Advertisement
Menu
/ epe.es

Tebas: Reverter był człowiekiem Florentino w Barcelonie

Javier Tebas udzielił wywiadu El Periódico de España. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z prezesem La Ligi.

Foto: Tebas: Reverter był człowiekiem Florentino w Barcelonie
Fot. Getty Images

Sprzedaż praw telewizyjnych na lata 2022-2026 czy porozumienie z CVC – przez którą z tych spraw spał pan ostatnio mniej?
Przez obie, ale to normalne. To były dwie bardzo różne sprawy, ale dwie o wielkim znaczeniu. Temat z CVC był już ustalony z klubami, ale martwiły mnie wszystkie naciski z zewnątrz. Zgromadzenie było bardzo ważne, a tym bardziej po zatruciu informacyjnym ze strony alternatywnego projektu czy jak to tam nazwali. Z drugiej strony istniała niepewność w sprawie oferty telewizyjnej. Pracowaliśmy nad nią od długiego czasu, wiedzieliśmy, jak może zmienić się system telewizyjny, ale nie wiedzieliśmy, jak to ostatecznie będzie wyglądać.

Myślał pan w jakimś momencie, że nie dojdzie do porozumienia z CVC? Zapewne odbył pan wiele rozmów z klubami w tamtych dniach.
Prawda jest taka, że nie. Kluby powinny były znać opinie prezesa i działaczy La Ligi w każdym aspekcie i szukaliśmy wyjaśnienia różnicy w koncepcjach między CVC i propozycją Florentino Péreza. Stąd te rozmowy. Trzeba było wyjaśnić, że oni sprzedawali klubom motocykl, a nie auto.

Boicie się, że wymiar sprawiedliwości zablokuje tę współpracę?
Już odmówiono im środków tymczasowych, a my uważamy, że umowa jest zgodna z prawem. To samo zdanie mają poważne kancelarie. Najważniejszą częścią skargi Realu Madryt i dwóch innych klubów jest naruszenie Prawa Sportu i dekretu dotyczącego praw telewizyjnych, a korpus prawników państwowych już orzekł, że nie uważa, iż dochodzi do takiego naruszenia.

Negocjowaliście jednak na boku drugi kredyt, gdyby umowa nie doszła do skutku.
Gdyby podjęto tymczasową blokadę środków już wypłaconych przez CVC, zostałyby one uznane za pożyczkę do czasu rozwiązania sprawy. Zaplanowaliśmy zabezpieczenie na taki wypadek, bo otrzymaliśmy już 700 milionów euro, które są inwestowane. Florentino Pérez szuka tymi działaniami sparaliżowania działań, które prowadzą wszystko w dobrym kierunku. On nie chciał, by pieniądze trafiły do klubów, jak wcześniej szukał zastraszenia CVC. Myślę, że Real Madryt złożył już ponad 50 pozwów przeciwko La Lidze.

Zarzucono, że ta umowa z CVC jest korzystna dla pana osobiście, bo zapewnia panu ważne stanowisko na dłuższy czas niż pański mandat. Proszę to wytłumaczyć.
Nie przeczytali umowy, bo to nie jest prawda. Niczego mi nie zapewniono. Jestem zależny od wyborów i nie będę mógł pracować dalej na tym stanowisku dłużej niż 2 lata, jeśli nie zostanę wybrany.

Pan sam mówił jednak, że CVC chciało zabezpieczyć pańską przyszłość w La Lidze, niezależnie na jakim stanowisku.
Usunięto ten zapis, nie ma go w ostatecznej umowie. Kiedy wyłożyli 2 miliardy euro za 8% La Ligi, chcieli zapewnić sobie, że będą pracować z obecnymi władzami La Ligi. Dlatego na początku istniała taka klauzula, bo tego chcieli oni i takie rozwiązania stosują w tego typu porozumieniach. A że stworzyło to problemy, że chodziło mnie, co doprowadziło do złej atmosfery? Poprosiłem więc, by to usunięto i tak zrobiono. Ten, kto przyjdzie po mnie, dostanie taką gwarancję.

Więc jeśli w 2024 roku przestanie pan być prezesem La Ligi, nie będzie pan mieć żadnego stanowiska wynikającego z umowy z CVC. Zgadza się?
Zgadza się. Kto przyjdzie po mnie, przejmie generalne zarządzanie spółką stworzoną z CVC i będzie mógł zostać na jej czele nawet po okresie zarządzania La Ligą.

Jeśli już o tym rozmawiamy, wystartuje pan w wyborach w 2024 roku?
Mam chęci na dalszą pracę, ale zobaczymy, co się wydarzy przez te dwa lata. CVC obdarzyło obecną kadrę zarządzającą dużym zaufaniem i dopóki kluby oraz CVC będą uznawać, że powinienem pozostawać na czele La Ligi, będę to robić. Dwa lata, trzy, cztery... Oni zdecydują.

Jaki jest minimalny czas zaangażowania ze strony CVC?
Ponad trzy lata, jeśli się nie mylę, ale zostaną na dłużej. Twierdzono, że odejdą po siedmiu, ale to nie jest prawda. Mogą to zrobić po trzech latach, ale nie zrobią tego, bo nie mieliby wtedy z tego zysku. Dlatego będą z nami dłużej. Kiedy masz taką współpracę, to czujesz, czy ktoś chce to kontynuować i odczucie na teraz jest takie, że ta chęć istnieje.

Czy po odejściu dyrektora generalnego Ferrana Revertera także Barcelona może dołączyć do umowy z CVC?
Nie wiem, trzeba zapytać Barcelony. Jasno wiem, że Ferran Reverter był przeciwnikiem CVC i La Ligi. Wiem też, że nie był darzony sympatią. To zarządzający, który w krótkim czasie wiedział wszystko. Przyszedł z Mediamarktu, świata logistyki, pralek i telewizorów, a przyszedł do Barcelony i od razu znał się na prawach telewizyjnych, polityce piłkarskiej... Na wszystkim! I w ten sposób doprowadził Barcelonę do trudnej sytuacji. Nie mówię o kwestiach finansowych, bo na tym się znał, ale uważam, że w aspekcie komercyjnym, politycznym i instytucjonalnym doprowadził klub do trudnej i skomplikowanej sytuacji.

Jest pan usatysfakcjonowany, że odszedł z Barcelony?
Z powodu Barcelony, która mnie martwi, tak. Teraz trzeba zobaczyć, kto go zastąpi, żebyśmy nie wpadli z deszczu pod rynnę. Jednak jeśli Barcelona będzie potrafiła naprostować sytuację i zaakceptuje, że musi zrobić pewne rzeczy, by przezwyciężyć kryzys finansowych oraz rozwijać się, to będzie z nią dobrze. A La Ligę interesuje, by Barcelonie szło bardzo dobrze, bo nie może być tak, by jeden z dwóch najważniejszych klubów na świecie był w takiej sytuacji. Zaryzykowali przed pandemią i potem podjęte środki na wyjście z sytuacji nie były odpowiednie.

Proszę kontynuować.
Nie zaakceptowali tematu z CVC czy weszli w projekt Superligi, który nic im nie dał. „Dadzą nam 700 milionów”, mówił mi Laporta. „Janie, nie wiem, jak możecie wierzyć w takie rzeczy”, odpowiedziałem mu.

Uważa pan, że konflikt z Barceloną można naprostować bez Revertera?
Konflikt... To będzie zależeć od nich. Ja zawsze utrzymywałem kontakt z Laportą, ale nie mogę nakreślać drogi Barcelonie. Obecna to konfrontacja z La Ligą i jej klubami, które stawiają na projekt CVC. W czym im to pomaga? Coś im to daje?

Uważa pan, że wycofanie się Barcelony z kontraktu z CVC w sierpniu było głównym instrumentem w usprawiedliwieniu odejścia Messiego?
Nie. Odmowa CVC przyszła przez naciski na Revertera, który był człowiekiem Florentino w Barcelonie albo przynajmniej bliską osobą Florentino. Dlatego zdecydowali się opuścić porozumienie.

Odczuliście finansowy wpływ odejścia Messiego na rozgrywki? Dopiero odczujecie?
Nie. Zero. To jak zawsze odejście gwiazdy w określonym momencie, jak było też z Cristiano. Nie ma to wpływu. Serie A z Cristiano nie urosło. My podpisaliśmy 8-letnią umowę z ESPN. Myślisz, że oni wiedzą, kto będzie grać w La Lidze za 8 lat? Ani oni, ani nikt. Jednak wiedzą, że to zrównoważone finansowo rozgrywki, w których zawsze będą dobrzy zawodnicy.

La Liga to wielka europejska liga, która od wybuchu pandemii wydała najmniej na transfery. Jaki jest powód?
Trzeba zrozumieć idiosynkrazję i sposób funkcjonowania każdego kraju. W Serie A, na przykład, wiele transferów to wymiany bez wypłacania sobie prawdziwych pieniędzy. Służy to po prostu równoważeniu wyników finansowych. Trzeba też popatrzeć, że Real i Barcelona wypadły z tego tematu, ale Real zrobił to, bo nie chciał wydawać pieniędzy, by utrzymać dobrą sytuację finansową. Dla mnie to nie są dobre kryteria... Wolałbym patrzeć na straty klubów.

Słuchamy.
Premier miała największe straty, a potem były Francja, Włochy i Niemcy. Najmniej od pandemii straciły kluby La Ligi.

Dlaczego?
Bo nie dokonywaliśmy transferów, bo zmniejszyliśmy pensje zawodników... Ogólnie dlatego, że wydawaliśmy mniej. Real nie zanotował strat w pandemii, gdy City straciło 240 milionów euro, PSG 300, a Juventus 200. W sumie mamy najmniejsze straty z wielkich lig i to z dużą przewagą nad kolejną ligą.

Porozmawiajmy o sprzedaży praw telewizyjnych. Co zrobi La Liga, jeśli Krajowa Komisja Rynków i Konkurencji nie zezwoli na podpisanie 5-letniej umowy z Telefónicą [dekret dotyczący praw telewizyjnych mówi o 3-letnich cyklach]?
Wtedy usiądziemy z Telefónicą i zobaczymy, co zrobimy, ale nic więcej. Zobaczymy, na razie to nas nie martwi.

Wolałby pan, żeby Telefónica pozostała poza tą umową?
Nie. Telefónica jest w piłce od wielu lat i nie możemy stracić wyjątkowego i najlepszego dystrybutora futbolu, jakiego kiedykolwiek mieliśmy. To byłby błąd. Chcemy pracować z Telefónicą, ale na innych zasadach dystrybucji, bo przez ten obecny straciliśmy milion abonentów w ostatnich trzech latach.

Ale o tym systemie decyduje sama Telefónica, to jest logiczne.
Tak, ale w nowym sezonie będą mieć 5 meczów w kolejce, a drugie 5 będzie mieć DAZN [sytuacja dotyczy oczywiście Hiszpanii]. Na pewno dojdzie do zmiany. DAZN sprzeda pakiet z samą La Ligą tym, którzy chcą oglądać futbol i nie będzie trzeba kupić przy tym innego pakietu czy abonamentu na telefon komórkowy. Przebieg tego przetargu sprawia, że dojdzie do zmiany podawania futbolu widzom. Jednak ciągle wiele spraw do rozwiązania przed nami. Zobaczymy, jak przebiegną negocjacje między tymi dwoma nadawcami. Ja nie mam pojęcia, jak to wygląda.

Chciałby pan, by DAZN dogadał się z Telefónicą w takim stopniu, że mógłby komercjalizować sam całą La Ligę?
My chcemy, by futbol dochodził do jak największej liczby osób. Im więcej nadawców i kanałów zaoferuje mecze, tym lepiej.

Czy firma Relevent wystosowała konkurencyjną ofertę w sprawie tych praw?
Tak. Jednak istniało pewne ryzyko, z którym musielibyśmy zmierzyć się my sami. To była poważna oferta na trzy pierwsze lata, bardzo podobna do tej od Telefóniki i DAZN, ale w tej propozycji pojawiał się zapis o nowej wycenie czwartego i piątego roku na podstawie trzech poprzednich. To nie było za wielkie ryzyko, ale też oferta nie była wyższa od innych. Do tego Relevent miał taki problem, że ciągle nie ma platformy do dystrybucji w Hiszpanii, które posiadają Telefónica i DAZN.

Czy w przetargu wziął udział ktoś jeszcze?
Mediapro, ale nie przedstawiło interesujących liczb. To była znacząco mniejsza kwota. Amazon nie wziął udziału, ale wiem, że był zainteresowany i dzwonił, by zapoznać się z sytuacją. Ostatecznie zdecydowali się nie brać w tym udziału.

Nowość jest taka, że to La Liga weźmie na siebie koszty produkcji meczów. O jakiej kwocie możemy mówić?
Produkcja meczów w Primera División będzie kosztować około 18 milionów euro za sezon, nie więcej. Będziemy mieć też własny kanał z meczami i pomeczówkami, ale na pewno DAZN i Telefónica będą chciały mieć swoich komentatorów i swój produkt dookoła meczu. Nie przekroczymy pułapu 25-28 milionów euro. Są też kwestie, za które La Liga już płaciła sama, na przykład kamerę w powietrzu.

Podsumowując, czy wzrost wartości praw na Hiszpanię z 983 do 990 milionów euro nie oznacza, że La Liga straciła po tych trzech latach na wartości?
Nie, absolutnie nie. Wszyscy znają nasze liczby. I powiem więcej, tutaj wszyscy, w tym Telefónica, Orange i media, mówiły, że jesteśmy teraz warci 600 milionów euro, a dostaliśmy 990 milionów. Gdzie teraz są ci guru, którzy mówili, że niczego nie dostaniemy... I nie chodzi o to, że ja jestem najmądrzejszy ze wszystkich, ale po prostu płacą mi za to, bym wiedział, jak wygląda rynek i jaka jest na nim sytuacja. Dlatego byłem pewny, że wyrównamy liczby z obecnego kontraktu. Inni raczej wypowiadali się na podstawie życzeń, a nie wiedzy.

Wydaje się, że zatrzymały się praktycznie codzienne informacje o konflikcie La Ligi z Federacją. Czy stosunki są lepsze?
Ja myślę dalej tak samo, nic się nie zmieniło. Dopóki La Liga nie będzie się wtrącać w kompetencje La Ligi, będziemy pracować na podstawie naszego porozumienia koordynacyjnego. Jeśli przyjdą tykać gry w poniedziałki, piątki czy terminarz letnich dni... To będziemy wkurzeni. To już zamknięte sądowo tematy, wygraliśmy i może dlatego wygląda na to, iż konflikt jest mniejszy.

Pójdziecie z tematem rozgrywania meczów ligowych w krajach zagranicznych do Sądu Najwyższego czy sprawa jest zamknięta?
Nie widziałem się jeszcze z prawnikami, ale wyobrażam sobie, że pójdziemy do Sądu Najwyższego. Ten temat gry w Stanach Zjednoczonych nie jest jednak nawet wśród 25 priorytetowych strategii. Przyjdzie inny prezes RFEF, który na to pozwoli, a może ten zmieni zdanie, a może sąd nam na to pozwoli, ale to teraz nas nie martwi. Szkoda i jest to niespójne z wywożeniem Superpucharu poza Hiszpanię, co dla mnie jest czymś dobrym. Mógłbym wejść w krytykę tego, że gra się w Arabii Saudyjskiej, ale nie zrobię tego. Tak będzie do chyba 2029 roku, jest to dobrze opłacane... Ta filozofia według mnie jest dobra.

Superliga jest martwa?
Nie. Florentino nigdy nie przegrywa, znam go od wielu lat. Superliga nie jest turniejem. Superliga to pomysł sprzed wielu lat na podstawie założenia, że to wielkie kluby Europy powinny decydować i rządzić w światowym futbolu.

Walka o wypełnianie Finansowego Fair Play przez City czy PSG jest już przegrana?
Nie. Oczekuję, że na kolejnym posiedzeniu Komitetu Wykonawczego UEFA zostanie zatwierdzone nowe Finansowe Fair Play z poważnymi zmianami pozwalającymi naciskać na te kluby-państwa.

Problem nie był z przepisami, a ze stosowaniem kar przez orzeczenia Sportowego Sądu Arbitrażowego.
Także pracujemy nad tym, by to się nie powtórzyło. Jednym z celów, jakie stawiam na kolejny sezon, jest odłączenie świata piłki od Sportowego Sądu Arbitrażowego.

W jaki sposób?
Wprowadzając inne organy sądowe. Teraz rozprawa w Sportowym Sądzie Arbitrażowym jest obowiązkowa, a według mnie i wielu nie jest to niezależny organ. Idealne byłoby, gdyby można było odwoływać się w sprawach dotyczących UEFA i FIFA do Izby Handlowej w Zurychu albo Paryżu... Żebyśmy mogli wybierać inne sądy. Ten pomysł jest dobrze przyjmowany. Szwajcarski rząd zobowiązuje FIFA i UEFA do posiadania sądu poza swoją działalnością, ale nie wymusza korzystania ze Sportowego Sądu Arbitrażowego.

Czy La Liga może zrobić coś z tym, że Rayo nie posiada lekarzy współpracujących z ekipą kobiet czy szkółką?
Rozmawiamy z Rayo na temat wielu zmian. Oni muszą stać się klubem z XXI wieku z lepszym personelem, lepszym stadionem, lepszą strukturą w piłce kobiecej czy juniorskiej...

Serie A szuka nowego prezesa. Dzwonili do pana?
Tym razem nie, przynajmniej na razie. Im zazwyczaj zajmuje trochę czasu, by określić oczekiwany profil, a teraz mają poważny konflikt klubów z federacją.

Możemy powiedzieć Serie A, że powinni zadzwonić czy lepiej, by nie tracili czasu?
Lepiej, żeby nie tracili czasu. Ja czuję się tutaj bardzo dobrze.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!