie mam obsesji na tytułach indywidualnych. Jestem z tego zadowolony, ale to nie jest najważniejsze. Szczerze… Statystyka jest ważna, ale dla mnie teraz najważniejsza jest codzienność, przygotowanie tego meczu, prowadzenie tego meczu. To jest dla mnie najważniejsze. Tytuły indywidualne i statystyki są ważne, tak. Gdy zakończę trenować, będę mógł powiedzieć, że wygrałem cztery Ligi Mistrzów, ale w tym momencie w ogóle nie mam na tym punkcie obsesji.
[Radio Nacional] Podkreślił pan, że to rocznica zdobycia La Décimy. Jakie miał pan odczucia wtedy w drodze do finału i co czuje pan dzisiaj? Czy to jest szczególnie wyjątkowe przez remontady po drodze?
Przygotowania są teraz trochę inne niż wtedy. Wtedy moim zdaniem presja była dużo większa niż teraz. Wtedy Real Madryt nie wygrywał Ligi Mistrzów od wielu lat. Dla nas to była wielka motywacja, ale to była też dla wszystkich obsesja. Myślę, że teraz madridismo jest tak samo zmotywowane, ale obsesja jest mniejsza. To może dać nam przewagę.
[Onda Madrid] Mówi pan, że czasami wchodzący i kończący mecz są ważniejsi od podstawowych piłkarzy. Czy pana zdaniem przy długim finale przewagę ma Real Madryt, bo fizycznie czuje się świetnie, a na Liverpoolu może odbić się to, jakie wymagania fizyczne i mentalne miał w ostatnim czasie? To czyni was spokojniejszymi?
Jeśli mamy porównywać aspekt fizyczny, gramy z jedną z najlepszych ekip w tym względzie na świecie. Do tego dochodzą wielka jakość indywidualna, wielka jakość ofensywna, organizacja… Nie sądzę, że aspekt fizyczny określi mecz. To ważny aspekt spotkania, takie jest moje zdanie, ale jest wiele innych rzeczy, które musimy wziąć pod uwagę. Nie sądzę, że to zrobi różnicę.
[Correo del Ticino] Wspominając fazę pucharową, który dwumecz był najtrudniejszy? Przy którym widział pan siebie poza rozgrywkami?
Poza nigdy, nie. Najtrudniejszy do przygotowania na pewno był rewanż z Chelsea, bo tam ważny był aspekt mentalny. Mieliśmy przewagę z pierwszego spotkania i wszyscy wiedzieli, że nie możemy o tym myśleć, ale to było nieuniknione. Myślisz o tym, że masz przewagę. Przygotowanie tego spotkania było trudne, a potem trudny był mecz. Pozostałe dwa rewanże były podobne w zamyśle: musieliśmy wygrać, bo mieliśmy stratę, więc przygotowanie było całkowicie inne od Chelsea. Najtrudniejszy do przygotowania był rewanż z Chelsea.
[L'Équipe] Pan osobiście jako trener czuje rozczarowanie, że nie będzie mógł liczyć na Mbappé w następnym sezonie? Czy pana zdaniem on trochę wyśmiał Real Madryt? Czy pogrywał waszymi uczuciami? Czy dał za duże nadzieje madridismo?
Rozumiem cię doskonale, szanuję twoją pracę, ale nigdy nie rozmawiałem o zawodnikach, którzy nie należą do Realu Madryt i nigdy nie będę rozmawiać o zawodnikach, których nie ma w Realu Madryt.
[Goal] Na tym etapie sezonu można stwierdzić, że to był dobry rok. Jakie są procentowe zasługi trenerów, a jakie piłkarzy w tym sukcesie?
Myślę, że byliśmy zdolni do stworzenia dobrej atmosfery w Valdebebas, gdzie pracujemy każdego dnia. Taką atmosferą tworzysz, gdy relacje są dobre między wszystkimi, którzy tutaj pracują. Więc sztab szkoleniowy ma taki sam procent zasług jak drużyna w stworzeniu atmosfery… Jak to powiedzieć… Gdy piłkarze i pracownicy tu przyjeżdżają, są szczęśliwi. To oznacza pracę w dobrej atmosferze. Gdy pracujesz w dobrej dynamice, możesz osiągać maksimum i to miało miejsce. To prawda, że w tym sezonie niektórzy piłkarze wyróżniali się bardziej niż inni, to jest prawda, ale działo się to także dlatego, że wokół nich atmosfera była czysta i dobra. To też atmosfera, jaką stworzyli ci grający mniej. Różnicę w tworzeniu atmosfery w kadrze leży w piłkarzach, którzy mają większe trudności z grą. To jest normalne. Oni się nie poddają, naciskają na każdym treningu, mają wysoką intensywność pracy…
[dziennikarka z Arabii Saudyjskiej] Salah powiedział, że to dla niego rewanż za 2018 rok. Jak ocenia pan te słowa? Czy to dodatkowa motywacja dla zawodników Realu Madryt?
Może to być motywacja. W historii Realu Madryt jest też finał przegrany w Paryżu z Liverpoolem, więc możemy mieć taką samą motywację jak Salah. Szanujemy go jako piłkarza, bo to wielki gracz. To pewne zagrożenie. Dla nich to może być zemsta za 2018 rok, dla Realu Madryt to może być zemsta za finał w Paryżu.
[MARCA] Powiedział pan Valdano, że nie widzi dzisiaj wielkiego zainteresowania wśród piłkarzy, by zostać trenerami. Kogo z tej kadry widzi pan jako elitarnego trenera w przyszłości?
Hmmm… Casemiro… Kroosa… Nie jestem pewny Modricia… Myślę, że Nacho… Tak, to prawda, że gdy ich o to pytasz, nie mają na to wielkich chęci. Nie chodzi o aspekt trenerski, a aspekt środowiskowy. Nie chcą wchodzić w coś takiego jak relacja trener-zawodnik. Widzą trudności trenera w podejmowaniu decyzji. Szczególnie chodzi o to. Jeśli chodzi o profil taktyczno-techniczny, ci zawodnicy mają wiele meczów i ogromne doświadczenie, więc poradzą sobie z tym bez problemu. Oni nie chcą wchodzić jednak w relacje osobiste. To się zmieniło w piłce, bo kiedyś miałeś kadrę z 16 graczami i sztab z 3 osobami. Teraz masz kadrę z 25 i sztab z 20. Jasne, zmienił się też aspekt techniczny, ale przede wszystkim zmieniły się relacje międzyludzkie.
[A Bola] Czy przygotowuje pan drużynę na karne? Jak przygotowuje się listę wykonawców? Robi się to przed meczem czy buduje się ją w trakcie spotkania?
Musimy przygotować i przygotujemy listę tych, których uznajemy za najlepszych. Potem kiedy przyjdzie seria jedenastek, musisz zapytać zawodników, czy czują się komfortowo z uderzeniem karnego. To dosyć trudne… Ja miałem finały Ligi Mistrzów, w których miałem trudność ze znalezieniem pięciu graczy, którzy chcieli uderzać. Byli tacy, którzy chowali się pod ławką [śmiech]. Takie rzeczy mogą się dziać.
[ABC] Luis Enrique powiedział wczoraj, że jeśli ktoś zasługuje na tę Ligę Mistrzów, to Real Madryt. Czy pan podziela tę opinię, patrząc na waszą drogę i wyrzucenie dwóch klubów-państw oraz mistrza Chelsea?
Myślę, że jeśli zasłużymy na wygranie Ligi Mistrzów, to za to, co zrobimy w finale. Uważam, że za to, co zrobiliśmy w tych dwumeczach, zasłużyliśmy na finał. Szczególnie dlatego, że nikt nie myślał, iż Real może dojść do finału. Wyróżniłbym zaangażowanie. Nie mówię, że pokazaliśmy nadzwyczajną jakość, ale na pewno nikt nie pokonał nas w zaangażowaniu i motywacji. Uważam, że to nie jest wystarczające do wygrania Ligi Mistrzów. By wygrać Ligę Mistrzów, musisz grać dobrze oraz mieć takie samo zaangażowanie i motywację w finale.
[El Mundo] Dzisiaj mamy rocznicę pańskiego ostatniego meczu w roli piłkarza. Minęło wiele czasu, ale czy nie tyle wyobrażał pan sobie, że tyle wygra…
Nie… [śmiech]
Co zajdzie tak daleko i będzie tak długo na ławce?
Wtedy myślałem, że tak, bo w tamtym ostatnim meczu byłem zły, że zagrałem tak źle. Milan wygrał 8:2, ale w pierwszej połowie chyba przegrywał 1:2. Chyba tak, a najgorszy na boisku byłem ja [uśmiech]. Dlatego Capello zdjął mnie po pierwszej połowie i miał rację. Grałem bardzo źle, ale już wtedy myślałem o trenowaniu, bo miałem szansę na dołączenie do sztabu Sacchiego w reprezentacji. Decyzja była już podjęta. Zakończenie kariery nie kosztowało mnie za wiele, bo miałem problemy z kolanami. Na pewno 3 lata z Sacchim były dobrą nauką.
[Gol] Odrobiliście straty z PSG, Chelsea i City. W rewanżu z City w 88. minucie ludzie wychodzili ze stadionu. By nie doszło do tego w Paryżu, czy macie plan remontady? Zaczniecie od przegrywania, by uśpić Liverpool?
[śmiech] Oby nie! Wolelibyśmy, żeby to Liverpool próbował odrabiać straty. Wolelibyśmy raz prowadzić. Nie wiem, co się wydarzy… Na pewno mamy duży szacunek dla rywala, który też rozegra swój kolejny finał. Liverpool w tym okresie radził sobie świetnie w Lidze Mistrzów. Wygrał puchar, doszedł do finału z Realem, teraz gra kolejny finał. Radzi sobie bardzo dobrze. Czujemy ekscytację z kolejnego finału z Liverpoolem, bo myślimy, że to może być rozrywkowy, wyrównany i zacięty finał.
[OkDiario] W 2014 foku Marcelo i Isco odmienili finał wejściami z ławki. W 2018 roku był to Bale. Chcę zapytać o Hazarda. Nikt nie stawia na niego w kontekście jedenastki, ale czy może zrobić różnicę w tym finale? Jak on się obecnie czuje?
Hazard czuje się dobrze. Wraca po kontuzji, ale wrócił z chęciami i motywacją. Jest z nim dobrze, trenuje bardzo dobrze. Może zagrać w finale. Bale też może zagrać. Wszyscy mają nadzieję na bycie częścią finału. To może być minuta, 10 czy 15. Wszyscy przygotowują ten finał razem z kolegami. Fakt, że wszyscy czują się dobrze, to dla nas pozytywny sygnał.
[Movistar+] Co do piłkarzy zostających trenerami i trudności tej pracy, jaka była pańska najtrudniejsza decyzja w tym sezonie?
Pff… Jak powiedziałem, każda decyzja jest dosyć trudna, bo przychodzą piłkarze, którzy nie grają i chcą wytłumaczenia. Musisz im je dać… Problem jest taki, że aby utrzymać motywację, nie możesz powiedzieć całej prawdy. Trudno powiedzieć, że nie grasz, bo drugi jest lepszy od ciebie. Musisz znajdować sposób, by zachować jego motywację. Ta kadra naprawdę nie robiła mi problemu w tym względzie, bo wszyscy szanowali moje decyzje bez żadnego kłopotu. Czasami mówili, że miałem problemy dyscyplinarne. Nie miałem ani jednego problemu w tym sezonie: ani z Bale'em, ani z Isco, ani z nikim. Bardzo się szanujemy.
[La Gazzetta] Ile znaczą dla pańskiej kariery starcia z Liverpoolem i ile ten klub znaczy dla europejskiej piłki?
Spotykaliśmy się wiele razy. W 1984 roku nie zagrałem z nimi, bo byłem kontuzjowany. To była sportowa tragedia, gdy przegraliśmy finał z Liverpoolem w Rzymie. Potem była kolejna tragedia sportowa w 2005 roku [śmiech]. Finał wydawał się wygrany, ale przegraliśmy w karnych. Potem, jak to powiedziałby Salah [śmiech], była zemsta w 2007 roku. Teraz kolejny raz. Bardzo szanuję ten klub. Jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie widziałem w karierze, jest to, jak Bernabéu czy Anfield pchają i pchają drużyny. Taka atmosfera jest czymś najpiękniejszym. Do tego spędziłem dwa lata w Liverpoolu po drugiej stronie. Rywalizacja była bardzo duża. Spędziłem świetny czas w Evertonie. W poprzednim sezonie mieliśmy to szczęście wygrać derby na Anfield po 21 latach, więc… To pozostaje klub, który podoba mi się pod względem atmosfery i otoczenia. Podoba mi się jego historia… Trener Bob Paisley wygrał trzy Ligi Mistrzów jak ja i Zizou. To historyczna ekipa. Gra w tym finale z nimi to coś specjalnego. To też klub z 6 Pucharami Europy. Moi przyjaciele milaniści mówią, żebym nie dał wygrać Liverpoolowi, bo dojdą do 7 jak Milan [śmiech]. Mam dodatkową motywację na ten mecz.
[El País] W tej Lidze Mistrzów eliminował pan ekipy Pochettino, Tuchela i Guardioli. Teraz czeka Klopp. Trzech z nich osiągało największe sukcesy w ostatniej dekadzie. Czeka Klopp, który jest także w tej grupie. Pan należy do innej generacji. Jakie są pańskie słabości i zalety w starciu z taką grupą trenerów?
Ci trenerzy wprowadzili do futbolu coś nowego. Rozmawiając o Kloppie czy Tuchelu, mamy szkołę niemiecką, która w ostatnich latach wprowadziła więcej intensywności do meczów, więcej pressingu, drużyny grające wyżej, bardziej zorganizowane ekipy w defensywie… To coś nowego, co wprowadzili. Nie myślę, że jestem ze starej generacji. Myślę, że obserwuję zmiany, jakie zachodzą, zachodziły i zajdą w futbolu. Pamiętam przy tym o tym, co jest dla mnie najważniejsze, czyli charakterystyce piłkarzy, jakich masz. Kropka. To jest najważniejsze w futbolu. Możesz grać futbol ze swojej głowy, ale musisz patrzeć, co masz przed sobą. Nie mogę grać futbolu z wysokim pressingiem, jeśli na przykład mam grubego piłkarza [śmiech]. Musisz naciskać wysoko z graczem chudziutkim czy silnym. Grubego wstawiam w pole karne, żeby strzelał poza bramkę. [śmiech sali] To jasny przykład, nie? Perfekcyjny przed finałem.
[La Razón] Cały sezon podkreśla pan zasługi piłkarzy, sztabu i Pintusa. A co zrobił pan? Jakie są pańskie zasługi? Z jakich decyzji jest pan dumny?
Jestem bardzo szczęśliwy i zadowolony. Wykonuję moją pracę. Jasne, że w szatni mam największą odpowiedzialność i muszę podejmować decyzje… Nie ma jednej rzeczy, z której jestem najbardziej dumny. Myślę, że razem wykonaliśmy dobrą pracę. Kropka.
[RTVE] Ma pan wielkie doświadczenie w europejskich finałach. Teraz ma pan jednak też wielu nowicjuszy w takim meczu, na których pan liczy. Ma pan jednak także wielu weteranów. Co jest najważniejsze w zarządzaniu taką grupą przed finałem?
Jak zawsze przed takim meczem musisz wprowadzić do głowy piłkarzy to, co muszą zrobić na boisku. To odejmuje ci napięcia i zmartwień, gdy ktoś wchodzi na boisko i jest skupiony na tym, co ma zrobić z piłką i bez niej. Ważne jest przekazanie wielu informacji, bo wtedy piłkarz nie ma czasu, by myśleć o czymś innym. Fakt, że mamy zawodników, którzy robili to wiele razy i ci, którzy robią to pierwszy raz, jest dobrym miksem. Karim może bardzo dobrze wytłumaczyć to Camavindze i Mendy'emu, którzy nie grali w żadnym finale, jak się zachowywać.
[ESPN] Planuje pan sezon z określoną grupą ludzi i ma swoje cele czy oczekiwania. Zawsze jednak w stosunkach międzyludzkich dochodzi do zaskoczeń. Co najbardziej pana zaskoczyło w tym sezonie Realu Madryt?
Hmmm… Najbardziej zaskoczyła… Nie powiem, że jakość, bo znałem jego jakość, ale zaskoczyła mnie w tym sezonie ciągłość Viníciusa. Jednak ponad wszystkim zaskoczyła mnie pokora piłkarzy, których nie widziałem od 2014 roku. Oni w tym okresie wygrali trzy inne Ligi Mistrzów, ale utrzymali pokorę, powagę i profesjonalizm. Oni są wzorem dla wszystkich nowych. Tutaj nie zmieniała się niezależnie od trenerów ta atmosfera tworzona przez piłkarzy, którzy tworzyli w tych latach historię: Nacho, Modricia, Marcelo… Wszystkich… Kroosa, Casemiro… Nie zmieniło się ani trochę ich nastawienie. To najbardziej mnie zaskoczyło.
[nie przedstawił się] Mamy poczucie, że Real w tym sezonie jest niepokonany w Lidze Mistrzów. Czy podziela pan tę opinię?
Tak, na razie pozostawał niepokonany. Nigdy się nie poddaliśmy, gdy wszyscy myśleli, że już odpuścimy. Czasami myślisz, że mieliśmy trochę szczęścia. Możesz tak myśleć, ale na końcu mówisz, że jest ta tak specjalna atmosfera na tym stadionie… Jak mówiłem wcześniej, atmosfera Bernabéu to coś wyjątkowego, jak atmosfera Anfield. Pech obu ekip jest taki, że nie zagramy ani na Bernabéu, ani na Anfield. Gramy w fantastycznym mieście, jakim jest Paryż, na fantastycznym stadionie, ale nie mamy przewag w postaci kibiców za sobą. Nie mamy jej my, ale nie ma też tego Liverpool. Tej magii stadionu.
[esRadio] Powiedział pan, że najważniejsze są cechy posiadanych piłkarzy. Zawodnicy z największymi umiejętnościami kosztują jednak coraz więcej. Dlatego też coraz trudniej dojść do finału Ligi Mistrzów. Czy martwią pana te zmiany? Niektóre kluby nie mają żadnych ograniczeń finansowych, a są waszymi rywalami transferowymi i także w walce o finał.
Gdy mówię o charakterystyce zawodników, dotyczy to piłkarzy za 100 milionów, ale też 3 miliony. To niczego nie zmienia. Cechy piłkarza mogą być takie: może być lepszy, gorszy, grać lepiej głową, może dużo biegać, inny biegać mniej… Co do rynku, to jasne, że jeśli chcesz piłkarza z większą jakością od innych, to musisz zapłacić. To jest normalne. W piłkę grasz jednak także zawodnikami o mniejszej jakości. W futbol grasz na wiele sposobów. Nie jest tak, że tylko futbol jakościowy daje ci zwycięstwa. Jasne, jakość pozwala wygrywać, ale przy tym, jak mówiliśmy… [patrzy na zegarek] już 40 minut temu… [śmiech sali] są też inne rzeczy: zaangażowanie, atmosfera, motywacja, aspekt fizyczny, aspekt mentalny. Futbol to nie jest tylko kwestia jakości.
[AS] To wasz piąty finał w ciągu 8 lat, co pan podkreśla, ale bukmacherzy, którzy rozsądzają pozycje faworyta, uznają za faworyta Liverpool. Czy to pana zaskakuje przy historii waszej ekipy w Europie? Czuje się pan może bardziej wygodnie w takiej roli outsidera, która pasowała wam bardzo w obecnej edycji?
To nie zmienia wiele… Możliwe, że Liverpool jest większym faworytem, a może dla kogoś faworytem jest Real… Myślę, że znam dobrze przeciwnika i to będzie bardzo, bardzo wyrównany finał. Bardzo, bardzo wyrównany. Nie mam co do tego wątpliwości.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze