Marcelo: Chciałbym zakończyć karierę w Realu, ale nie decyduję o tym sam
Marcelo we wtorkowy wieczór był gościem talk-show El Hormiguero w telewizji Antena 3. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi kapitana Realu Madryt z tej rozmowy.
Fot. własne
– Bycie kapitanem nie daje przywilejów. To po pierwsze powód do dumy być jednym z nich, bo mamy jeszcze trzech innych. To też ogromna odpowiedzialność. Żadnych korzyści z bycia kapitanem? To prawda, że jako kapitan mogę porozmawiać z sędzią trochę ostrzej i nie mam wtedy problemów.
– Staramy się pomagać wszystkim dzieciakom, które tu przychodzą. Ja przychodziłem tu w wieku 18 lat, a Sergio Ramos na przykład 19. Wszyscy mi tu bardzo pomogli i dbali o mniej, bo tak się to robi w Realu. Ja próbuję pomagać na podstawie radości i pracy oraz przekazać trochę swojego doświadczenia. Dla nas, weteranów z dłuższym stażem, nie szło tu źle i jeśli oni mogą znaleźć sobie wzory, to jesteśmy nimi my, którzy jesteśmy od dłuższego czasu w najlepszym klubie świata. Gdy z nimi rozmawiam, słuchają mnie.
– Czy wychodziłem na miasto, gdy byłem młodszy? Tak... Przyjechałem tu w wieku 18 lat, moja żona miała wtedy 17 lat i mocno cieszyliśmy się życiem. Wiedziałem jednak, że trzeba odpoczywać i robić różne takie rzeczy [śmiech]. Wtedy możesz robić wszystko. Czy byłem na słynnych imprezach Ronaldo Nazario? Nie [śmiech].
– Trudno będzie, żeby uciekło nam to mistrzostwo? Musimy iść od meczu do meczu. La Liga jest bardzo trudna, zostaje dużo miesięcy. Dalej pracujemy i jesteśmy na dobrej drodze. Trzeba iść dalej i wygrywać, co jest najważniejsze.
– Nie powiem, że mamy już to mistrzostwo? Nie, bo na końcu oglądaliśmy już tak wiele różnych rzeczy. Nawet jeśli mamy przewagę i jesteśmy liderami, to trzeba też okazać szacunek kolegom po fachu, bo tu nie liczy się to, jak zaczynasz, a to, jak kończysz. Musimy iść dalej z szacunkiem dla przeciwników.
– Piłkarze mają z góry przygotowane odpowiedzi na pytania o przyszłości? Oczywiście [śmiech]. Trzeba mówić ze spokojem. Mamy przygotowane pewne hasła. Ale czy ty wiesz, co wydarzy się jutro? Nie wiesz, no właśnie.
– Co jeśli Mbappé nie będzie mógł zagrać w rewanżu? Nie można życzyć źle żadnemu graczowi. Jeśli mamy wygrać, to musimy wygrać dzięki sobie, a nie przez brak rywala czy kontuzje. Ja zawsze uważałem, że dla dobra futbolu i sportu muszą być wszyscy najlepsi i niech wygra najlepszy. To jest sport.
– Czy widzę Mbappé w następnym sezonie w Realu? Nie widzę, bo nie znam przyszłości! [śmiech]
– To prawda, że gdy tu przyleciałem, nie wiedziałem, czy Real mnie pozyska. To było dziwne. Przyleciałem z agentem i powiedzieli mi: polecisz do Valdebebas, żeby poznać ośrodek. Ale wszystkie sprawy i życie miałem w Brazylii. Powiedziałem dziewczynie, która jest moją żoną, że lecę zobaczyć ośrodek i takie tam. Przyleciałem, poznałem Valdebebas... Tam na żywo zobaczyłem Beckhama i zamarłem. Mówię: trochę dziwnie, oglądam go normalnie w telewizji [śmiech]. Po wycieczce mówią mi, że teraz pojadę na Bernabéu. Myślałem, że też pokażą mi, jak to wygląda. Zawieźli mnie przed do sklepu, by stworzono mi garnitur na miarę. Nigdy nie miałem na sobie czegoś takiego. Dobra, jadę tam w garniturze, więc myślę, że to wszystko, by dobrze wyjść na zdjęciu. Kiedy przyjechałem, miałem przed sobą kontrakt. Nawet nie myślałem dwa razy. Podpisałem i wszystko potoczyło się bardzo szybko. Obdzwoniłem najbliższych, że przeszedłem do Realu. Był listopad i Capello powiedział, ze mogę zostać z nimi do Świąt, ale wróciłem do Brazylii, bo bardzo się bałem [śmiech].
– Wejście do szatni Realu? Beckham robił największe wrażenie, bo nie był tylko piłkarzem, ale też tą gwiazdą. Do tego Roberto Carlos, Sergio Ramos, który był młody, ale już miał swoje znaczenie w szatni, Van Vistelrooy, Salgado, Raúl, Casillas... Denerwowałem się rozmawiając z Beckhamem? Miałem na początku problem z hiszpańskim, a co dopiero z angielskim, ale oni wszyscy byli bardzo sympatyczni. Kapitan Raúl zawsze traktował świetnie mnie i moją rodzinę. Mogę być za to tylko wdzięczny. Dlatego powtarzam, że my teraz musimy robić to samo dla młodych.
– Rywalizacja z Roberto Carlosem? Gdy go poznałem, zaniemówiłem. On bardzo mi pomógł, przyjął mnie w swoim domu na Święta. Był moim idolem z dzieciństwa i może on o tym nie wie, ale dla mnie to było coś ogromnego. Wyobraź sobie, że twój idol traktuje cię jak swoją rodzinę. Dla niego to było całkowicie normalne zachowanie.
– Presja przed finałem Ligi Mistrzów? Dla mnie Liga Mistrzów to największe rozgrywki. Presję mamy w całym sezonie, ale rośnie z każdym zwycięstwem i etapem. Gdy nadchodzi finał, to coś z innego świata. Wygraliśmy cztery Ligi Mistrzów, ale przed każdą nie mogłem spać. Wiedziałeś, że jeśli wygramy, wydarzy się coś wielkiego, a jeśli przegramy, to będzie totalna ruina. To ogromna presja. Po rozpoczęciu meczy nerwy odchodzą. Jednak musisz to przeżyć, bo to coś pięknego, by reprezentować w taki sposób Brazylię w Europie.
– Jedzenie przed finałem Ligi Mistrzów? To inny temat. Przed finałem z Juventusem siedzieliśmy przy stole z Cristiano, Pepe, Casemiro i Danilo. Próbowałem coś zjeść, ale nic nie wchodziło. Musieliśmy coś zjeść i potem iść na drzemkę. Wszystko było ustalone. Wszyscy jednak siedzieli cicho. Cristiano pierwszy zapytał, czy możemy w ogóle coś przełknąć. Wszyscy nagle, że nie, nie, nie. Nic nie wchodziło. To jest trudne.
– La Décima? Pierwsi straciliśmy bramkę. To był pierwszy finał, La Décima i myślę, że presja była największa właśnie wtedy. Gramy, gramy, wrzutki, rożne... I przyszedł słynny rożny Modricia. Ja zawsze staję przed polem karnym, żeby zgarnąć wybitą piłkę. Kiedy Luka dośrodkował, patrzyłem na piłkę i na Sergio. On patrzył tylko na piłkę i na nic innego. Uderzył ją, piłka się odbiła i gol! W głowie mam to wszystko na zwolnionej kamerze. Niesamowita sekwencja.
– Sergio Ramos? Zawsze chciałem o tym opowiedzieć. Już mu o tym mówiłem, ale nie opowiadałem o tym publicznie. Dla mnie jest jak starszy brat. Nie ma wielkiej różnicy wieku, ale bardzo pomógł mi w karierze i klubie. Pamiętam, że po wygraniu ostatniej Ligi Mistrzów poprosił mnie, żebyśmy razem zawiesili szalik na fontannie Cibeles. Nie musiał tego robić, bo to moment kapitana. To był kapitalny gest. To wiele mówi o nim i mam to na zawsze w sercu. Niewiele osób może to zrobić, bo to jest wyłącznie jego moment. Zawsze będę mu za to wdzięczny.
– Gra przeciwko Sergio? Byłoby dziwnie, jeśli zagra przeciwko nam. Może podamy sobie jakąś piłkę [śmiech]. Oby wszystko szło u niego dobrze. To mój przyjaciel na całe życie.
– Moja przyszłość? Jestem bardzo spokojny. To klub mojego życia. Chcę grać w piłkę, dopóki mój syn nie dorośnie, bo chcę móc z nim zagrać. Chcę pozostać na najwyższym poziomie. A przyszłości nie znam... Pozostaję bardzo spokojny. Mamy ważne mecze. Jestem kapitanem największej ekipy na świecie i czuję się bardzo wspierany przez wszystkich. Jestem przygotowany na pożegnanie? Nie myślę o tym. Wszystko ma swój koniec, ale nie myślę o tym. Jasne, że chcę pozostać tu na całe życie i chciałbym zakończyć tu karierę, ale nie decyduję o tym sam. Jest tu wiele czynników.
– Oglądanie syna na boisku? Nie rozmawiam z nim za dużo o grze, bo radzi sobie dobrze, a w Realu są bardzo kompetentni trenerzy. Jednak gdy chodzę na jego mecze, to mocno walczę z innymi ojcami, matkami czy rywalami, to na pewno [śmiech]. Jestem normalnym ojcem.
– Informacja, że będę modelem bielizny? Nie wiem, skąd się to wzięło [śmiech]. Nie ma prawdy w tej bieliźnie. Nie mają o czym gadać, więc szukają tematu. Jeśli będę reklamował bieliznę, to sam to ogłoszę na swoich platformach. Ale nie, nie będę reklamował majtek [śmiech].
CZĘŚĆ Z MINITESTEM
– Decydującego karnego w finale Ligi Mistrzów biorę na siebie czy oddaję koledze? Strzelam ja. A z Cristiano? Jeśli by mi pozwolił, to bym strzelił [śmiech].
– Czy analizujemy sędziów przed meczem? Tak. Oni analizują też nas. To normalne, by znać sędziego, więc tak, analizujemy ich.
– Czy w autokarze Realu najgrzeczniejsi siadają z przodu jak w szkolnych autobusach? Nie, bo gdyby tak było, to siedziałbym z tyłu, a nie z przodu [śmiech].
– Jaki przepis zmieniłbym w futbolu? Zmieniłbym jedną rzecz: wykonywanie autu nogą.
– Muzyka w szatni przed ważnym meczem? Puszczamy playlistę z wieloma piosenkami. Najczęściej reggaeton. Kto jest DJ-em? Ja, czasami Karim, wcześniej też Sergio.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze