Advertisement
Menu

30 lat bez Juanito

2 kwietnia 1992 roku legendarny piłkarz, o którym w każdym meczu pamięta Santiago Bernabéu, zginął w wypadku samochodowym.

Foto: 30 lat bez Juanito
Fot. Getty Images

Są tacy ludzie, których nigdy nie przyszło nam poznać, ani nawet zobaczyć, ale i tak potrafimy odczuć ich obecność. To czuje całe Bernabéu, gdy zbliża się siódma minuta. Jedni pamiętają go jeszcze z boiska, a inni znają jedynie z opowieści, ale gdy nadchodzi ten moment, wszyscy czują ducha Juanito, ducha legendy, ducha, który niejednokrotnie pomógł w dokonywaniu cudów. Dzisiaj mija trzydzieści lat od śmierci jednego z największych piłkarzy, którzy kiedykolwiek zakładali koszulkę Realu Madryt. Człowieka, który sam mówił o sobie: „Zawsze czułem się wielkim madridistą. Nie wiem, czy byłem symbolem, to niech rozstrzygną inni, jednak czuję się madridistą do szpiku kości”. I nie było w tych słowach krzty kurtuazji, bo dowodem na miłość do Realu była każda minuta, w której Juanito sprawiał wrażenie oszalałego faceta, który jest gotów oddać życie za ten herb.

Juan Gómez González, bo tak brzmiało jego pełne imię i nazwisko, bronił barw Realu Madryt przez dekadę w latach 1977–1987 i w niezapomniany sposób zapisał się na kartach historii klubu. Do stolicy Hiszpanii trafił z Burgos, ale swoją karierę zawodową rozpoczynał u rywala Królewskich zza miedzy, czyli Atlético. Barwy Rojiblancos reprezentował jednak tylko w sezonie 1972/73.

Juanito przyszedł na świat 10 listopada 1954 roku w Fuengiroli w Andaluzji. Dla Los Merengues rozegrał aż 401 oficjalnych spotkań, w których zdobył 121 bramek, wygrał dwa Puchary UEFA, pięć mistrzostw Hiszpanii, dwa Puchary Króla i jeden Puchar Ligi Hiszpańskiej. W sezonie 1983/84 na wespół z Jorge da Silvą zdobył tytuł Pichichi, obaj piłkarze strzelili wtedy po siedemnaście goli. Juanito wielokrotnie występował także w reprezentacji Hiszpanii, dla niej wybiegł na boisko w trzydziestu czterech spotkaniach, wziął z nią także udział w mistrzostwach świata w 1978 i 1982 roku.

Swoją zawodową piłkarską karierę zakończył w Máladze w sezonie 1988/89. Później służył temu klubowi jako dyrektor sportowy. W sezonie 1991/92 został trenerem Méridy, ale nigdy nie zapominał o Królewskich. 1 kwietnia 1992 roku zjawił się na meczu Realu Madryt z Torino, który był ostatnim, jaki przyszło mu zobaczyć. Zginął w wypadku drogowym w Calzada de Oropesa w prowincji Toledo, kiedy wracał do domu po spotkaniu. Kibice na Bernabéu nigdy jednak o nie zapomnieli. Nie zapomniało całe madridsmo. I nigdy o nim nie zapomni.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!