Strzały z dystansu nową alternatywą

Obecny sezon przyniósł ze sobą nową skuteczną alternatywę w ofensywie Realu Madryt. Strzały z dystansu to element, który w ostatnich latach wytykało się Królewskim z racji tego, że zdecydowanie zbyt rzadko z niego korzystali, gdy rywal zamykał się na własnej połowie. Teraz jednak wykonano zdecydowany krok naprzód w tym aspekcie. Po dwóch fantastycznych uderzeniach Eduardo Camavingi i Luki Modricia w sobotnim meczu z Realem Sociedad podopieczni Carlo Ancelottiego mają obecnie na koncie trzynaście bramek po strzałach zza pola karnego – to już teraz o dwie więcej niż w całym poprzednim sezonie.

Strzały z dystansu mogą się okazać niezwykle skuteczną bronią w przebijaniu zasieków obronnych rywala. Jako ostatni przekonali się o tym przyjezdni z San Sebastián, którzy wyszli na prowadzenie w starciu na Santiago Bernabéu i za wszelką cenę chcieli tę zaliczkę dowieźć do przerwy. I trzeba przyznać, że plan polegający na podwajaniu krycia Karima Benzemy i Viníciusa do pewnego momentu faktycznie zdawał egzamin. Wówczas jednak na horyzoncie pojawili się wyżej wskazani Camavinga i Modrić, którzy na przestrzeni dosłownie kilku minut dwukrotnie pokonali stojącego na bramce Álexa Remiro.

Skuteczna alternatywa
Real Madryt jest razem z Betisem drużyną, która oddaje najwięcej strzałów z dystansu w La Lidze. Andaluzyjczycy mają ich na koncie 50, natomiast Los Blancos 48. Z kolei trzecia w tej klasyfikacji Osasuna już zdecydowanie mniej – 38. Królewskim taka taktyka zdecydowanie się opłaca zwłaszcza wtedy, gdy Benzema i spółka ewidentnie nie mają swojego dnia w ofensywie. To właśnie po takim strzale sprzed pola karnego niezwykle ważną zwycięską bramkę w meczu z Sevillą zdobył Vinícius i to właśnie w taki sposób Real Madryt przeprowadził ekspresową remontadę w ostatnią sobotę z Realem Sociedad.

Niekonwencjonalność i jak najliczniejsze alternatywy to coś, co będzie niezbędne w rewanżowym pojedynku 1/8 finału Ligi Mistrzów z PSG. W pierwszym meczu w Paryżu Królewscy nie oddali ani jednego strzału na bramkę Gianluigiego Donnarummy. Na środę Carletto ma jednak nowego asa w rękawie.