Kontuzje i żądania oddalają Haalanda od Realu

Przed końcem kwietnia Erling Haaland podejmie decyzję o swojej przyszłością. Głównymi kandydatami są Manchester City i Real Madryt, choć nie należy zapominać o PSG, którego duma została nadszarpnięta po fatalnym zarządzaniu odnowieniem kontraktu z Mbappé. Katarscy przywódcy będą próbowali zadośćuczynić kolejnemu ze swoich „szaleństw”, a wiadomo, że mają dodatkowy bonus w postaci przyzwolenia UEFA, która zapomina o „finansowym fair play”, gdy leży to w jej interesie. Jednak mimo to Mancheser City i Real Madryt są w lepszej sytuacji.

W ciągu ostatnich kilku tygodni Mino Raiola uaktywnił ostateczną licytację, podwajając swoje wygórowane żądania, i właśnie w tym upatruje się jedną z największych przeszkód dla Los Blancos: samego Raioli. Oprócz stratosferycznej pensji, jakiej żąda za swojego zawodnika (30 milionów netto), niektóre warunki dotyczące premii za podpisanie kontraktu oraz formy płatności proponowane przez osobliwego agenta są uważane przez dyrektorów Realu Madryt za nie do przyjęcia. Jakby tego było mało, istnieją również uzasadnione wątpliwości co do kondycji fizycznej napastnika, biorąc pod uwagę fakt, że w wieku 21 lat doznał już 14 kontuzji (w tym trzech w tym sezonie). Ta ostrożność jest całkowicie zrozumiała, jeśli weźmie się pod uwagę liczbę kontuzji dwóch gwiazd, które miały zastąpić Cristiano Ronaldo: Bale'a i Hazarda. Z tego powodu klub wie, że nie może sobie pozwolić na trzeci nieudany kontrakt z gwiazdą.

Haaland nadal się nad wszystkim zastanawia. Gra w Premier League stanowi równie wielką zachętę, co bycie częścią legendy Realu Madryt. Jednak bycie w zespole u boku Mbappé ma tyle samo argumentów za, co przeciw. W Valdebebas uważają, że jeśli piłkarz będzie miał wpływ na ostateczną decyzję, ich szanse wzrosną, ale jeśli Raiola przekona ojca zawodnika swoimi argumentami, głównie ekonomicznymi, to prawdopodobnie dołączy on do City.

Z kolei w Manchesterze nie wszystko szło ostatnio po ich myśli, choć odbyła się bezpośrednia rozmowa Guardioli z Haalandem, mająca na celu przekonanie go, że jest napastnikiem, którego potrzebuje, by uzupełnić swój zespół. Poza tym, płacąc mu bardzo wysoką pensję, City było skłonne zgodzić się na umieszczenie w kontrakcie klauzuli odejścia w przystępnej kwocie, podobnej do tej, którą zapisano w jego kontrakcie w Dortmundzie i wynosi 75 milionów euro, tak aby mógł w przyszłości spełnić swoje pragnienie gry w Hiszpanii.