Advertisement
Menu
/ abc.es

Słodko-gorzka noc Militão

Militão w meczu z Sevillą pokazał dwie twarze, ale istotniejsze dla kibiców Królewskich była jednak ta druga z nich, dzięki której potrafił zapomnieć o błędach i pomóc drużynie w kluczowym momencie.

Foto: Słodko-gorzka noc Militão
Fot. Getty Images

Fantastyczny sezon Édera Militão, który potwierdza to, że Brazylijczyk jest obrońcą na miarę Realu Madryt, został nieco nadwątlony w wyniku kilku dramatycznych meczów, w których to on pełnił rolę głównego bohatera. Jeden z takich wieczorów miał miejsce na Santiago Bernabé, gdy przeciwnikiem była Barcelona. Innym razem było to spotkanie z Sevillą, gdzie zawinił przy dwóch bramkach. Obrońca jednak był w stanie złe momenty zostawić za sobą, skupić się na przyszłości i zagrać świetną drugą połowę w Andaluzji.

Od samego początku był niepokojony przez Martiala, a więc zawodnika, który potrafi niesamowicie przyspieszyć z piłką. Francuz jest doświadczonym zawodnikiem i wiedział, że Militão świetnie wychodzi odczytywanie intencji rywala, więc raz po raz ustawiał się między piłką a Brazylijczykiem, by bronić posiadania. Defensor natomiast musiał oglądać, jak Anthony napędza wszystkie akcje Sevilli, a raz nawet znajduje się blisko bramki Courtois. Jego pierwszy alarmujący błąd nadszedł jednak przy golu na 1:0 i rzucie wolnym Ivana Rakiticia. W niewytłumaczalny sposób opuścił on ustawienie w murze, a Chorwat znalazł lukę i trafił do siatki. 

Cztery minuty później Sevila potwierdziła, że rozgrywała naprawdę dobrą połowę. Corona wygrał walkę o pozycję z Militão, a ten, by nie faulować, musiał dać mu miejsce. Interwencja Courtois posłużyła tylko temu, by do siatki trafił Lamela. Po raz kolejny Brazylijczyk zawiódł w tym, co zazwyczaj było jednym z jego największych atutów, a więc czytaniu gry i doskoku do przeciwnika. 

Obrona Realu Madryt wpadła w dość regularną pułapkę, którą podopieczni Ancelottiego sami na siebie zakładają, to znaczy wysokie wyjścia stoperów do atakujących rywali. To powoduje powstawanie dziur w defensywie, co z kolei może nieść za sobą tragiczne konsekwencje. W Klasyku wykorzystali to Ferrán i Aubameyang, w meczu z Chelsea Werner i Mount. Z pewnością kontuzja Martiala i pojawienie się dużo spokojniejszego Rafy Mira sprawiły, że Militão mógł odetchnąć. W drugiej połowie sporo wniósł, jeśli chodzi o pewność zespołu przy wyżej ustawionej obronie i szybkim przejmowaniu piłek. Potrafił zapomnieć o swoich błędach i skupić się na grze, co z całą pewnością gra na jego korzyść i pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Po wielkim meczu Rodrygo oraz świetnym Viníciusa, Real Madryt zdołał wyrównać, choć przeszkodził w tym w niewytłumaczalny sposób Cuadra Fernández. Mimo tej przeszkody Królewscy byli w stanie zdobyć bramkę na 2:2 za sprawą Nacho, dla którego był to pierwszy kontakt z piłką w tym spotkaniu. Strzelanie zamknął zaś wielki jak zawsze Karim Benzema, który przypieczętował triumf Los Blancos. Triumf, który pozwala podopiecznym Ancelottiego niemalże już poczuć trofeum za mistrzostwo w swoich rękach.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!