Liga (prawie) nie do przegrania
Odkąd za zwycięstwo przyznawane są trzy punkty nigdy w historii La Ligi nie doszło do sytuacji, w której mistrz jesieni z taką przewagą, jaką mają obecnie Królewscy, nie zdobyłby ostatecznie mistrzostwa. Najbardziej skrajny przypadek miał miejsce w sezonie 2014/15, gdy Real Madryt Carlo Ancelottiego roztrwonił zaliczkę w postaci czterech punktów.
Fot. Getty Images
Real Madryt nie zdobył jeszcze w tym sezonie żadnego trofeum, ale już teraz może sobie przyznać symboliczny tytuł mistrza jesieni. A odkąd w lidze hiszpańskiej za zwycięstwo przyznawane są trzy punkty prawie zawsze mistrzostwo kraju zdobywa ta drużyna, która była pierwsza na półmetku rozgrywek. Na przestrzeni ostatnich 26 sezonów tylko sześciokrotnie dochodziło do sytuacji, w której triumfator pierwszej rundy różnił się od ostatecznego zwycięzcy La Ligi. Ostatni taki przypadek miał miejsce w sezonie 2019/20, gdy udaną pogoń za liderem zaliczył Real Madryt.
Jednak jeszcze nigdy na półmetku sezonu ligowego żadna drużyna nie była w stanie odrobić straty, jaką obecnie wicelider z Sewilli ma do Królewskich – i to niezależnie od tego, czy pod uwagę bierzemy osiem punktów, czy „realne” pięć punktów po wykluczeniu rozegranego awansem meczu z Athletikiem Bilbao. Minimum pięć punktów przewagi miało w sumie dziesięciu mistrzów jesieni i żaden z nich nie wypuścił z rąk końcowego triumfu. Najbardziej skrajny przypadek miał miejsce w sezonie 2014/15, gdy Real Madryt prowadzony przez Carlo Ancelottiego miał cztery oczka przewagi nad Barceloną, a ostatecznie mistrzostwo Hiszpanii zdobyli właśnie Katalończycy.
Analizując wcześniejsze 64 sezony za czasów, gdy za zwycięstwo przyznawano dwa punkty, aż 41 mistrzów jesieni nie było w stanie obronić zaliczki do końca rozgrywek. Jednak z drugiej strony tylko sześć drużyn było w stanie odrobić cztery punkty (ówczesny odpowiednik dwóch zwycięstw lub zwycięstwa i dwóch remisów) do mistrza jesieni, a w przypadku przewagi wynoszącej ponad sześć punktów nie udało się to nikomu.
Największe remontady La Ligi
Z historycznego punktu widzenia jedynie Sevilla powinna mieć jakiekolwiek szanse na powalczenie o mistrzostwo z Realem Madryt. Betis, który traci obecnie trzynaście punktów (dziesięć przy wykluczeniu meczu awansem), musiałby rozegrać perfekcyjną drugą rundę, aby w ogóle móc marzyć o tytule mistrzowskim. W sumie w całej historii La Ligi tylko trzy drużyny były w stanie zdobyć mistrzostwo odrabiając osiem lub więcej punktów straty do lidera.
Największa tego typu remontada miała miejsce w sezonie 1998/99. Barcelona prowadzona wówczas przez Louisa van Gaala w 14. kolejce traciła do Mallorki dziewięć punktów, a ostatecznie zdobyła mistrzostwo na trzy kolejki przed końcem sezonu. Mallorca z kolei zakończyła rozgrywki na trzecim miejscu, a wicemistrzostwo zdobył Real Madryt, który skończył ze stratą jedenastu punktów do Katalończyków.
Drugą największą w tym rankingu remontadę można uznać za jeszcze większy wyczyn, gdyż miała miejsce za czasów, gdy zwycięstwo było warte tylko dwa punkty. W sezonie 1991/92 Barça traciła w 14. kolejce osiem punktów do Realu Madryt, co wiązało się z odrobieniem aż czterech zwycięstw. Katalończycy mistrzostwo zdobyli w ostatniej kolejce, po tym jak Królewscy w niewytłumaczalny wręcz sposób przegrali swój mecz z Tenerife.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze