Khedira: Poznałem dwa oblicza Cristiano Ronaldo
Były pomocnik Realu Madryt, Sami Khedira, w wywiadzie dla ESPN wrócił wspomnieniami do swojej kilkuletniej przygody na Santiago Bernabéu. Poniżej przedstawiamy zapis wypowiedzi niemieckiego zawodnika.
Fot. Getty Images
– Po porażce z Hiszpanią na Mistrzostwach Świata w 2010 roku byłem naprawdę wkurzony. Byłem załamany i myślałem sobie, że może gra przeciwko Hiszpanii była w tamtym momencie dla Niemiec zbyt dużym wyzwaniem. Po tym wszystkim otrzymałem wiadomość od mojego brata. Napisał mi: „Dzwonił Mourinho. Chce, żebyś był jego szóstką”.
– Nie mogłem w to uwierzyć. Wciąż byłem bardzo młody. Jednak później José zadzwonił bezpośrednio do mnie i powiedział mi: „Tak, jesteś niesamowitym piłkarzem i niesamowitym gościem, chcę, żebyś dołączył do mnie w Realu Madryt”. Mój agent poleciał do Madrytu i mieliśmy kilka dosłownie minutowych czy dwuminutowych rozmów. José zapytał: „Jakie są twoje oczekiwania?”. Odpowiedziałem, że chcę wygrywać. Wtedy powiedział: „To świetnie, za dwa tygodnie widzimy się w Los Angeles”. I tyle!
– Przejście do Realu Madryt było jednym z najlepszych doświadczeń w moim życiu. Znajomość z José i praca u jego boku była czymś wspaniałym. Otworzył przede mną drzwi do najwyższego poziomu w futbolu. Pamiętam mój pierwszy trening – powiedział mi, że nasze mecze trwają 90 minut, więc nasze treningi również będą trwać 90 minut. I cały czas z piłką. To było świetne w porównaniu do tego, czego doświadczyłem w Niemczech, gdzie zawsze tylko biegaliśmy. Jednak po pierwszej sesji byłem martwy. Cały czas dziesięciu na dziesięciu, sześciu na sześciu, bez żadnej przerwy. Byłem zmęczony, ale jednocześnie szczęśliwy, że mogliśmy pracować z piłką. Biegałeś, ale również musiałeś myśleć. Po treningu podczas drogi powrotnej autokarem on siedział dwa miejsca przede mną. Napisał mi: „Jesteś niesamowitym zawodnikiem. Zobacz skład na jutro, wychodzisz w podstawowej jedenastce”. Rozejrzałem się dookoła i się uśmiechnąłem. To było nieprawdopodobne, dodało mi wielkiej pewności siebie. Potrzebował mnie, abym wykonywał ciężką pracę dla innych geniuszy na boisku. Gdy o tym myślę, to mam gęsią skórkę.
– Rywalizacja z Barçą? Przyznam, że bardzo mnie nakręcała. To było coś szczególnego. Wszyscy czekali na te mecze. Możliwe, że w pewnym momencie poszło to w zbyt osobistym kierunku, ale odpowiednio nakręcało oba zespoły. To były jedne z najlepszych meczów, w jakich kiedykolwiek było mi dane grać.
– Nawet jako madridista mogę przyznać, że Barcelona z 2010 roku była jedną z najlepszych drużyn w historii. Xavi, Iniesta i Busquets nigdy nie tracili piłki. Wiedzieliśmy, że jej nie przejmiemy, dlatego szukaliśmy innych rozwiązań, musieliśmy ich wyprzedzać. Po przejęciu od razu ruszaliśmy do ataku, gdyż tylko wtedy nie byli odpowiednio zorganizowani. Rozegraliśmy wtedy dziesięć czy dwanaście Klasyków i przegraliśmy tylko dwa. To była nasza taktyka.
– Początek końca Mourinho w trzecim sezonie? Możliwe, że ostatecznie w szatni było zbyt wiele osób z wysokim ego. Ego wygrało z duchem szatni i szatnia przepadła. Niewykluczone też, że to coś normalnego po dwóch tak intensywnych latach. Mówimy tutaj o wygrywaniu Klasyków, Copa del Rey, zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii z rekordem bramek i punktów. Zawodnicy byli już zmęczeni. W trzecim sezonie z Ligi Mistrzów wyeliminowała nas Borussia Dortmund, a w La Lidze zajęliśmy drugie czy trzecie miejsce. Byliśmy przemęczeni tym wszystkim.
– Podczas swojej kariery miałem okazję poznać dwa oblicza Cristiano Ronaldo. To pierwsze z Realu Madryt – nieco młodszy, może trochę mniej pewny i bardziej egoistyczny. Jednak nie w złym tego słowa znaczeniu, po prostu musiał odnaleźć swoją osobowość. Zdobywał wiele bramek i był fantastyczny, ale nie miał tak dużego wpływu na zespół. Moje drugie doświadczenie z Cristiano miało miejsce już w Juventusie – dołączył do drużyny z tym samym egoizmem w kontekście zdobywania bramek, ale stał się już naturalnym liderem. Pchał nas do przodu i wiedział, że potrzebuje wsparcia reszty zespołu, aby móc wygrywać trofea. Nie zrozumcie mnie źle, on zawsze był częścią naszego zespołu w Realu Madryt, ale w Juventusie był dojrzalszy. Na boisku zawsze skupiony, ale poza nim już bardziej wyluzowany. Jednak ten jego duch rywalizacji… Na treningu każdy chciał pokonać Cristiano, a gdy byłeś z nim w jednej drużynie, to chciałeś mu pomóc wygrać.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze