Mecz do zapomnienia
Napięty terminarz zaczyna działać bardzo negatywnie na Real Madryt. Królewscy w Stambule byli dzisiaj cieniem drużyny z wcześniejszej części sezonu.
Fot. Getty Images
Real Madryt zaliczył najgorszy występ w Eurolidze w tym sezonie, a pewnie nawet w dłuższym okresie. Tak nieporadnej i popełniającej błędy drużyny dawno nie było. Lider rozgrywek wyglądał dzisiaj jak zespół zawodników grających ze sobą pierwszy raz. Jedynie do obrony nie można mieć zastrzeżeń, bo dzięki niej madrytczycy utrzymywali się w grze aż do trzeciej kwarty. Było to spotkanie pełne negatywnych rekordów. Taki występ jest powodem do niepokoju przed starciem z Barceloną.
Początek pierwszej kwarty nie wskazywał, że zakończy się ona zaledwie jednocyfrową zdobyczą punktową. Najpierw trafił Tavares, a później dwukrotnie z dystansu rzucił Llull. Real Madryt objął prowadzenie 8:2 i od tego momentu ofensywa Królewskich przestała istnieć. Przez ponad 6 minut madrytczycy ani razu nie byli w stanie trafić do kosza. W tym czasie Fenerbahçe nie próżnowało i po nadrobieniu strat zaczęło budować przewagę. Defensywa Realu Madryt trochę była w stanie hamować zapędy gospodarzy, ale i tak seria 17:0 mogła robić wrażenie (19:8).
W drugiej części podopieczni Laso przełamali się dopiero po 2 minutach. Łącznie spędzili na parkiecie 8 minut bez ani jednego celnego kosza. Później było lepiej, ale tylko odrobinę. Drugą kwartę z rzędu Królewscy nie byli w stanie osiągnąć dwucyfrowej zdobyczy. 17 punktów w połowie rywalizacji do najgorszy wynik Realu Madryt w historii rywalizacji w Pucharze Europy. Mimo wszystko defensywa sprawiła, że spotkanie jeszcze nie było przegrane (27:17).
Poprzeczka po pierwszej połowie był zawieszona tak nisko, że Real Madryt po prostu musiał poprawić się po przerwie. Jednak na parkiet wyszła na sama drużyna, bez wyraźnej zmiany w nastawieniu. Nieskuteczność, straty i błędne decyzje uniemożliwiały nawiązanie rywalizacji z gospodarzami. Fenerbahçe zaczęło budować znaczną przewagę, rozpalając przy tym publiczność. Czasami 30 punktów udaje się zdobyć w jednej kwarcie. Dzisiaj to był dorobek Realu Madryt po 30 minutach gry, co oczywiście również było najgorszym wynikiem w historii (48:30).
W ostatniej kwarcie Pablo Laso był już wyraźnie zrezygnowany. Posłał na parkiet Núñeza, co zazwyczaj robi przy wysokim prowadzeniu. Mecz był przyjemny tylko dla gospodarzy, którzy zwycięstwo mieli w garści, a kibice znakomicie bawili się na trybunach. Real Madryt skorzystał trochę na rozluźnieniu w szeregach rywali i poprawił bilans punktowy, który mimo wszystko przedstawiał się na koniec bardzo marnie.
66 – Fenerbahçe (19+8+21+18): Booker (6), Mahmutoğlu (10), Henry (8), Pierre (10), Düvierioğlu (0), Gudurić (12), Birsen (0), Polonara (5), Akpınar (6), Floyd (9).
51 – Real Madryt (8+9+13+21): Tavares (14), Alocén (4), Poirier (2), Abalde (0), Llull (12), Williams-Goss (2), Causeur (2), Núñez (3), Randolph (0), Rudy (9), Yabusele (0), Thompkins (3).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze