Rodrygo czy Asensio?
Real Madryt wygrał z Interem po golach gracza o niekwestionowanym miejscu w wyjściowej jedenastce oraz zawodnika, który raz się w niej pojawia, by za chwilę zniknąć.
Fot. Getty Images
Marco Asensio w meczu z Interem na murawie zameldował się z ławki, ale wykorzystał otrzymaną szansę. Balearczyk zmienił Rodrygo, czyli bodaj najjaśniejszy punkt ataku Królewskich we wtorkowym meczu. Obaj pokazują Carlo Ancelottiemu, że nie mają zamiaru się poddawać. Szkoleniowiec z pewnością ma nie lada ból głowy z obsadą prawego skrzydła, ale jest to ból głowy, jaki każdy trener z pewnością lubi.
Każdy w tym fachu woli bowiem dokonywać wyborów w obliczu obfitości, a nie braków. Na prawym skrzydle mamy do czynienia właśnie z taką sytuacją. Sezon w pierwszym składzie rozpoczynał Gareth Bale, jednak Walijczyk dość szybko wypisał się z dalszej gry. Do wyboru zostali więc Rodrygo i Asensio. Na ten moment pierwszy z nich wystąpił od pierwszej minuty osiem razy, drugi z wymienionych zaś siedem.
Rodrygo bardzo szybko zyskał sobie uznanie Ancelottiego. W Mediolanie był decydujący przy zwycięstwie Królewskich dzięki bramce w ostatnich minutach. W Madrycie gola nie strzelił, ale dochodził do sytuacji: zaliczył dwa celne uderzenia, strzał w słupek i dwie minimalnie niecelne próby. Zadanie mocno utrudnił mu Handanović. Na skrzydle jednak robił praktycznie, co chciał. Bardzo dobrze czuł się z piłką przy nodze i był dokładny (27 celnych podań na 29 prób). Dołożył też sporo pracy: cztery odbiory, czyli o zaledwie jeden mniej niż Casemiro.
W 78. minucie Ancelotti zauważył, że siły Brazylijczyka są na wyczerpaniu, więc wpuścił za niego Asensio. Ten wykorzystał zaś swoje 12 minut. Jego bramka była prawdziwą ozdobą spotkania. Bramkarz Interu nawet się nie ruszył. Nie wiadomo, czy był przekonany, że strzał jest niecelny czy też po prostu stwierdził, że nie ma po co marnować sił na misję niemożliwą, jaką byłaby obrona tego uderzenia. Marco wreszcie pokazał to, z czego pamiętaliśmy go po potyczkach z Barceloną czy Sevillą na początku przygody w klubie. Właśnie takiego Asensio od dawna chcieliśmy oglądać.
Jak więc zostało wspomniane, trener ma twardy orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o obsadę prawego skrzydła. Na pomeczowej konferencji szkoleniowiec tłumaczył, że podoba mu się gra obu zawodników. Korzystanie z nich ma natomiast zamiar uzależniać od potrzeby chwili: Rodrygo jest nieco bardziej otwarty styl gry, Asensio natomiast częściej schodzi do środka.
Statystyki mówią nam o piłkarzach nie tylko prezentujących odmienne style, lecz także o różnym stopniu przydatności w konkretnych aspektach. Rodrygo odzyskuje więcej piłek (44:33), częściej wchodzi w pojedynki indywidualne (92:46) i więcej z nich wygrywa (40:17). W samych udziałach bramkowych Asensio ma zauważalną przewagę: pięć goli i dwie asysty. Rodrygo do siatki trafiał dwukrotnie i posłał trzy ostatnie podania. Dyskusja o tym, kto powinien grać w pierwszym składzie, pozostaje zatem otwarta. Bardzo ciekawe, na kogo postawi Ancelotti w derbach Madrytu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze