Ancelotti: Tu nie ma aroganckich zawodników, nikt nie czuje się ważniejszy
Carlo Ancelotti pojawił się wczoraj na konferencji prasowej przed dzisiejszym ligowym meczem z Atlético Madryt. Przedstawiamy zapis tego telespotkania trenera Realu Madryt z dziennikarzami w Valdebebas.
Fot. własne
[RMTV] Jak czuje się drużyna pod względem fizycznym? Jakie są pańskie wątpliwości?
Z drużyną jest dosyć dobrze. Mamy kilka wątpliwości z zawodnikami, którzy jeszcze się nie zregenerowali. Mieliśmy dwa dni wolnego. Nad składem pomyślę jutro. Postaramy się wystawić najlepszą ekipę. Jedna rzecz jest pewna, że jutro zagra Łunin, który nie grał w ostatnim czasie. Daję odpocząć Courtois. Poza tym nie mogą zagrać Alaba i Hazard, który czuje się bardzo dobrze i myślę, że wróci do treningów w kolejnym tygodniu. Nie mogą też zagrać Bale i Isco, którzy wrócą po tym meczu.
[Mediaset] Na ulicy trwa debata o przygotowaniach do finału Ligi Mistrzów. Liverpool gra o Premier League i ma finał Pucharu Anglii. Wy macie cztery mecze o honor, ale nie gracie o żadną stawkę. Jak zaangażować szatnię w tym okresie? Wystawiając zawsze najlepszych? Może mocno rotując? Istnieje strach przed kontuzją? Trzeba patrzeć tylko na finał? Jak tym zarządzać w tych czterech meczach?
Te cztery mecze są dla nas dobre, bo mamy szansę na utrzymanie rytmu, gry i dynamiki. To prawda, że nie gramy o ligę, ale to też prawdę, że musisz zachować rytm, co jest bardzo ważne. Musisz uszanować rozgrywki, co też jest bardzo ważne. Zagramy z rywalami, którzy grają o dużą stawkę. Trzeba to też uszanować. Ponad wszystkim trzeba też okazać szacunek koszulce, jaką nosimy, która jest bardzo ważna i która wymaga od nas zawsze maksimum. To właśnie zrobimy.
[La Sexta] Chciałby pan, by Atlético ustawiło wam szpaler? To byłoby sprawiedliwe wobec mistrza Hiszpanii?
Uff... My, Włosi, nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Przy tym niech każdy robi, co chce i co czuje. My musimy to uszanować. Poza tym Atlético to klub, który bardzo szanujemy. To nasi sąsiedzi i przyjaciele. Ja bardzo szanuję ich graczy, kibiców i trenera. Jeśli go zrobią, dobrze, a jeśli nie zrobią, nie ma dla nas problemu. Uszanujemy wszystko, na co się zdecydują.
[RTVE] W ostatnich dniach podkreślaliśmy, że jako pierwszy wygrał pan pięć wielkich lig i że może jako jedyny wygrać czterokrotnie Ligę Mistrzów. Jednak chcę zapytać, w jaki sposób pan opisałby samego siebie?
Jako człowieka... [śmiech] Nie jest łatwo. Spokojnego. Lubiącego bardzo to, co robię. Normalnego. Lubiącego cieszyć się życiem. Nie mam obsesji na punkcie futbolu. To moja pierwsza pasja, uwielbiam futbol, ale nie chcę mieć obsesji. Tyle. Jako człowieka, który ma szczęście pracować w świecie, który lubi.
[Gol] W ostatnim tygodniu przeżyliście najszczęśliwsze dni w sezonie ze zdobyciem mistrzostwa i wywalczeniem awansu oraz świętowaniem tych sukcesów. Przy żadnej tej okazji nie było Bale'a. On opublikował w weekend, że chciałby być na miejscu, ale ma problemy z plecami. W środę jednak widzieliśmy kontuzjowanego Alabę biegnącego do ekipy czy Hazarda cieszącego się ze wszystkimi z awansu. Proszę o szczerą odpowiedź: dystans między Bale'em a szatnią jest tak duży, jak wydaje się na zewnątrz?
Nie. Nie! Wszyscy piłkarze lubią Bale'a, a on lubi ich. Nie było go, bo po prostu nie może się ruszać. Jeśli masz zablokowane plecy, to dopóki blokada nie zejdzie, masz problem z poruszaniem się. Miałem to samo. Jeśli Bale czuje się dobrze, przyjeżdża tu i trenuje z nami jak wszyscy. Nie było go nie dlatego, że się dystansuje, a dlatego, że nie może się ruszać i trenować.
[Onda Cero] Mniej więcej pracuje pan jako trener od 28 lat. Wydaje się, że przed rozegraniem finału Ligi Mistrzów to pański najbardziej kompletny sezon, bo nigdy nie doszedł pan do finału Ligi Mistrzów przy zdobyciu mistrzostwa. Nie miał pan szansy na ten dublet, którego szukają wszyscy trenerzy. Czy pana zdaniem to pański najlepszy sezon na ławce?
To prawda, co mówisz, że nigdy nie byłem w takiej sytuacji na tym etapie sezonu. Co za tydzień za nami z ligą i wejściem do finału. By to dopełnić, byłoby dobrze też spróbować wygrać tego 28 maja [śmiech]. Spróbujemy, to na pewno. Wygranie finału... Tak, to na pewno byłby wtedy najlepszy sezon w mojej karierze.
[MARCA] Prowadził pan wiele z największych klubów z największymi gwiazdami. Co wyróżnia tę grupę piłkarzy? Na zewnątrz wydaje się, że to w największy sposób właśnie grupa ponad gwiazdami. Pan prowadził wiele gwiazd z wielkim ego. Co wyróżnia tę ekipę względem innych, jakie pan prowadził?
Myślę, że pierwszą cechą, jaką widzę w tej grupie, pomijając aspekty techniczne i taktyczne, jest pokora. Tu nie ma aroganckich zawodników. Nie ma piłkarzy z wielkim ego. Posiadanie ego to nie jest wada, bo ono czasami pomaga w robieniu zawsze maksimum. Jednak ta drużyna ma skromnych zawodników. Żaden z nich nie myśli, że jest ważniejszy od drugiego. Do tego wielu z nich nie uważa, że są mniej ważni, nawet jeśli nie rozgrywają wszystkich minut czy grają niewiele. Wszyscy są tu zdolni do wykazywania się pokorą każdego dnia, a do tego dochodzi waga tej koszulki, która moim zdaniem ma duże znaczenie. Piłkarz, który nosi koszulkę Realu Madryt, czuje coś wyjątkowego.
[COPE] W jednym z ostatnich wywiadów powiedział pan, że być może zakończy karierę trenera po zakończeniu pracy w Realu Madryt. Ma pan 62 lata, ma pan ważny kontrakt, przed wami wielkie wyzwania, bo nie tylko finał Ligi Mistrzów, ale też możliwe przyjście Mbappé, nowy stadion czy lepsza kadra w kolejnych latach... Podkreśla pan, że lubi codzienną pracę i nie myśli o byciu selekcjonerem. Do kiedy Carlo wytrzyma na ławce? Zakończy karierę w wieku 70 lat, jeśli wszystko w Realu Madryt ułoży się dobrze?
Jeśli wszystko pójdzie tu dobrze, zostanę tu nawet do 80. Dlaczego nie? Przynajmniej dopóki kompletnie nie oszaleję! [uśmiech] Tak o tym myślę, że nie wiem, kiedy do tego dojdzie, ale gdy przestanę pracować w Realu, to mogę pomyśleć o końcu trenowania. Bardzo się tym cieszyłem i naprawdę znalezienie lepszej ekipy w światowej piłce niż Real Madryt będzie ciężkie. Dlatego gdy Real Madryt się zmęczy, mogą pomyśleć o zaprzestaniu trenowania... I nie będę mieć problemu, bo mam wiele innych rzeczy do roboty.
[La Gazzetta] We wszystkich krajach i zespołach, w których pan pracował, dużo rozmawiano o pańskim synu Davide, jego roli i powodzie, przez który jest w pańskim sztabie. Wydaje się, że on jest dla pana bardzo ważny. Opisał pan już siebie, proszę niech opowie pan, co wnosi Davide. Kim on jest dla pana w tym sztabie?
Dla mnie Davide to po pierwsze asystent... Nie, po pierwsze to syn, co jest najważniejsze, a po drugie asystent. Myślę, że dużo się uczył, by pokazać, że jest tu nie dlatego, że jest moim synem, a dlatego, że jest zdolny do wykonywania swojej pracy. Wykonuje ją świetnie. To osoba pokorna, poważna, profesjonalna. Świetnie kontroluje małe szczegóły i jak wszyscy młodzi, wykazuje się dużym entuzjazmem. Fakt, że posiadam młody sztab, pomaga mi w tym sensie, że oni dokładają na stół rzeczy, o których zawsze musimy porozmawiać, przeanalizować je, zweryfikować i przygotować. To bardzo mi pomaga, by móc przemyśleć wszystko, co może się wydarzyć w zespole i w meczu.
[SER] Czy myśli pan o zakończeniu kariery po pracy w tym klubie wynika z tego, że Realu Madryt nie da się przebić? Że trudno wyobrazić sobie prowadzenie innego klubu?
Tak... [chwila zawahania] Myślę, że tak. Naprawdę, nie myślę, że istnieje większy klub od Realu Madryt. Zakończenie tak długiej kariery w Realu Madryt byłoby najlepszym sposobem. Jak mówię, chcę tu zostać na długi czas, na wiele lat, wygrać wiele tytułów, spędzić dobry czas, cieszyć się tym klubem, cieszyć się tym miastem, a potem będę robić inne rzeczy. Inne rzeczy w sensie mogę być po pierwsze kibicem, po drugie dziadkiem, a po trzecie mężem. Nie, po pierwsze mężem, po drugie dziadkiem, po trzecie kibicem [śmiech]. Jest wiele rzeczy.
[El País] Carvajal wyróżniał się w dwumeczu z City. Miał trudny czas w tym sezonie przez kontuzje. W tym roku cierpiał w starciu z Mbappé czy w Klasyku. Jak patrzył pan na tę jego drogę w tym roku, po której doszedł do takich występów z City?
Myślę, że Carvajal bardzo cierpiał przez problemy fizyczne. Miał kłopot, by znaleźć swoją najlepszą wersję. Ma duży charakter i osobowość, więc cierpiał, bo nie mógł dawać 100% dla zespołu. Zawsze wytrzymywał, bo to taki gracz. To podstawowy element zespołu i było to widać w meczu z City. Co więcej, to prawda, że nikt się nie poddał, ale pierwszymi, którzy walczyli, byli Carvajal czy Nacho. Dla tego typu zawodników ta koszulka jest bardzo, bardzo ważna. Teraz Carvajal czuje się bardzo dobrze i bardzo nam pomaga. Nie tylko piłkarsko, ale także pod względem osobowości w trudnych chwilach.
[Radio Nacional] Mówi pan o cieszeniu się tym wszystkim. Czy można powiedzieć, że przeżywa pan drugą młodość? Czy to przesada?
Tak, można tak powiedzieć. Można... Jak mówię, ja cieszyłem się wszystkimi momentami w każdym etapie. Cieszyłem się także dwoma latami w Napoli. Można myśleć inaczej, nie wygraliśmy też tytułów, ale radziliśmy sobie świetnie w Lidze Mistrzów, gdzie pokonaliśmy Liverpool. Bardzo cieszyłem się pracą w Evertonie, gdzie też szło nam dobrze. Też były tam delikatne momenty, ale potrafiliśmy walczyć o czołowe miejsca w Premier League, co dla Evertonu jest sukcesem. Jednak jasne jest, że Real Madryt to Madryt. Powrót to druga młodość. To miesiąc miodowy, który trwa. Powiedziałem to chyba pierwszy raz, że miesiąc miodowy trwa, w grudniu, a mamy maj i to już długi miesiąc miodowy.
[Radio MARCA] Ceballos pojawiał się na boisku w 8 z ostatnich 9 meczów. Około 1,5 miesiąca temu przyznawał, że jasno widzi kolejny sezon, bo chce rozgrywać więcej minut. Widział wtedy siebie poza Realem. Dochodzi fakt, że w kolejnym sezonie odbędzie się mundial. Wydaje się, że jego sytuacja zmieniła się jednak w tych ostatnich ośmiu występach. Czy pan będzie przekonywał go latem do pozostania w Realu Madryt?
Już z nim rozmawiałem. On bardzo dobrze wie, co myślę. Co myślą o nim koledzy. Co myśli klub. Przy tym musi podjąć najlepszą decyzję dla siebie. Dla niego wszystko jest bardzo jasne, co myślimy o nim ja, koledzy i klub. Przy tym każdy musi jednak podjąć swoją decyzję. Jeśli zostanie, będę zadowolony.
[AS] Atlético twierdzi, że w sprawie szpaleru zmieniły się odczucia, że teraz to nie jest gratulowanie zwycięzcy, a upokarzanie przegranego. Pan jest Włochem i nie macie tam takiego zwyczaju, ale jak patrzy pan na to z zewnątrz?
Jak powiedziałem, jako Włoch nie jestem do tego przyzwyczajony. Jeśli to zrobią, podziękujemy. Jeśli nie zrobią, jak powiedziałem, okażemy szacunek dla całej tej organizacji Atlético Madryt, który pozostaje z naszej strony najwyższy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze