Pierwszy krok wykonany
Królewscy wywiązali się ze swoich zadań i pokonali Breogán na początek rywalizacji o Puchar Króla. Galisyjczycy ambitnie walczyli, ale gracze z Madrytu okazali się lepsi.
Fot. Getty Images
Real Madryt dobrze rozpoczął rywalizację w Pucharze Króla, pokonując Breogán po ciekawym spotkaniu. Blancos znacznie lepiej zaczęli mecz, lecz Galisyjczycy byli w stanie wrócić do gry i postraszyć madrytczyków w czwartej kwarcie. W żadnym momencie prowadzenie nie wymknęło się z rąk Królewskich. Decydująca okazała się wyjściowa piątka Realu Madryt. Double-double zaliczyli Heurtel (12 punktów, 10 asyst) oraz Tavares (11 punktów, 11 zbiórek, 5 bloków). Do tego 17 punktów dorzucił Yabusele, a 11 oczek uzbierał Abalde.
Pablo Laso postawił na wyjściową piątkę z trzema Francuzami: Causeur, Heurtel i Yabusele. Okazało się to bardzo dobrym posunięciem. Yabusele w pierwszej kwarcie uzbierał aż 11 punktów, a Heurtel zaliczył 5 asyst i 3 zbiórki. Do pilnowania Musy oddelegowany był Abalde i Hiszpan radził sobie całkiem nieźle, chociaż Bośniak i tak momentami był w stanie się uwalniać. Real Madryt szybko wskoczył na dwucyfrowe prowadzenie i dzięki temu mógł grać o wiele spokojniej (27:16).
W drugiej części Królewscy obniżyli loty. Zaczęli częściej pudłować i przegrywali też walkę o piłki pod koszem. Gracze Breogánu próbowali to wykorzystać, ale oni też popełniali błędy i również mogli narzekać na skuteczność. W tym fragmencie spotkania brakowało efektownej koszykówki, ale to odpowiadało Realowi Madryt. Przewaga podopiecznych Laso utrzymywała się na stabilnym poziomie (41:31).
Po powrocie na parkiet niewiele się zmieniło. Real Madryt miał przewagę, którą systematycznie starał się powiększać. Do pewnego momentu faktycznie tak się działo i można było mieć nadzieję na zupełnie spokojną końcówkę. Doszło do tego, że różnica między zespołami wynosiła 15 oczek. Wtedy Królewscy zupełnie się pogubili. Jeden moment i celny rzut Bella-Haynesa z dystansu dał Breogánowi sygnał do ataku. Seria błędów ze strony madrytczyków pozwoliła Galisyjczykom na dobrą ofensywną passę i powrót do gry (57:50).
Od początku czwartej kwarty Galisyjczycy kontynuowali pościg. Seria 14:1 pozwoliła im się zbliżyć na dystans jednej akcji. Real Madryt pozbierał się w ostatnim momencie, by nie stracić prowadzenia. Po niesportowym faulu Tavares wykorzystał rzuty osobiste, następnie Williams-Goss trafił z trudnej pozycji za trzy punkty i wreszcie kluczowy blok zaliczył Tavares. Królewscy znów odskoczyli na kilka oczek. Na tym emocje się nie skończyły, bo Breogán nie rezygnował z pościgu. Na kilka minut przed końcem ponownie różnica zmalała do 2 punktów (62:60).
Jeszcze raz w kluczowym momencie Real Madryt stanął na wysokości zadania. Defensywa nie pozwalała rywalom na wiele, co prowokowało straty. W ofensywie świetnie spisywał się Heurtel i seria 7:0 zapewniła Królewskim spokojną końcówkę spotkania. Breogán co prawda walczył do końca, ale różnica była już zbyt duża i w sobotnim półfinale zagra Real Madryt.
73 – Real Madryt (27+14+16+16): Causeur (6), Heurtel (12), Abalde (11), Tavares (11), Yabusele (17), Williams-Goss (3), Hanga (5), Poirier (2), Llull (6), Thompkins (0).
67 – Breogán (16+15+19+17): Bell-Haynes (7), Janković (0), Musa (13), Luković (12), S. Quintela (2), Kačinas (0), Kalinoski (6), Sakho (8), E. Quintela (0), Mahalbašić (16), Cruz (3).
Ćwierćfinały:
• Joventut – Tenerife 62:64
• Real Madryt – Breogán 73:67
• Valencia – UCAM Murcia (18 lutego, 18:30)
• Barcelona – Manresa (18 lutego, 21:30)
Półfinały:
• Tenerife – Real Madryt (19 lutego, 18:30)
• Valencia/UCAM Murcia – Barcelona/Manresa (19 lutego, 21:30)
Finał (20 lutego, 18:30)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze