Nareszcie Raúl!
Dzisiaj swoje mecze wygrali Szwajcarzy, Ukraińcy i Hiszpanie
Po wysokiej wygranej na Ukrainą, wszyscy w Hiszpanii byli bardzo entuzjastycznie nastawieniu do meczu z Tunezją. Jak wielkim zaskoczeniem była dla nich 8. minuta meczu, kiedy to zespół Rogera Lemerre’a objął prowadzenie. Gol padł po błędach hiszpańskiej obrony i z niemałym udziałem przypadku. Na bramkę Casillasa uderzał Jawhar Marni, nasz portero instynktownie obronił ten strzał, ale przy dobitce, w której piłka niespodziewanie odbiła się od ziemi, nie miał szans. W 16. minucie znów błąd popełniła obrona, w konsekwencji czego w sytuacji sam na sam znalazł się Jaziri, ale bardzo dobrze do piłki wyszedł Iker.
O ile jeszcze z początku Tunezja atakowała, o tyle po koniec drugiej połowy cofnęła się do obrony. Hiszpania była zespołem lepszym, ale nie potrafili tego potwierdzić strzeloną bramką. Podopieczni Luisa Aragonesa mają świetnie dopracowane rzuty rożne – każdy kończył się strzałem (szkoda, że w większości niecelnym). Hiszpania grała pod presją, gdyż przegrana mocno skomplikowałaby ich sytuację.
W przerwie trener Hiszpanów przeprowadził dwie zmiany, wpuszczając na boisko Raula Gonzaleza i Cesca Fabregasa, co okazało się świetną decyzją. W 71. minucie zza pola karnego strzelał Frabregas, Boumnijel zdołał skierować piłkę na bok, ale natychmiast doskoczył do niej Raúl i skutecznie wbił ją do siatki. Niecałe 5 minut później Cesc Fabregas popisał się znakomitym podaniem, a w świetnej sytuacji znalazł się Fernando Torres. Zawodnik Atlético wykorzystał swoją szybkość oraz spryt i zdobył drugą bramkę dla Hiszpanii. W ciągu kilku minut sytuacja diametralnie się zmieniła i dotychczas jedynie broniąca się Tunezja, musiała zacząć grać ofensywniej i szukać okazji na bramkę wyrównującą. Nie było to proste, gdyż Hiszpania nie zwalniała tempa i w ostatniej minucie meczu, po dośrodkowaniu Raula w pole karne, w powietrzu spychany był Torres. Sędzia podyktował rzut karny, którego egzekwować zdecydował się sam poszkodowany. Uderzył mocno, pewnie, aczkolwiek blisko skutecznej interwencji był Boumnijel, który bronił dzisiaj bardzo dobrze. Jeszcze przed gwizdkiem swoją trzecią bramkę mógł strzelić El Nińo, ale tym razem przestrzelił.
Poprawny mecz zaliczył Sergio Ramos, który znów bardziej pełnił rolę skrzydłowego, aniżeli obrońcy – często brał udział w akcjach ofensywnych i tradycyjnie już groźnie uderzał głową po stałych fragmentach gry. Casillas, oprócz sytuacja bramkowej, nie miał za dużo pracy, ale nie popełnił żadnego błędu. Wpuszczony na drugie 45 minut Raúl zagrał dobrze, a bramka, którą strzelił, była przełomowym momentem w meczu.
Hiszpania - Tunezja 3:1 (Raúl 71’, Fernando Torres 76’, 90+1’(karny) - Joauhar Marni 8’)
Hiszpania: Iker Casillas; Sergio Ramos, Carles Puyol, Pablo Ibanez, Mariano Pernia; Marcos Senna (46’ Cesc Fabregas), Xabi Alonso, Xavi; Luis Garcia (46’ Raúl Gonzalez), Fernando Torres, David Villa (56’ Joaquin).
Tunezja: Ali Boumnijel; Hatem Trabelsi, Radhi Jaidi, Karim Hagui, Anis Ayari (57’ Alaeddine Yahia); Hamed Namouchi, Joahar Mnari, Adel Chedli (80’ Haykel Guemamdia), Mehdi Nafti, Riadh Bouazizi (57’ Kaies Ghodhbane); Ziad Jaziri.
Początek spotkania rozgrywany był na zasadzie "akcja za akcję". Ani jedna ani druga drużyna nie potrafiła wykorzystać swoich okazji na szybkie otwarcie wyniku; trzeba jednak przyznać, że okazje te nie były zbyt dogodne. Najbliżej zdobycia gola był Mohamed Abdel Kader Coubadija, ale jego strzał obronił Zuberbuehler. Była 6. minuta gry.
Dziesięć minut później Ludovic Magnin posłał piłkę z lewego skrzydła do Tranquillo Barnetty. Szwajcar włoskiego pochodzenia zagrał do Freia, a ten bez problemu pokonał Agassę.
Trener Otto Pfister, widząc, że jego piłkarze w ogóle nie radzą sobie z Helwetami i zamiast walczyć o wynik, dają się spychać do coraz głębszej defensywy, już w 24. minucie dokonał pierwszej zmiany - miejsce fatalnie grającego (w niespełna pół godziny jeden faul i chyba około siedmiu strat piłki) Kuamiego Agboha zajął Moustapha Salifou. Samo to wystarczyło, by Afrykanie ruszyli do ataku i stworzyli w trzy minuty stworzyli sobie dwie dogodne sytuacje do wyrównania. Okazje niewykorzystane, podobnie jak kilka następnych. Na dobrą sprawę do końca pierwszej połowy strzelali tylko Togijczycy.
W drugiej połowie znów do roboty wzięli się Szwajcarzy, ale ani Barnetta, ani Yakin nie potrafili pokonać Agassy. Najbliżej podwyższenia wyniku był bardzo aktywny przez całą drugą odsłonę Yakin, ale swojej drugiej podbramkowej sytuacji też nie wykorzystał, gdyż togijski bramkarz popisał się fantastyczną interwencją.
Rozkręcające się z minuty na minutę Togo mogło, a nawet powinno było wyrównać w 75. minucie, ale choć piłka po dośrodkowaniu Senayi przeszła nie niepokojona przez całe pole karne, to żaden z Togijczyków jej nie sięgnął.
Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry trener Kuhn zdjął z murawy zdecydowanie najlepszego piłkarza meczu (co potwierdzili eksperci FIFA), Alexandra Freia, a w jego miejsce wprowadził Mauro Lustrinelliego. Ten chwilę później zaliczył asystę przy ślicznym golu Barnetty, golu, który odebrał Togijczykom wszelką nadzieję na remis i awans do 1/8 finału.
Togo - Szwajcaria 0:2 (Alexander Frei 16’, Tranquillo Barnetta 88’)
Togo: Kossi Agassa - Dare Nibombe, Assimiou Toure, Massamesso Tchangai, Kuami Agboh (24’ Moustapha Salifou) - Thomas Dossevi (69’ Yao Junior Senaya), Cherif Toure-Maman (87’ Robert Malm), Alaixys Romao, Mohamed Abdel Kader Coubadja - Richmond Forson, Emmanuel Adebayor
Szwajcaria: Pascal Zuberbuehler - Ludovic Magnin, Philippe Senderos, Patrick Mueller, Philipp Degen - Raphael Wicky, Johann Vogel, Ricardo Cabanas (77’ Marco Streller), Tranquillo Barnetta - Daniel Gygax (46’ Hakan Yakin), Alex Frei (87’ Mauro Lustrinelli)
Wysoka porażka Ukrainy w debiucie na Mistrzostwach (0:4 z reprezentacją Hiszpanii), nauczyła czegoś piłkarzy Olega Błochina. W spotkaniu z Arabią Saudyjską już od początku wzięli się oni ostro do roboty i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 4. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłkę do siatki skierował Andrij Rusoł, strzelając pierwszą, historyczną bramkę dla swojej reprezentacji na Mistrzostwach Świata.
Ukraińcy poszli za ciosem, nie zwalniali tempa i byli blisko strzelenia drugiej bramki, ale piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców. Ale „co się odwlecze‿, to nie uciecze. W 36. minucie świetny strzał z ponad 20 metrów oddał Rebrow, bramkarz poślizgnął się na mokrej murawie i było już 2:0. Mecz mimo wszystko był wyrównany. Arabia nieśmiało atakowała, nie grała wcale tak źle, na co mógłby wskazywać wynik po pierwszej połowie.
Od równie mocnego uderzenia, co na początku meczu, rozpoczęli Ukraińcy drugą odsłonę. Tym razem autorem gola został Szewczenko. Mimo tak niekorzystnego wyniku, bardzo ambitnie grali piłkarze Arabii Saudyjskiej. Przez chwilę mieli nawet przewagę, stworzyli kilka ciekawych akcji, ale nie potrafili trafić do bramki Szowkowskiego.
Nadal jednak z podwyższenia wyniku nie rezygnowali zawodnicy Ukrainy. W 64. minucie Maksym Kaliniczenko trafił w poprzeczkę. 20 minut później ten sam piłkarz wykończył szybką akcję Szewczenki, tym samym „dobijając‿ drużynę Arabii. Należała im się chociaż honorowa bramka, na którą pracowali przez cały mecz, nawet przegrywając 0:4. Ukraińcy zrehabilitowali się za przegraną z Hiszpanią. Może nie pokazali nazbyt pięknej gry, ale zagrali skutecznie i pewnie wygrali.
Arabia Saudyjska - Ukraina 0:4 (Andrij Rusoł 4’, Sierhij Rebrow 36’, Andrij Szewczenko 46’, Maksym Kaliniczenko 84’)
Arabia Saudyjska: Mabrouk Zaid - Ahmed Dukhi Al-Dosari (55’ Abdulaziz Khathran), Hussein Abdel Ghani Al-Sulimani, Hamad Al-Montashari, Redha Tukar Fallatha - Saud Khariri, Omar Al-Ghamdi, Mohammed Noor Hawsawi (77’ Sami Al-Jaber), Mohammed Ameen Haidar (55’ Malek Mouath Al-Hawsawi), Khaled Aziz Al-Thaker - Yasser Al-Qahtani.
Ukraina: Oleksander Szowkowski - Andrij Rusoł, Andrij Niesmacznyj, Wiaczesław Swiderski - Oleg Husiew, Anatoli Tymoszczuk, Oleg Szełajew, Maksym Kaliniczenko - Sierhij Rebrow (71’ Rusłan Rotań), Andrij Szewczenko (86’ Artiom Milewski), Andrij Woronin (79’ Andrij Husin).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze