Trąba powietrzna z Neukölln
Szybki, silny i z rzadko spotykaną osobowością. Nic dziwnego, że Antonio Rüdiger stał się jednym z najbardziej pożądanych piłkarzy, którzy latem będą do wzięcia za darmo. Dziś już w zasadzie pewne jest jednak, że stoper ostatecznie trafi do Realu Madryt. Warto więc z tej okazji poznać nieco bliżej przyszłego zawodnika Królewskich.
Fot. Getty Images
Sam Rüdiger mówi, że swój charakter zawdzięcza dzieciństwu spędzonemu w getcie berlińskiej dzielnicy Neukölln. Jest synem imigrantów z Sierra Leone, gdzie Antonio jest dziś prawdziwym idolem. Od najmłodszych lat otaczała go skrajna bieda i prześladowania społeczne. Neukölln charakteryzowało się olbrzymią liczbą obcokrajowców z najróżniejszych stron świata oraz wysokim współczynnikiem przestępczości. Pożary i zamieszki bywały stałymi obrazkami w pierwszych latach życia przyszłego światowej sławy piłkarza. Choć od zawsze czuł się Niemcem, nie zdołał uciec od uprzedzeń wobec imigrantów. „Urodziłem się w Niemczech, ale dla niektórych nigdy nie będę Niemcem”, stwierdził niegdyś w wywiadzie dla The Players' Tribune.
Rany te zasklepiały się jednak na boisku. Defensor za dzieciaka sam wykonywał sobie piłkarskie koszulki, ponieważ nie było go stać, by jakąś sobie kupić. Przygodę z futbolem rozpoczął w jednej z młodzieżowych drużyn w swojej dzielnicy, Sperber. Następnie zaś reprezentował barwy dwóch najsłynniejszych klubów zachodniego Berlina – Tasmanii 1900 i Herthy. Z racji na warunki fizyczne początkowo był napastnikiem, a jego idolem przez lata pozostawał Ronaldo. Z biegiem lat zrobiono z niego jednak obrońcę. W 2008 roku, jako 15-latek, opuścił swoje rodzinne miasto i dołączył do słynnej akademii Borussii Dortmund. Po dwóch latach spędzonych w Westfalii wyjechał do Stuttgartu, gdzie wykonał decydujący krok w stronę profesjonalnej piłki. W 2012 roku zadebiutował w Bundeslidze.
Dobrą postawą w Niemczech zapracował sobie na transfer do Włoch, konkretniej do Romy. W Wiecznym Mieście spisywał się wyśmienicie, jednak znów przyszło mu poznać gorsze oblicze społeczeństwa. W trakcie derbów z Lazio w 2017 roku kibice rywali zaczęli obrażać go na tle rasowym. – Nazywali mnie czarnuchem, kazali żreć banany i udawali małpy. Nie doświadczałem tego po raz pierwszy, ale wówczas było najgorzej – wspominał już jako zawodnik Chelsea. Jakkolwiek to zabrzmi, między innymi takie przeżycia uczyniły z niego piłkarza jedynym w swoim rodzaju. Rüdiger nie jest typowym stoperem, który bezpieczeństwo stawia znacznie wyżej niż ryzyko. Antonio grywa na niespotykanej intensywności i często zapędza się do przodu. Charakter i wszechstronność zaprowadziły go w końcu do Londynu. W Chelsea aklimatyzował się dość długo. Gdy jednak już zaadaptował się do brytyjskiego futbolu, stał się prawdziwą ostoją ekipy ze Stamford Bridge, a w zeszłym sezonie sięgnął z nią po Ligę Mistrzów.
Dopiero Tuchel wyciągnął z Rüdigera to, co najlepsze. Podczas jednej z pierwszych rozmów z obrońcą trener zapytał swojego rodaka, dlaczego ten gra niczym opętany. Odpowiedź była krótka i rzeczowa: Neukölln. Niemiecki szkoleniowiec umiał sprawić, by Antonio z jednej strony nie stracił swojej przebojowości, a z drugiej dojrzał. Ten nietypowy proces kształtowania przeszedł w błyskawicznym tempie. Rüdiger stał się podstawowym ogniwem Chelsea, murem i zarazem wulkanem energii. Swoją postawą na boisku niejednokrotnie zaraża kolegów. Dobrym tego przykładem był choćby rewanż z Realem, gdy strzelił gola i nieustannie napierał. Dziś ta trąba powietrzna zmienia jednak kierunek i będzie nacierać już z Madrytu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze