Advertisement
Menu
/ marca.com

Papu Gómez: Modrić jest fenomenem

Papu Gómez udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Piłkarz opowiadał o obecnej sytuacji swojej drużyny, zbliżającym się meczu z Realem Madryt i Mistrzostwach Świata.

Foto: Papu Gómez: Modrić jest fenomenem
Fot. własne

Jakie to było uczucie, gdy ponownie wszedłeś na boisko przeciwko Granadzie?
Podekscytowanie, ponieważ było to kilka trudnych dni. Nie jestem przyzwyczajony do kontuzji i zazwyczaj nie reaguję na nie dobrze, ponieważ mnie frustrują. To prawda, że była to kontuzja mięśniowa, która nie trwa długo, ale kiedy masz podwójną lub potrójną konkurencję, jeśli opuścisz miesiąc, opuścisz wiele meczów. Akurat wtedy, gdy doznałem kontuzji, znajdowałem się w spektakularnym momencie, a zbliżały się ważne mecze w La Liga i Lidze Europy. Byłem bardzo smutny, że nie mogłem tam być.

Ani z Argentyną.
Tak… Bez wątpienia. To zawsze miłe, gdy dostajesz powołanie i możesz grać dla swojego kraju. Mogliśmy pożegnać się z ludźmi przed rozegraniem Mistrzostw Świata, ale tak to już jest, to część pracy. Trzeba się z tym pogodzić.

Jak się czułeś, obserwując drużynę z zewnątrz?
Paskudnie, szczerze mówiąc. Brak możliwości pomocy drużynie, przy tak wielu nieobecnych… W czasie, gdy zespół być może tracił pewność siebie z powodu kontuzji, części fizycznej, nie czuł się zbyt dobrze… Wszystko to sprawia, że jesteś bardzo sfrustrowany.

Czy istnieje jakieś wyjaśnienie plagi kontuzji?
Myślę, że na koniec sezonu trzeba przeanalizować, co się zrobiło dobrze, a co źle, i być samokrytycznym. Myślę też, że kwestia koronawirusa i kalendarza miała z tym wiele wspólnego. Wyjazdy, mecze… Oczywiście nie jesteśmy maszynami i wszystko zbiera swoje żniwo. Przychodzi taki czas, kiedy organizm domaga się odpoczynku. Jeśli nie wiesz, jak zarządzać swoimi minutami, czasami jest to trudne. Nagle pojawiło się wiele nieobecności i nigdy nie mieliśmy do dyspozycji 20 zawodników, którymi można było rotować, a ty musiałeś grać bez względu na wszystko. Wszystko złożyło się na łańcuch zdarzeń, który zakończył się wieloma urazami.

Miałeś swój udział w zdobyciu trzeciej bramki i strzeliłeś czwartą, czy pomyślałeś: „Wracam”?
Tak (śmiech). Nie wiedziałem, jak dużo mogę grać. Lekarze powiedzieli mi, że jestem gotowy na 20 lub 25 minut, nie więcej. Trenowałem przez cztery lub pięć dni. Na szczęście udało mi się pomóc drużynie w wygraniu meczu. Wierzyliśmy do ostatniej chwili. Nie ma wątpliwości, że brakuje mi sił fizycznych. W kolejnych meczach muszę odzyskać swój rytm, ale myślę, że zakończę sezon bardzo dobrze.

Czy możesz powiedzieć, że od momentu przybycia do Nervión jesteś w swojej najlepszej formie?
Myślę, że to była kwestia czasu. Zawsze wierzyłem w siebie i w swoje możliwości. Nie chodziło o to, że Sevilla mi nie ufała, ale o to, że nadali mi znaczenie, którego potrzebuje zawodnik. Wszyscy to zrozumieli i od tego momentu zacząłem czuć się ważniejszy w zespole i mogłem grać swobodniej.

Proces wzajemnego poznawania się.
Tak, tak. To kwestia przystosowania się do wszystkiego. Przyjechałem w styczniu. Pierwsze rozgrywki trwały trzy lub cztery miesiące, potem grałem na Copa América i nie miałem prawie żadnego okresu przedsezonowego przed tymi rozgrywkami. Wszystko dzieje się bardzo szybko i wydaje mi się, że jestem tu od wielu lat, a nie ma mnie tu nawet półtora roku. To normalne, że kilka miesięcy temu zacząłem czuć się bardzo dobrze lub być na takim poziomie, na jakim bym chciał.

Czy czujesz, tak jak w Atalancie, że w decydujących momentach koledzy z drużyny szukają cię, podają ci piłkę?
To jest najpiękniejsza rzecz i tego właśnie chcesz i potrzebujesz. Każdy zawodnik lubi czuć się ważny w zespole, czuć, że koledzy z drużyny mu ufają, a ja w ważnych meczach lubię być w centrum uwagi, chcę mieć wszystkie piłki. Nawet jeśli nie trafię, chcę próbować dalej. To jest najpiękniejsza rzecz i myślę, że wszyscy to zrozumieli.

I nie wydawało się, że łatwo wpasujesz się w system Lopeteguiego.
Myślę, że trener rozumie, że mogę pełnić obie role (skrzydłowego lub napastnika), są one do siebie podobne, ponieważ wchodzę do środka, aby szukać piłki, jeśli jej nie dotykam zbyt często. Grając na skrzydle, bardziej polegam na drużynie, która podaje mi piłkę i staram się stawiać czoła pojedynkom jeden na jeden. Na innych pozycjach jestem bardziej zaangażowany w grę. Trener ufa, że potrafię robić obie te rzeczy. Cieszę się, że mi ufa.

W ostatnich meczach graliście formację 4-2-3-1 z Munirem lub Martialem. Środek pola to twoje miejsce, prawda?
Może mam inną charakterystykę niż ta, którą wykorzystuje trener, jak Martial, który jest bardziej napastnikiem. Cofam się, aby dostać piłkę i połączyć linie. To dobry system. Musimy go ciągle trenować i ćwiczyć. W ataku mamy zawodników o dużej jakości. Ocampos, Lamela, Tecatito, Martial, En-Nesyri, Munir… Wszyscy są zawodnikami o wysokiej jakości i hierarchii. Myślę więc, że możemy się dobrze bawić.

Gra na najwyższym poziomie stała się kosztowna.
Tak, jest bardzo dobry poziom. Kiedy jest się w Sevilli, to normalne, że są tam tego typu zawodnicy, a zadaniem każdego z nich jest wykorzystanie minut, które dostają, zaufania, które otrzymują, i pokazanie, że można tam być.

Czy wiesz, że po derbach Sewilli to najgorętszy mecz na Sánchez Pizjuán?
Tak, tak, istnieje ważna rywalizacja. Gra u siebie i tego typu mecze bardzo motywują. Postaramy się dać naszym kibicom powody do radości, a także wrócić do walki o tytuł, który trochę nam się wymknął. Postaramy się wygrać ten mecz i utrzymać się na tym poziomie.

Czy widziałeś Real Madryt w Lidze Mistrzów?
Obejrzeliśmy mecz. To bardzo niebezpieczny Real Madryt, bardzo niebezpieczny, ponieważ wydaje się, że nie są w grze, ale strzelają gole i nagle w ciągu dziesięciu minut likwidują mecz. Mają w swoich szeregach zawodników o niesamowitej hierarchii, doświadczeniu i jakości. Musimy więc zagrać perfekcyjnie, być uważni przez 95 minut gry, wykorzystywać swoje szanse i bardzo dobrze bronić.

Na Bernabéu dominowaliście, ale przegraliście…
Oczywiście, jest to trochę tak, jak mówiłem wcześniej. Spójrzcie na to, co stało się z nami, z Paryżem, który do 70. minuty przeważał, a w ciągu dziesięciu minut przegrał mecz, to samo z Chelsea…  Zagraliśmy spektakularne 70 minut, ale kiedy obniżysz tempo, Real Madryt cię zabije. Nie możemy dawać im tej szansy i musimy starać się podnieść ten poziom i osiągnąć ten szczyt.

Jest zawodnik, który gra na twojej pozycji i coś mi mówi, że musisz go lubić: Modrić.
Dla mnie jest wzorem na tej pozycji. W ostatnich latach, gdy zmieniłem pozycję i grałem dalej z tyłu, zacząłem się mu przyglądać, obserwować jego grę. On jest fenomenem. Ze względu na wiek, w jakim jest, sposób, w jaki zarządza swoimi minutami, gra w każdym meczu na niesamowitym poziomie. Jest profesjonalistą w każdym znaczeniu tego słowa. Teraz zamierzam oglądać go na żywo, starać się uczyć i obserwować oraz podziwiać go tak długo, jak tylko będę mógł.

Modrić ma 36 lat, a ty 34. Obaj przeżywacie spektakularne chwile. Czy na tym etapie wiek ma znaczenie?
Nie ma wątpliwości, że piłka nożna bardzo się rozwinęła pod względem odżywiania i regeneracji oraz zapobiegania urazom. Piętnaście lat temu zawodnicy w wieku 33 lat byli prawie na emeryturze. Obecnie można spotkać zawodników w wieku 37 lub 38 lat na spektakularnym poziomie. Wszystko zależy też od głowy. Ważna jest motywacja, którą się wyznacza, a jeśli się o siebie dba i utrzymuje wysoką motywację, można grać na wysokim poziomie przez wiele lat.

Ważniejsze są nogi, czy głowa?
Głowa. Dla mnie to wszystko. To właśnie dzięki niej wstajesz rano z łóżka i możesz poruszać swoim ciałem.

Jak wygrać z Realem Madryt?
Myślę, że to właśnie wysoki pressing i brak czasu dla tych wartościowych zawodników stanowi różnicę. Nie daj im czasu i dobrze się broń. Bądź uważny przez 90 minut. A tych kilku lub wielu, których mamy, potrafi naciskać i krzywdzić.

I upewnić się, że Benzema nie będzie miał żadnych czystych szans, prawda?
Prawda jest taka, że mam duże zaufanie do moich obrońców. Mamy bramkarza i obrońców na bardzo wysokim poziomie. Na pewno staną na wysokości zadania, a w takich meczach lubią mierzyć się z najlepszymi napastnikami. Widzę też, że moi koledzy są gotowi.

Czy Sevilla powinna patrzeć w dół czy w górę?
Musimy patrzeć w górę. Jesteśmy na tej pozycji, która jest doskonała, po wielu meczach i wydarzeniach, które miały miejsce w międzyczasie. Gdyby powiedziano mi, że na tym etapie będę trzeci lub drugi, brałbym to w ciemno. Za nami są drużyny, które dobrze sobie radzą i musimy się im przyglądać, ale wszystko zależy od nas. Jeśli będziemy wygrywać mecze u siebie, bez problemu znajdziemy się w Lidze Mistrzów.

A jeśli mówimy o drużynie narodowej, co byś dał, żeby zagrać o Puchar Świata?
Nie wiem, ile bym dał, ale bardzo dużo. Myślę, że byłby to mój pierwszy i ostatni Puchar Świata w moim wieku, chyba że za cztery lata będę w bardzo dobrej formie. To byłoby niesamowite. To byłyby moje pierwsze Mistrzostwa Świata w wieku 34 lat, a to oznacza, że można utrzymać pewien poziom i że w każdej chwili może przyjść czas na grę dla reprezentacji.

Co sądzisz o waszej grupie?
To dobra grupa. Nie należy nikogo lekceważyć. Znam Polskę, bo mają wielu zawodników z Serie A. Mają Lewandowskiego, świetnego bramkarza, dobrych zawodników we wszystkich liniach… W Meksyku grają zawodnicy z całej Europy, którzy występują w najlepszych ligach. Może nie znam Arabii Saudyjskiej, ale jeśli znaleźli się na Mundialu, to dlatego, że wszystko zrobili bardzo dobrze. Kiedy nadchodzi Puchar Świata, wszystkie mecze są trudne i dochodzą inne czynniki, takie jak nerwy i presja. Jesteśmy Argentyną i jeśli chcemy dotrzeć do finału, musimy pokonać wszystkich.

Wygląda też na to, że to ostatnie mistrzostwa świata dla zawodnika twojego pokolenia: Messiego.
Mam nadzieję, że nie, że będzie grał tak długo, aż mu się to będzie podobać. Jak Bóg da, uda nam się rozegrać wspaniałe Mistrzostwa Świata, na których nie zabraknie koszulek reprezentacji Argentyny, a my będziemy mogli nadal dawać radość wszystkim Argentyńczykom. Trzeba pozwolić mu robić to, co chce, co lubi i co sprawia mu radość.

Jesteś bliski występu na Mistrzostwach Świata w drużynie swojego idola Maradony i grasz w koszulce Sevilli, w której grał Diego.
Zawsze marzyłem o tym, by nosić koszulkę, którą kiedyś nosił Diego. Przyjazd do Sewilli był jak sen. My, Argentyńczycy, zawsze mieliśmy sentyment i darzyliśmy uczuciem Napoli, Sevillę i wszystkich drużyny, w których grał Diego. Przebywanie tutaj jest spektakularne.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!