W oczekiwaniu na oszczędność

Mimo odejścia tak ważnych piłkarzy, jak Ramos czy Varane, drużyna spisuje się bez większych zarzutów. Ancelotti potrafi zarządzać kadrą, choć kilku jej członków cały czas zajmuje miejsca, które włodarze najchętniej zwolniliby dla innych. Mowa o piłkarzach pokroju Isco, Marcelo, Hazarda, Bale'a, Jovicia czy Vallejo. Żaden z nich nie znajduje uznania w oczach trenera, a na dodatek drenują oni klubowy budżet. Ich pensje netto wynoszą łącznie 54 miliony euro, a wszelkiej maści podatki kosztują Królewskich drugie tyle. 

Większości z wymienionego grona w przyszłym sezonie w Realu już nie będzie. W wielu przypadkach kłopot rozwiąże się po sezonie sam, ponieważ niektórym graczom wygasają kontrakty. Działacze w żadnym scenariuszu nie rozważają proponowania nowej umowy Marcelo, Bale'owi oraz Isco. Ich odejście pozwoli uwolnić się od wydawania na nich w przyszłym sezonie 62 milionów euro. Pula ta zostanie zaś przeznaczona na pensję Mbappé oraz podwyżkę dla Viniego. 

Inaczej wygląda sytuacja Hazarda. W Madrycie mimo wszystko wciąż nie stracili wiary w to, że Belg zbliży się jeszcze do poziomu prezentowanego w Chelsea. Jego pensja netto wynosi, podobnie jak w przypadku Bale'a, 15 milionów euro netto rocznie. Jesli chodzi o Vallejo, tutaj akurat wielkiego kłopotu nie ma. Stoper zarabia 3 miliony euro netto rocznie i jest drugim najgorzej opłacanym piłkarzem w kadrze. Mniej od niego pobiera jedynie Łunin. Co do Jovicia natomiast, klub liczy jeszcze mimo wszystko na odzyskanie części kwoty włożonej w inwestycję. Pewną sumę udało się też zaoszczędzić na wypożyczeniu napastnika do Eintrachtu, który pokrywał część wynagrodzenia Serba. Na dziś 23-latek jest wyceniany przez portal Transfermarkt na 20 milionów euro.